Pamięć
„Tolerując zło wokół siebie, przyczyniacie się do tego zła”- przestrzegał Jan Paweł II. Tęgie umysły mają kolejny dylemat, co ważniejsze: partia czy człowiek ? Oto przykład opinii (z forum 4lomza) o przeciwniku wyborczym w samorządzie: -” nawet nie znam człowieka, ale jego rodowód polityczny niestety obliguje mnie do bycia przeciw”. Czy z takim nastawieniem można działać dla wspólnego dobra ? Wciąż żyje pokolenie doświadczone jednostronnym „dobrem” ostatnich dziesiątków lat, które nadmiarem krzywd stało się dla sprawców kulą u nogi. Na razie brak rozliczenia, funkcjonuje za to hasło, że liczy się przyszłość. Myślenie wyłącznie o przyszłości obok utraty pamięci to cecha sędziów stalinowskich, którzy jakoś nie chcieli schronić się w raju wschodnim, któremu gorliwie służyli - woleli Zachód... Zanim nastąpi w Ojczyźnie potrzebna do rozwoju równowaga między partiami, prawdziwym impulsem duchowym do wyzwolenia iskry optymizmu w narodzie byłoby szczere rozliczenie się z mroczną przeszłością. Właśnie Duma rosyjska dała przykład w sprawie Katynia - dla potrzeb politycznych, ale uderzono się w piersi. Trudno oczekiwać, że za tym przykładem potępi się u nas - tak nagle - gorliwych budowniczych PRL i wykonawców przymusowych rekwizycji do ostatniego ziarna, karanie głodem lub przetrzymywanie w piwnicach po kostki w wodzie i bez szyb zimą, potajemne wyroki w wilii przy ul. Nowogrodzkiej i bezimienne mogiły czekające na odkrycie - jak te z Grobli Jednaczewskiej, czy bestialskie niszczenie dworów jako ognisk kultury, z wycinaniem ludności do kilku pokoleń jednocześnie, aby z narodu pozbawionego inteligencji i przewodników duchowych została jedynie tania siła robocza…Niech to ośmieli łomżyńskich sympatyków sowieckiej kultury do refleksji przynajmniej nad przyłożeniem ręki do dzisiejszych opóźnień cywilizacyjnych. Ot, choćby słynny samograj: bulwary w Łomży - uniwersalny pomysł, który rzucono za komuny (jak w PRL czekolado-podobne wyroby do sklepów) grubo ponad 30 lat temu. Dziś powracają dinozaury PRL, specjaliści od od rzucania haseł i przyklejania rodzin do wielu stołków w jak największej ilości urzędów, aby przez kolejne 30 lat móc żywić się na koszt społeczeństwa gadaniem o bulwarach. W dobie jawności internetowej nędzne jest zaprzeczanie i niechęć do rozliczenia. Kto umie myśleć, do tego przemówią dokumenty i fakty. Ku przestrodze są zdjęcia, jaką „wolność” przyniesiono na bagnetach Armii Czerwonej. Oto np. bolszewicki komitet rewolucyjny zarządzający Łomżą w 1920 r... Niżej fotografia ofiar bolszewickiego „uwalniania od polskich panów” w 1920 r. - nad ciałami braci szlachcic Ostrowski z Łomżyńskiego (źródło: przedwojenna jednodniówka „Białystok dziś”). Warto zerknąć na unikalną mapę Łomży z okresu ponownego przybycia „wolności” ze Wschodu w rezultacie porozumienia z Hitlerem: oto ulica Dworna jako „Sowietskaja”… Pozostało zatrucie umysłów. Do dnia dzisiejszego nie przywrócono „niewygodnych” historycznie nazw ulic w Łomży. To wciąż niedokończona historia. Kwitnie swobodnie korupcja, bez wyraźnego napiętnowania, bez odsunięcia łapownika z ratusza - za to z pogróżkami prokuratorskim wobec reportera piszącego o tym fakcie. Z wolności słowa korzysta na opak prasa lewicująca - celująca w tekstach jednostronnych, które dosłownie wychwalają tzw. „scalenia” prywatnych działek w Łomży i to mimo określenia ich przez Sąd jako bezprawnych - natomiast ani słowa o „wysokim” urzędniku, który nie wykonuje wyroku. To tylko brak wyobraźni - ktoś powie? A może trudność z odrzuceniem dziedzictwa kołchozowego, wykorzystywanie mentalności biedoty, której zaoferowano „rozkułaczenie” czyli zabranie zamożnym „nadmiaru” ich ziemi na rzecz sąsiadów, jako „nowych inwestorów” . Mści się brak długofalowego myślenia i szukania idealnego kandydata do zarządzania Magistratem. Nic dziwnego, że pojawiają się „cudotwórcy” obiecujący „większe znajomości, chody i układy”, jako receptę na pozyskanie funduszy. Komu ? Znowu wszystkim - zamiast odblokowania lokalnych inicjatyw, usunięcia przeszkód urzędniczych. Dziś pierwsi w szeregu kapitalistów, wczoraj ogłaszali się formacją „czułą na krzywdę ludzką”. Zamiast tego pamiętamy tępienie konkurencji i wykorzystanie uprzywilejowanej pozycji do zduszenia przedsiębiorczości - stąd pogardliwie określano kogoś zaradnego w PRL „prywaciarzem, badylarzem” i to widać nadal w obrażaniu drobnych sklepikarzy, handlowców w Łomży. Tym Polakom przypina się łatkę szkodników, a do rangi zbawców wynosi obce interesy dużych sklepów. Utrwala się chore myślenie w imię ideologii. Kiedy nadejdzie czas na działanie w uzgodnieniu z mieszkańcami, bez zadłużania i marnotrawstwa społecznych pieniędzy? Teraz od nas samych zależy, kogo wybierzemy do samorządu. Czy Łomża odrzuci dożywotnią i w zamyśle dziedziczną (dla rodzin i krewnych) dominację jednej orientacji ? W mediach polscy komentatorzy przestrzegają, że wschodni kolos na glinianych nogach nie pogodził się z utratą wpływów w krajach dawnego bloku sowieckiego, więc „aby coś zbudować, trzeba przechytrzyć arogantów”. Przypominają, że kłamstwa polityków maja krótkie nogi - przykładem międzynarodowa afera z przeciekiem dokumentów dyplomatycznych. Dziś Polacy nie muszą bronić prawdy i niepodległości z karabinem w ręku - mogą dokonać tego poprzez wybór: czy naszym majątkiem mają zarządzać dawni funkcjonariusze PRL ? Oby nie przywrócono jako nowej świeckiej „tradycji” - jako symbolu - nazwy ulicy Sowietskaja zamiast np. Legionów…