Przejdź do treści Przejdź do menu
poniedziałek, 23 grudnia 2024 napisz DONOS@

wtorek 14.08.2007

Gazeta Współczesna - W sierpniu na trzeźwo Gazeta Współczesna - Łomży bronili bohatersko Gazeta Wyborcza - Normalnie burzliwe lato Gazeta wyborcza - Zmiany trenera w ŁKS-ie Łomża raczej nie będzie

Gazeta Współczesna - W sierpniu na trzeźwo
Episkopat Polski od lat apeluje o trzeźwość Narodu, a mieszkańcy naszego regionu piją! W miesiącu trzeźwości, jak do tej pory, alkohol wciąż leje się strumieniami. Słabo skutkują apele księży i łzy w oczach najbliższych.
- Niestety, również nasze apele trafiają co roku w próżnię - ubolewa Grzegorz Ziętarski, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Zambrowie. - Nie pomaga nawet zmiana przepisów na bardziej srogie. Wielu mieszkańców naszego regionu wybiera odurzenie alkoholowe, nie bacząc na często bardzo tragiczne dla siebie i otoczenia skutki.
3 promile alkoholu miał 45-letni mężczyzna ze wsi Jabłoń-Samsony, który 6 sierpnia zarżnął swojego psa. Prawie odciął mu łeb, bo psisko za głośno szczekało w nocy. Z aresztu mężczyzna wyszedł za poręczeniem majątkowym, ale już na drugi dzień trafił do białostockiej izby wytrzeźwień, bo po pijaku groził bliskim.
- Okazało się, że od dłuższego czasu znęcał się nad rodziną i że w ostatnich czterech latach zabił aż pięć swoich psów - informuje Grzegorz Malinowski, oficer prasowy wysokomazowieckiej policji. - Mężczyzna trafi na dwa miesiące do aresztu, uzupełnionio mu zarzuty o znęcanie się nad bliskimi i o zabicie kolejnych psów. Grozi mu do pięciu lat więzienia.
Alkohol miał związek ze śmiertelnym pogryzieniem przez dwa owczarki niemieckie 21-latka z Małego Płocka, którego jeszcze żywego nad ranem 5 sierpnia znalazł właściciel dyskoteki w Jeziorku.
- Tomek nie był bardzo pijany, ale był wypity - podkreśla Krzysztof Leończak, oficer prasowy łomżyńskiej policji. - Koledzy szukali, ale odjechali juz bez niego.
więcej: Gazeta Współczesna - W sierpniu na trzeźwo

Gazeta Współczesna - Łomży bronili bohatersko
Łomża W 87. rocznicę cudu nad Wisłą wojskowi obchodzą swoje święto
Nie wyobrażam sobie Łomży bez wojska - powiedział Jerzy Brzeziński, prezydent Łomży na wczorajszym spotkaniu z kadrą zawodową Wojska Polskiego Garnizonu Łomża. Wizyta w ratuszu to początek trzydniowych obchodów święta wojska.
Kilkudziesięciu wojskowych rozmawiało z prezydentem Łomży m.in. o kondycji wojska. Na spotkaniu był obecny senator Ludwik Zalewski i podporucznik Kazimierz Bazydło, jeden z najstarszych żyjących żołnierzy 33. Pułku Piechoty. Wczoraj po południu był capstrzyk, Apel Poległych i zapalenie zniczy na mogiłach żołnierzy na cmentarzu przy ul. Kopernika.
Trzydniowe święto to także obchody 87. rocznicy cudu nad Wisłą i bohaterskiej obrony Łomży podczas wojny 1920 roku. Dziś o godz. 10 uroczysta zbiórka 1. Łomżyńskiego Batalionu Remontowego przed pomnikiem 33. Pułku Piechoty przy al. Legionów 133. Pół godziny później w Klubie Garnizonowym wernisaż poplenerowej wystawy "Nowogród 2007". A od godz. 16 na terenach przy klubie festyn "Wojsko na swojsko". 
więcej: Gazeta Współczesna - Łomży bronili bohatersko

