Przejdź do treści Przejdź do menu
czwartek, 14 listopada 2024 napisz DONOS@

Kolekcjonerskie pasje Wojciecha Surawskiego

Wojciech Surawski zaprezentował swe zbiory podczas spotkania w Muzeum Północno-Mazowieckim. Nie zabrakło też barwnych opowieści na temat kawalerii i jej wyposażenia oraz tarcz szkół łomżyńskich, ostatniej pasji kolekcjonera. Są już zaplanowane kolejne muzealne spotkania w październiku i w listopadzie, w tym fotograficzne.

Konie interesowały Wojciecha Surawskiego od dziecka - jak podkreślał końskiego bzika ma od kołyski. - Mama mi to potem przekazała, że kiedy byłem szkrabem komunikującym się ze światem za pomocą sylab i coś już zaczynałem mówić, to podobno na widok nadjeżdżającej dorożki nagle usiadłem w tym wózeczku, wyrzuciłem rączki do przodu i zawołałem „Ko! Ko!”. I tak to już zostało - opowiadał, dodając, że w Łomży lat 60. i 70. konie były czymś oczywistym, a do tego żyli jeszcze ludzie pamiętający wojnę. Jego sąsiad był wozakiem; inny, Wacław Modzelewski, ostatnim łomżyńskim dorożkarzem. Swoje zrobiła też późniejsza znajomość z nauczycielem z technikum Ignacym Bukowskim, kolekcjonerem i przedwojennym kawalerzystą oraz częste wizyty w Muzeum Okręgowym, gdzie w gablocie eksponowano białą broń, w tym głownię szabli. Z zainteresowaniem  obserwował też tak zwany koński rynek, a tę pasję pogłębiał fakt, że ojciec czytał jemu i dwóm braciom „Krzyżaków” i „Potop”, ze szczególnym uwzględnieniem scen pojedynków, podjazdów i bitew. Zamiłowanie do jazdy i kawalerii pojawiło się więc dość szybko, a za nim, po krótkim zainteresowaniu numizmatyką, przyszła też pasja kolekcjonerska.

- Jakaś podkowa, jakieś strzemię, potem munsztuk - wspominał Wojciech Surawski. - Wiadomo, z czasem tej wiedzy przybywało, a kiedy pod koniec ósmej klasy musiałem dokonać wyboru drogi życiowej, zdecydowałem się na technikum weterynaryjne. Zawodowe wyjazdy w teren zaowocowały pokaźnym zbiorkiem, który z czasem przekształcił się w sporą i systematycznie powiększaną kolekcję. Nie zawsze było to łatwe, bo choćby aż 16 lat trwało namawianie byłego kowala wojskowego do sprzedaży wielu podków, w tym wykonanych przez niego na zakończenie kursu podkuwaczy. Najciekawsze pochodzące ze swych zbiorów obiekty Wojciech Surawski zaprezentował przed 10 laty w Muzeum Północno-Mazowieckim na wystawie „Na koń! Wyposażenie kawalerii polskiej XX wieku”. Zainteresowanie nią sprawiło, że została ona powtórzona w kolejnych latach w Grajewie, Ostrołęce, Szczuczynie i Przasnyszu. Wiele z prezentowanych na nich artefaktów, w tym szable i narzędzia wykonane w fabryce Mendla Orłowskiego, można też było obejrzeć podczas piątkowego spotkania, z czego uczestnicy skwapliwie korzystali. Wojciech Surawski przybliżył również szczegóły umundurowania i wyposażenia przedwojennego kawalerzysty, koncentrując się również na jego różnorodności, ponieważ pochodziło nie tylko z zasobów magazynowych armii trzech byłych zaborców, ale też z zakupów demobilu po I wojnie światowej. Przybliżał emocje towarzyszące kolekcjonerstwu, kiedy natrafi się na obiekt, o którego istnieniu się wie, ale nie można na niego trafić, na przykład polski munsztuk oficerski czy wyjątkowo cenna szabla, jak polska oficerska wzór 17.

Opowiadał też jak zdobywa kolejne obiekty do kolekcji. - Jakaś sterta złomu u rolnika czy skup złomu, to od razu przy tym jestem – przybliżał. Zaprezentował też, jako niespodziankę i ciekawostkę, przedwojenną tablicę Urzędu Gminy Rogienice, znalezioną właśnie w stercie złomu. - - Jakim trzeba być obywatelem, żeby godło Polski sprzedać na złom!? - oburzał się Wojciech Surawski, opowiadając, że kupił je w Jedwabnem, płacąc sześć złotych za kilogram. Nie zabrakło też tematu maszyn rolniczych, wyprodukowanych przed rokiem 1939 w fabryce Mendla Orłowskiego, które również odnalazł. Najpierw były one prezentowane na wystawie czasowej „Żydzi łomżyńscy. Życie. Śmierć. Pamięć. W 80. rocznicę likwidacji getta w Łomży” w Muzeum Północno-Mazowieckim, a następnie udało się je zakupić do muzealnych zbiorów. 

Po przejściu na emeryturę zupełnie nieoczekiwanie pojawiła się kolejna pasja. - Zaczęło się całkowicie niewinnie, kiedy w maju 2018 roku zaproszono mnie do mojej szkoły podstawowej nr 7 - opowiadał Wojciech Surawski, dodając, że od razu pojawiła się myśl, że pójdzie tam z tarczą. Kazimierz Szczechura wynalazł mu tarczę, bo oryginalna nie przetrwała. Sytuacja powtórzyła się przy jubileuszu Wety i po po tej imprezie miał już dwie tarcze. Jednak dopiero po wizycie u kolegi, u którego zobaczył na makatce wyeksponowane tarcze szkolne, jak podkreśla, zaiskrzyło. Dwie pierwsze tarcze stały się zaczątkiem kolekcji, która obecnie liczy około 300 obiektów.

Wojciech Surawski eksponuje je w specjalnej gablocie, ale wśród wypełniających ją tarcz są jeszcze luki. Jest to niejako naturalne, bo Wojciech Surawski, jak każdy kolekcjoner, doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że nie może mieć wszystkiego, ale musi wiedzieć, czego nie ma, licząc, że z czasem uda się te brakujące tarcze zdobyć. W zbiorze brakuje choćby tych sprzed 1939 roku oraz niektórych z powojennych szkół łomżyńskich, od podstawowych do średnich. Kolekcjoner gromadzi również znaczki, przypinki, opaski i naszywki, na przykład wzorowy uczeń, dyżurny szkolny i okolicznościowe oraz krawaty szkolne i czapki uczniowskie. Stara się też zdobyć mundurki, choćby liceum pielęgniarskiego z czepkiem. - Nie gromadzę tego dla siebie, ale dla przyszłych pokoleń! - podkreśla Wojciech Surawski, zachęcając do kontaktu, którego skutkiem może być zakup lub wymiana tarcz, bo ma w swej kolekcji również dublety. Można też przekazać mu tarcze w darze - nie tylko osobiście, ale też przynosząc je przy okazji, grzecznościowo do Muzeum Północno-Mazowieckiego, skąd trafią do kolekcjonera. 

 

Kolejne comiesięczne spotkania w muzeum są już zaplanowane: 18 października dr hab. Marek Białokur, profesor Uniwersytetu Opolskiego, wygłosi prelekcję na temat Aleksandra Wielopolskiego, postaci bardzo niejednoznacznej i różnie ocenianej, a 15 listopada Stanisław Zeszut pokaże zdjęcia wykonane na starym łomżyńskim cmentarzu przy ulicy Kopernika. 

 

Wojciech Chamryk

Zdjęcia: Elżbieta Piasecka-Chamryk

 

Foto:
Foto:
Foto:
Foto:
Foto:
Foto:

 
Zobacz także
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę