Trzeci sezon, drugi festiwal
O krasnoludkach, śpiewaniu piosenek z synem i festiwalu Sacrum et Musica z Janem Miłoszem Zarzyckim, dyrektorem i dyrygentem Łomżyńskiej Orkiestry Kameralnej rozmawia Mirosław R. Derewońko. Mirosław R. Derewońko: - Czterdziestoletni dyrygent rozpoczął z Łomżyńską Orkiestrą Kameralną swój trzeci z nią sezon artystyczny. Jednak pod koniec sierpnia w Katedrze po raz pierwszy w życiu dyrygował Pan na siedząco... Jan Miłosz Zarzycki: - Rzeczywiście, ze stołka poprowadziłem też nasz zespół w tę samą niedzielę w kościele w Węgrowie. Wcześniej na siedząco dyrygowałem orkiestrą Panorama Musica Warszawskiego Towarzystwa Muzycznego w Pałacu WTM nad Morskim Okiem w Warszawie. Ale gips z lewej nogi mam już zdjęty. Codziennie chodzę, już bez kul, na intensywną rehabilitację.
- Dlaczego inauguracja sezonu muzycznego odbyła się w foyer, a nie w sali widowiskowej?
- Hm... Powiadają, że tam jest lepszy klimat (dyrygent śmieje się – przyp. red.). W foyer jest ciekawsza akustyka.
- Jednak w sali krzesła wydają się wygodniejsze, a nad głową solisty nie króluje napis „wyjście ewakuacyjne”...
- No cóż...
- O przekazaniu przez wojewodę sali miastu mówi się od ponad roku, ale do tej pory nic takiego nie nastąpiło.
- To pytanie raczej do władz miasta. Ostatnio rozmawiałem na ten temat z panem wiceprezydentem Krzysztofem Choińskim, który bardzo intensywnie zabiega o pozyskanie tej sali nie tylko na potrzeby Łomżyńskiej Orkiestry Kameralnej.
- Zaczął Pan swój trzeci sezon w Łomży ze skrzypkiem światowej sławy Konstantym Andrzejem Kulką. Które z wydarzeń pierwszego i drugiego sezonu uważa Pan za najważniejsze?
- W pierwszym roku prowadzenia orkiestry był to Koncert Gwiazd. Do wspólnego występu udało mi się wówczas przekonać, np., tenorów Jana Sołowianiuka i Jerzego Brzezińskiego. Wystąpili także Marcin B. Sroczyński na fortepianie, Jan Jarota na gitarze, a Krzysztof Choiński z talerzami. Odkryliśmy wiele talentów! Atrakcją drugiego sezonu był koncert sylwestrowy.
- Wtedy, zdaje się, zadebiutował Pan także jako baryton...
- I to w jakim towarzystwie! Śpiewałem obok znakomitego tenora Opery Bałtyckiej Jacka Szymańskiego!!! Pierwszy raz w życiu śpiewałem na scenie.
- Jak Pan ocenia swój występ?
- Słabo. Lepiej wychodzą mi kołysanki dla syna Mateusza, który już skończył trzy latka.
- Co ma Pan w repertuarze?
- „Panie Janie, Panie Janie, rano wstań...”, „Jedzie pociąg z daleka”, „Jadą drogą misie, śmieją im się pysie” i „My jesteśmy krasnoludki”.
- Kto lepiej śpiewa?
- Nie chcę skłamać, ale chyba na razie jeszcze ja.
- Mówił Pan podczas wczorajszej inauguracji sezonu, że orkiestra ma dużo ciekawych koncertów w planie.
- Co okaże się wydarzeniem, to pokaże czas.
- Tymczasem już w niedzielę, 17 września 2006 r. o godzinie 19 w łomżyńskiej Katedrze kolejna inauguracja. Po raz drugi wystartuje zainicjowany przez Pana Jesienny Festiwal Muzyczny Sacrum et Musica im. Jana Pawła II.