Gazeta Wyborcza - Normalnie burzliwe lato
Skąd takie wiatry w naszym regionie, że czasem dachy potrafią zerwać albo deszcz zamieniający ulice w rwące potoki? Według specjalistów burze latem są rzeczą naturalną.
- To natura. Nic na to nie poradzimy. Raz na jakiś czas straty muszą być - Bogusław Maksim z wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego odpowiada filozoficznie na pytanie o ilość klęsk, jakie w tym roku nawiedziły Podlaskie. Instytucja, w której pracuje, na bieżąco na podstawie meldunków od synoptyków przygotowuje komunikaty o potencjalnych zagrożeniach, jakie mogą spowodować burze.
- Nie ma ich wcale tak wiele. Tyle że są dość gwałtowne, więc łatwiej ludziom zapadają w pamięć - uważa Maksim, ale dokładnych statystyk nawałnic nie posiada.
Podobnie wypowiadał się po ubiegłotygodniowej nawałnicy nad Białymstokiem Maciej Maciejewski, szef białostockiego biura prognoz Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej: - Takich zdarzeń mieliśmy już w regionie w tym roku co najmniej kilka. Tyle że większość nad małymi miejscowościami, więc do świadomości większości Podlasian to nie dotarło.
Spróbowaliśmy więc się dowiedzieć, ile gwałtownych burz przeszło w tym roku nad regionem. Pierwsze kroki skierowaliśmy do wojewody, to on bowiem pomaga finansowo najbardziej poszkodowanym w wyniku różnego rodzaju klęsk żywiołowych. I okazało się, że urząd wojewódzki interweniował jak do tej pory tylko raz. Za to wyjątkowo solidnie. 11 maja w okolicach Suchowoli gwałtowny wiatr zniszczył ponad sto gospodarstw.
- W sumie wojewoda przekazał w tamten rejon prawie 500 tys. zł z funduszu pomocy społecznej - mówi rzecznik Mirosław Piontkowski, podkreślając, że przedstawiciel rządu w terenie sam z siebie nic nikomu dać nie może. Jego pomoc to zawsze odpowiedź na wniosek wójta poszkodowanej gminy. A jak na razie taki wniosek wpłynął tylko jeden, właśnie w maju z okolic Suchowoli. Rzecznik Piontkowski nie wyklucza jednak, że lada dzień wpłynie kolejny - ponoć o wsparcie chce prosić wójt Radziłowa (tego nie udało się nam wczoraj potwierdzić). Tam towarzyszący burzy wiatr narobił szkód w ubiegłym tygodniu.
więcej: Gazeta Wyborcza - Normalnie burzliwe lato 

Gazeta wyborcza - Zmiany trenera w ŁKS-ie Łomża raczej nie będzie
- Podsumowaliśmy dotychczasową pracę trenera Jana Makowieckiego i na razie nie rozważamy jego dymisji - mówi Stanisław Kaseja, prezes ŁKS-u Łomża, po tym, jak zespół koszmarnie zaczął II-ligowy sezon.
Dokonania szkoleniowca w ŁKS-ie wyglądają bardzo, bardzo blado. Piłkarze pod wodzą trenera Makowieckiego jak do tej pory rozegrali 12 spotkań w II lidze, z których wygrali tylko dwa. Trzy zremisowali i aż siedem przegrali. Ten sezon rozpoczęli dramatycznie źle - cztery porażki w czterech meczach.
- Bilans jest taki sobie, ale we wtorek spotkamy się z trenerem i poznamy jego zdanie na temat przyczyn - stwierdza Kaseja, który już wczoraj miał rozmawiać ze szkoleniowcem, ale spotkanie zostało przełożone. - Nie jest dobrze, ale nerwowe ruchy chyba nie są wskazane. Moim zdaniem ten zespół ma spory potencjał, tylko potrzebuje wzmocnień, a takie jeszcze planujemy. Chcemy ściągnąć dwóch zawodników do gry w podstawowym składzie.
Wzmocnień właśnie domagał się trener Makowiecki po sobotnim spotkaniu ze Zniczem Pruszków (2:4). Od tego uzależniał zresztą własną dymisję.
- Daliśmy sobie czas na przemyślenia do wtorku. Nie chcemy podejmować pochopnych decyzji - wyjaśnia szkoleniowiec. - Niestety, zamiast zdobywać punkty po czterech kolejkach nie mamy żadnego, a mecz ze Zniczem był naszym najsłabszym występem w tym sezonie. Po raz kolejny traciliśmy bramki po prostych błędach. Niektórzy z zawodników zachowują zbytnią beztroskę przy akcjach rywali. Nie wiem, co oni sobie myślą, że piłka spadnie im za głowę, a przeciwnik tego nie wykorzysta? - denerwuje się Makowiecki.
więcej: Gazeta wyborcza - Zmiany trenera w ŁKS-ie Łomża raczej nie będzie


 
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę