„Polski heban” znika z dna rzeki w Czartorii. Mieszkańcy milczą
Przeleżały na dnie rzeki co najmniej kilkaset lub nawet kilka tysięcy lat, teraz - prawie oficjalnie - są rozkradane. W Czartorii koło Miastkowa odbywa się nielegalna eksploracja czarnych dębów. Według polskiego prawa, wszystko, co znajduje się na dnie rzek, należy do Skarbu Państwa i zabór tego bez wymaganych zezwoleń jest kradzieżą. Tymczasem brzegi Narwi w okolicach Czartorii świadczą o nielegalnym procederze wydobycia drewna. Świadczą o tym odpiłowane korzenie i mniejsze konary oraz wyraźne ślady wyciągania pni na brzeg.
Nic na ten temat nie wie ani policja, ani administrujący Narwią Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej, mieszkańcy zaś - nawet jeśli coś zauważyli - nie chcą o tym rozmawiać.
Wydobycie i transport czarnego dębu jest kosztowne, ponieważ wymaga użycia ciężkiego sprzętu, jednak z pewnością jest też opłacalne - metr sześcienny tego drewna, nazywanego "polskim hebanem" na wolnym rynku kosztuje kilka tysięcy złotych.