- Właśnie! Łomżyńska Orkiestra Kameralna wykona Oratorium białostockiego kompozytora Tadeusza Trojanowskiego do tekstów Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Jako solistki wystąpią Urszula Bardłowska (sopran) i Ewa Głażewska (mezzosopran). Dariusz Szada-Borzyszkowski będzie recytował teksty Prymasa Tysiąclecia. Usłyszymy też Suwalski Chór Kameralny pod kierownictwem Grzegorza Bogdana. W następną niedzielę w kościele pw. Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny przy pl. Jana Pawła II wystąpi tenor Jacek Szymański z zespołem Alla Breve, złożonym z muzyków ŁOK. W sumie na kolejne niedziele do 22 października przygotowaliśmy aż 9 koncertów w Łomży, Piątnicy i Śniadowie. Oprócz tego, nasza orkiestra będzie koncertować tradycyjnie w czwartki co dwa tygodnie w foyer i sali urzędu wojewódzkiego oraz w szkołach.
- Wszystkie koncerty Sacrum et Musica odbywają się w kościołach.
- Zależało mi na tym, aby wyjść z repertuarem klasycznym do słuchacza, który być może bez tego koncertowania w świątyniach nigdy nie usłyszałby skrzypiec na żywo. Nad festiwalem objęli honorowy patronat Jego Ekscelencja Ksiądz Biskup Stanisław Stefanek, prezydent Łomży Jerzy Brzeziński i starosta łomżyński Wojciech Kubrak. Patronat księdza biskupa jest wprawdzie honorowy, lecz patron jest faktycznie z nami, bo często przybywa na koncerty. Daje w ten sposób światły przykład wspólnocie wiernych Diecezji Łomżyńskiej. Wspiera nas duchowo i materialnie.
- Ksiądz Biskup też jest „spadochroniarzem”. Tej jesieni mija 10 lat od chwili, gdy objął duszpasterzowanie nad Narwią. Biskup pochodzi z Lubelszczyzny i przybył do Łomży ze Szczecina, a Pan?
- Urodziłem się w Gliwicach w roku 1966. W Katowicach ukończyłem Akademię Muzyczną w klasie skrzypiec, a dyrygenturę z wyróżnieniem w AM we Wrocławiu. Uzupełniałem studia dyrygenckie w Wiedniu i Berlinie. Do października 2004, kiedy wygrałem konkurs na stanowisko dyrektora i dyrygenta ŁOK, na stałe byłem związany z Warszawą, gdzie wykładałem na Akademii Muzycznej im. Fryderyka Chopina. Nigdy nie byłem wcześniej w Łomży. O to piękne miasto nie zahaczyłem nawet w drodze na Mazury, bo jeździłem tam pociągiem. Odkąd zacząłem pracować i mieszkać w Łomży z żoną Moniką i synkiem, to miasto coraz bardziej mi się podoba.
- Może Pan kadzi miejscowej publiczności albo władzom?
- Wcale nie. Ludzie, których tu poznałem, są spokojni i mili. Ktoś, kto przyjechał z Warszawy, może tu odetchnąć od zgiełku wielkiego miasta. Kierowcy są uprzejmi, a kierujący placówkami kultury – przyjaźni.
- Jaki jest największy dotychczasowy sukces Pański i orkiestry?
- Pozwolę sobie wymienić przynajmniej dwa. Sukcesem jest koncert naszej orkiestry „Pamięć i tożsamość” z księdzem Tomaszem Chludzińskim, recytującym utwory Jana Pawła II. Występowaliśmy już ponad 20 razy, z czego cztery razy w Warszawie, zbierając owacje na stojąco. A drugim wartym wyróżnienia sukcesem był koncert kolęd w grudniu ubiegłego roku w Filharmonii Narodowej. Zakończyliśmy go dwukrotnym bisem!
- Dziękuję za rozmowę i do usłyszenia na koncertach festiwalowych.