Przejdź do treści Przejdź do menu
poniedziałek, 23 grudnia 2024 napisz DONOS@
Gazeta Bezcenna nr 195

Pozew na Lachy

Pod koniec maja stołeczny sąd ogłosi wyrok w procesie cywilnym, jaki Adam Michnik wytoczył posłowi LPR Wojciechowi Wierzejskiemu za jego słowa, że redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" był członkiem PZPR. Mimo że wymiar sprawiedliwości prowadzi już sprawę od dawna, do końca nie wiadomo o co poszło. Oficjalnie o to, że to kłamstwo, bo Michnik nie był członkiem partii. Z drugiej jednak strony niektórzy domyślają się, że może chodzi o wyraz „członek”, inni, że poszło o skrót, który rozszyfrował niegdyś Leszek Moczulski.

Kilka miesięcy wcześniej bliżej nieznany Jarosław Szczepański, były szef Telewizyjnej Agencji Informacyjnej, pozwał ministra obrony narodowej. Wcale nie dlatego, że ekipa z kamerą nie mieści się do czołgu typu „Twardy”, ale, że nazwisko naszego bohatera zmieściło się na liście Macierewicza, a że po Macierewiczu wszystko spływa jak po kaczce, Szczepański postanowił pozwać jego szefa. Nie był to pierwszy i ostatni pozew w związku z rzeczoną listą, wspominając chociażby całą grupę ITI. Pewnego dnia w kropce znalazł się Andrzej Lepper. Chciał pozwać kobietę, która rozpętała tzw.: seksaferę w Samoobronie. Nim jednak ta myśl w nim dojrzała, zerwała się wokół sprawy prawdziwa burza. Przewodniczący doświadczył zdezorientowania, bo nie wiadomo było do końca czy sądzić, czy dać medal. Nie lada kłopotem stały się również słynne badania DNA, których wynik nie byłby już taki oczywisty. Jeżeli okaże się, że jest ojcem, to polityczna klapa, ale jak się okaże, że nie - to też niedobrze, bo nikt nie uwierzy, że jest ojcem opatrznościowym narodu. Na szczęście sprawa przycichła. Przycichła też inna kwestia, która w pewnej chwili mogła zaważyć nawet na losach całego kraju. Okazało się bowiem, że premier ma teczkę. Nie była to jakaś tam aktówka, a prawdziwa teczka w kartonowych okładkach związanych szpagatem, odpowiednio oznaczona i zdeponowana w IPN. Rozpętało się piekło, które podsycał nie kto inny, jak sam Rokita i kilku pomniejszych członków opozycji. Wtedy z kolei okazało się, że istnieje jeszcze inna teczka, w której jest errata do teczki wcześniejszej. I tak oto premier stał się kryształowy, a Przemysław Edgar Gosiewski chciał pozwać tych, którzy godzili w dobre imię jego pryncypała.
Podobnie jak ospę wietrzną, pozwy mogą mieć wszyscy, a więc i przedstawiciele trzeciej władzy. Pamiętamy jak poseł Jurgiel obiecywał pozwać prokuratora Luxa. Prawnik popisał się luks wypowiedzią, kiedy w wywiadzie telefonicznym emitowanym na żywo w telewizji powiedział prawdę, przynajmniej tak wydawało się jemu i kilku milionom telewidzów, którzy wtedy zasiedli przed szklanym ekranem. Wydaje się również, że i ta sprawa uschła i nie będzie z niej owoców w postaci postawienia zarzutów. Mimo że pozwów związanych z politykami jest sporo, to niewiele z nich znajduje swój finał w sądzie. Rozsądni prokuratorzy, a i tacy, którzy są niebywale odważni, zwykle umarzają sprawy i jest po krzyku. W orzecznictwie cywilnym trudniej może o rozsądek i sąd musi głowić się nad sprawą do końca, co ilustruje pierwszy z podanych przykładów. Tym bardziej, że najczęściej rozeznanie trwa tak długo, że cichnie wrzawa medialna, a jak nie pokazują tego w telewizji, to nie ma sensu się kłócić. Podobnie jak służbowe limuzyny, pozwy są w polityce na porządku dziennym i spełniają swoje zadanie. Wyjątkiem jest Roman Giertych, który lata helikopterem, ale to wyjątek potwierdzający regułę. Pozwy są straszakiem nawet wtedy, kiedy wydaje się, że są bezzasadne, a osoby, przeciwko którym są kierowane, mają trochę racji. Podsumowaniem do tych i innych przykładów prawnych batalii oraz ich wyników jest w polityce niedawne wydarzenia jakie zaistniało przed poważną komisją bankową. Adwokat Józefa Oleksego ostrzegł swojego pracodawcę, by ten uważał na jednego z posłów, który „może być niebezpieczny, bo to kretyn”. Sprawa zniknęła z pierwszych stron gazet jeszcze szybciej jak się pokazała. Poseł postraszył pozwem i adwokat przeprosił.
Dobrze, że zaraz po ujawnieniu nagrań Gudzowatego Oleksy nie słyszał jak Aleksander Kwaśniewski nazwał go kretynem w wywiadzie w RMF FM. Nie godzi się straszyć nawet byłego prezydenta.

Mariusz Rytel

 
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę