Dwa inkubatory i respirator dla noworodków z Łomży
- Jestem niezwykle szczęśliwa, ponieważ otrzymaliśmy kolejne dary od Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy za 340 tysięcy złotych – mówi dr Bożena Florczyk, od 2008 r. ordynator Oddziału Noworodków i Wcześniaków z Pododdziałem Patologii Noworodka i Intensywnej Opieki w Szpitalu Wojewódzkim w Łomży. - Dostaliśmy trzy najnowocześniejsze urządzenia specjalistyczne: bardzo ciekawy inkubator hybrydowy ATOM za około 170 tysięcy zł, przepiękny japoński inkubator resuscytacyjny za 100 tys. i respirator Maquet za 70 tys. zł. Każde z urządzeń będzie nam pomocne w leczeniu i opiece nad noworodkami, które właśnie przyszły na świat.
Inkubator hybrydowy spełnia, w zależności od potrzeb, dwie funkcje: inkubatora zamkniętego lub otwartego. W tym drugim przypadku, kiedy wykonuje się zabieg, jednym przyciskiem można automatycznie otworzyć kopułę i odchylić ścianki boczne, co daje dostęp do dziecka z każdej strony. Urządzenie stwarza możliwość podstawowego monitorowania, czyli śledzenia na bieżąco czynności serca i utlenowania organizmu oraz temperatury ciała. - To taki „mały kombajn”, pozwala na monitorowanie podaży tlenu w wersji zamkniętej oraz na opiekę specjalistyczną – wyjaśnia dr Bożena Florczyk. - Ma, na przykład, lampę do fototerapii w leczeniu nadmiernej żółtaczki noworodkowej.
Drugi inkubator, resuscytacyjny, jest otwarty i tak zaplanowany, żeby można było szybko i bezpiecznie przeprowadzić pełną resuscytację noworodka. Aby nie oziębić dziecka po porodzie, zamontowany jest promiennik ciepła: zbyt niska temperatura prowadziłaby do zaburzeń pracy serca i oddychania. Tak zwany neopuff wspomaga pracę płuc i pozwala w sposób kontrolowany podawać dziecku oddechy.
Oprócz inkubatorów, WOŚP sprezentowała łomżyńskim noworodkom respirator Maquet do prowadzenia wentylacji płuc w różnych trybach, m.in., metodą NCPAP, kiedy powietrze jest podawane delikatnie i mniej inwazyjnie przez nos. Urządzenie pozwala lekarzom prowadzić różne formy terapii noworodka, m.in., z dodatnim ciśnieniem końcowowydechowym. - Bardzo nam tego brakowało – ocenia lekarka. - Dzięki temu respiratorowi, mamy dużo większe możliwości leczenia oddechowego.
Skóra do skóry, żeby dziecko nie było samotne
Od początku roku do końca kwietnia w łomżyńskim szpitalu przyszło na świat 347 dzieci. - Od dwóch lat wprowadzamy w Łomży standardy szpitala przyjaznego dziecku i pod względem pierwszego kontaktu „skóra do skóry” jesteśmy oddziałem wzorcowym nie tylko na terenie województwa podlaskiego, ale i w całej Polsce – kontynuuje dr Florczyk. - Podczas zabiegu cięcia cesarskiego nie jest możliwy zbyt długi kontakt noworodka z matką, dlatego to nasza propozycja skierowana do ojców.
Pierwszy kontakt z rodzicem odbywa się w ten sposób, że ojciec w rozpiętej koszuli – kiedy trwa zabieg po cesarskim cięciu - siada w wygodnym fotelu, zaś dziecko jest kładzione na gołej skórze jego klatki piersiowej. - Noworodek jest wtedy spokojny, stabilizuje się praca serca i oddech, a chronimy go przed utratą ciepła kocykiem – objaśnia sens metody lekarka. - Skóra i drogi oddechowe oraz przewód pokarmowy kolonizują się bakteriami, które przynieśli rodzice. Jednak w tej metodzie ważny jest nie tylko aspekt mikrobiologiczny. Metoda „skóra do skóry” jest równie ważna ze względu na stan emocji dziecka i rodziców. Wówczas rodzi się najsilniejsza więź emocjonalna między dzieckiem a jego mamą i tatą. Potem procentuje to w życiu.
Mirosław R. Derewońko
Fot.: Marek Maliszewski
