Dobre książki - "Przebaczenie" o.W. Zatorski OSB
Przebaczenie jest lekarstwem leczącym ranę zadaną wzajemnej więzi osobowej, która ze swej natury winna być więzią miłości. Człowiek jako osoba potrzebuje bowiem do życia szczególnej więzi, jaką jest miłość. Nie chodzi tutaj o emocjonalne rozbudzenie, charakterystyczne dla zakochania i miłości erotycznej. Miłość nie sprowadza się do uczuć. Ona polega na szczególnym wzajemnym odniesieniu się do siebie osób, na obdarowaniu drugiego i przyjęciu go jako daru dla siebie. Powstaje wówczas więź, w której nie chodzi o zaspokojenie własnych upodobań i chęci, lecz o dobro drugiego.
W jego dobru odnajdujemy swoje szczęście – zgodnie ze słowami Pana Jezusa, które przytacza św. Paweł:
Istnieje wielka potrzeba odkrycia prawdy o miłości i przebaczeniu. Każdy ma bowiem w życiu negatywne doświadczenia związane z niewłaściwym spotkaniem z drugim człowiekiem. W sercu powstają wówczas rany, które często zamykają na spotkanie z drugim, budzą żal i pretensje, a nawet chęć odegrania się za doznane zło. Ta spontaniczna reakcja jednak nie leczy, ale jeszcze bardziej pogrąża człowieka w głębokim zranieniu, gdyż wyrasta z niezrozumienia zasadniczej dla pełni życia prawdy dotyczącej ludzkiej egzystencji – z zapomnienia o potrzebie miłości. Przebaczenie przełamuje fatalne skoncentrowanie się człowieka na sobie, na swoich ranach, żalach, pretensjach, zamykające nas na pełnię osobowego życia. Nasze rozważanie o przebaczeniu rozpoczniemy od refleksji nad powołaniem człowieka jako człowieka, nad jego istotą i celem. Na tym tle dopiero można będzie powiedzieć coś o potrzebie przebaczenia i nowym życiu wyrastającym z pojednania.
Więcej szczęścia jest w dawaniu aniżeli w braniu (Dz 20,35). Kiedy wchodzimy w ten dynamizm obdarowania, odsłania się nam cała prawda o miłości, bez której wszystko pozbawione jest sensu, o czym mówi św. Paweł w słynnym „Hymnie o miłości” z Pierwszego Listu do Koryntian (1 Kor 13).
Bez miłości człowiek żyje co prawda, ale nie jest to pełnia życia; żyje poniżej właściwego osobie poziomu. Nie dochodzi do pełni samego siebie, do tego, kim powinien być, do czego jest wezwany. Żyje jak ktoś zraniony i na tyle zajęty sobą, że nie odkrył jeszcze prawdy o osobowym istnieniu. Dopiero więź miłości wprowadza go w pełnię życia. Przy czym żarliwość tego pulsującego życia zależy od miłości, którą żyje. Jedynie miłość stwarza życie osobowe, czyli życie w pełni ludzkie.
Relacja, w której miłość nie jest konieczna, nie potrzebuje także przebaczenia. Tak jest na przykład w relacjach handlowych, gdzie wymagana jest uczciwość, wiarygodność i rzetelność. W przypadku ich braku zrywa się po prostu więź, a spór rozstrzyga sąd. Ostatecznie chodzi w nich o uczciwe rozliczenie, a nie o wzajemną miłość, której nie przywróci żaden sąd ani nie da się wyrównać jej braków czy krzywd popełnionych. Może tego dokonać tylko przebaczenie, które przywraca wzajemną więź miłości. Rozpoczyna się to już na jej najbardziej podstawowym poziomie, jakim jest zwykły szacunek dla drugiego jako osoby, szacunek, jaki powinien charakteryzować postawę wobec każdego spotkanego człowieka. Miłość urzeczywistnia się zawsze we wspólnocie miłości, we wzajemnym odniesieniu. Dla człowieka jest ona w istocie odpowiedzią na miłość Boga (zob. 1 J 4,10n).
Książka do kupienia : http://tyniec.com.pl/product_info.php?products_id=796
++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
"Pisma ascetyczne" Doroteusza z Gazy.To 51 pozycja w bardzo dobrej serii wydawniczej "Źródła monastyczne”. Książka zawiera konferencje i listy Doroteusza z Gazy, palestyńskiego mnicha żyjącego w VI wieku. Mimo upływu już niemal 1500 lat, jego przemyślenia i wskazówki, którymi dzielił się z proszącymi go o radę, zaskakują także dziś trafnością i aktualnością.
Z wzajemnej pogardy to płynie, jeśli jesteście wobec drugich aroganccy, wypowiadacie przykre słowa i ranicie jedni drugich. A kiedy któryś z was widzi coś, co nie przynosi pożytku, roznosi to i wsiewa w cudze serca: tak nie tylko sam doznaje szkody, ale szkodzi i bratu, wbijając mu w serce groźną strzałę. A nieraz ten brat miał właśnie zamiar modlić się czy coś innego dobrego robić, a tamten przychodzi, przynosi mu plotki i nie tylko przeszkadza jego korzyści, ale jeszcze wprowadza pokusę. I nic gorszego, nic groźniejszego niż taki, który szkodzi nie tylko sobie, ale i bliźniemu. "
Fragment ksiażki:
"Bez postawy pełnej szacunku człowiek ani samego Boga nie czci, ani nigdy żadnego przykazania nie słucha. Dlatego nic gorszego niż bezczelność; dlatego jest ona źródłem wszelkich namiętności, bo niszczy szacunek, niszczy bojaźń Bożą, a rodzi pogardę.
Fragment książki do pobrania : http://tyniec.com.pl/pdf_files/727.pdf
Książka do kupienia tutaj: http://tyniec.com.pl/product_info.php?products_id=727
+++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
Rozważania liturgiczne na każdy dzień. Wielki Post" - W.Zatorski OSB
Homilie na każdy dzień Wielkiego Postu są propozycją aby w oparciu o codzienne rozważania czytań biblijnych, spróbować przemienić swoje życie - stanąć do walki o własne nawrócenie; aby wykorzystać czas, gdyż "Wielki Post jest błogosławionym czasem".
Ojciec Włodzimierz zauważa, iż tak jak z modlitwą, tak i z postem - kwestia skuteczności jest próbą prawdziwego otwarcia serca. Otwarcia zmysłów na głos Boga, a nie na głosy naszych potrzeb, gdyż przeważnie to "nasze oczekiwania stanowią największą przeszkodę na drodze modlitwy i spotkania z Bogiem". Tymczasem ON "przychodzi tak, jak sam chce i zawsze zaskakuje, zawsze jest inaczej, niż sobie to wyobrażamy".
Autor jest świadomy, że w naszych modlitwach i poświęceniach, nie tylko w okresie postu, często spotykamy się z ciszą. "Pan Jezus milczy. Milczy, ale Jego milczenie mówi o wiele więcej, niż jakiekolwiek napominanie, tłumaczenie czy polemika. Daje możliwość przemówienia sumieniu".
Środa Popielcowa (Jl 2,12–18; 2 Kor 5,20–6,3; Mt 6,1–6.16–18)
Oto teraz czas upragniony, oto teraz dzień zbawienia (2 Kor 6,3). Wielki Post jest błogosławionym czasem. Może to brzmieć nieco paradoksalnie, bo zazwyczaj kojarzy się z ograniczeniami i umartwieniem.Przy czym umartwienie i post postrzega się w kategoriach czynu przebłagalnego. Tak zresztą sugeruje dzisiejsze czytanie z Proroka Joela i tak było ono rozumiane przez wiele wieków. Ten element niewątpliwie pozostaje istotny w samym poście, ale jednak akcent pada na coś zupełnie innego: oto jest przed nami sposobny czas! Oto uzyskujemy szansę autentycznego spotkania z Bogiem. Post, umartwienia i asceza powinny temu służyć. Motyw przebłagania, choć może właśnie od niego człowiek często zaczyna, w perspektywie objawienia się Syna Bożego okazuje się motywem jedynie wprowadzającym. Nikt z nas nie jest w stanie przebłagać Boga i Jemu wcale nie chodzi o to, byśmy Go przebłagali. On sam pragnie dać nam zbawienie, ale w tym celu potrzebne jest Mu nasze pragnienie i otwarcie. Bóg nie może nas zbawić wbrew naszej woli. Płacz i lament zmieszane z prośbami wyrażają autentyczne pragnienie zbawienia i gotowość przyjęcia go od Boga. Dlatego „potrzeba rozdarcia serca, a nie szat”. To właśnie gest rozdarcia serca sprawia, że Bóg może prawdziwie działać w nas. W ten sposób otwiera się sposobny czas, kairos.
Najważniejsze jest otwarcie serca, czyli autentyczne wewnętrzne zawierzenie Bogu, szukanie jedynie w Nim naszego zbawienia. Kairos jest innym czasem niż chronos. Ten ostatni jest czasem przepływającym. Biegnie niezależnie od nas. Możemy w tym czasie robić rozmaite rzeczy, możemy się otworzyć na Boga, ale też możemy całkowicie się zatopić w świecie i pozwolić się mu porwać. Od nas zależy to, jak go wykorzystamy. Kairos natomiast jest czasem spotkania, jest czasem sposobnym, gdyż w nim rozpoczyna się żywy kontakt z Bogiem. Nie jest czasem przepływu, zawsze tak samo obecnym, ale czasem łaski, która jest dawana tu i teraz. W nim otwiera się coś nowego, czego jeszcze nie znamy, a co jest naszą szansą. Jest czasem pulsującego życia, w którym zapomina się o przemijaniu, gdyż jest to czas obecności przed Bogiem.
Bóg nie zawsze tak samo przemawia i działa. Ostatecznie przemówił do nas przez swojego Syna. Jego przyjście otwarło nowy kairos, czas spotkania z Bogiem. Po Zmartwychwstaniu i Zesłaniu Ducha Świętego kairos staje się aktualny szczególnie podczas liturgii, gdy Chrystus sam działa, udzielając zbawienia. Ale wejście w kairos jest możliwe nie tylko podczas liturgii. Jak wynika z dzisiejszych czytań, kairos otwiera się w naszym nawróceniu płynącym z serca. Z serca płynącym, to znaczy realnym, zmieniającym prawdziwie nasze nastawienie. Post i asceza są z jednej strony wyrazem naszej autentycznej chęci nawrócenia, z drugiej strony pozwalają skonfrontować się z naszą słabością.Jedynie z głębi owej słabości może wypłynąć prawdziwa prośba zwrócona do Boga. Kiedy jesteśmy syci i nie mamy żadnych potrzeb, nie potrzebujemy tak naprawdę Boga. Pozostawiamy Go na marginesie naszego życia. Dlatego asceza, wysiłek zmierzenia się ze swoją słabością, pozwala nam odkryć, że Bóg jest niezbędny w życiu, że bez Niego nie możemy nic uczynić. Post staje się szkołą zawierzenia Bogu i poznawania własnej słabości.
Pamiętając o tym, podejmijmy ascezę na naszą miarę. To nie znaczy taką, której o własnej sile możemy sprostać, ale taką, która, konfrontując nas z własną słabością, nie przygnębi nas i nie wprowadzi w poczucie bezsiły. Przede wszystkim jednak Środa Popielcowa musimy wiedzieć, że asceza ma sens wtedy, gdy połączona jest z modlitwą, autentyczną rozmową z Bogiem. Bez niej może być jedynie wyczynem. Niech otworzy się przed nami czas autentycznego spotkania z Bogiem. Dajmy szansę Bogu, aby do nas przemówił i abyśmy Go usłyszeli.
Czwartek po Popielcu (Pwt 30,15–20; Łk 9,22–25)
W naszym życiu chodzi o życie! To tautologiczne stwierdzenie nie jest, jak się okazuje, tautologią w praktyce. Obserwując siebie i innych, zauważamy, że bardzo często, jeżeli nie zasadniczo (!), chodzi nam bardziej o racje, o poczucie sprawiedliwości, o bycie lepszym od innych itd. I, o ironio (!), jest to na tyle mocne, że jesteśmy w stanie przegrać życie, byle dopiąć swego, tj. przeforsować swoje racje, udowodnić swoją niewinność, okazać się lepszym... Jest to przerażające, ale, niestety, tak postępujemy. I jak wynika z tekstu pierwszego czytania, tak było i dawniej.
Dlatego Bóg wyraźnie mówi:
Kładę przed wami życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo.Wybierajcie więc życie, abyście żyli wy i wasze potomstwo,miłując Pana, Boga swego, słuchając Jego głosu, lgnąc do Niego (Pwt 30,19n).
Nieustannie stajemy przed wyborem życia lub śmierci. Niewątpliwie każdy deklaruje, że chce wybierać życie. Postawmy pytania: gdzie jest życie? czym ono jest? To są rozstrzygające pytania, na które najczęściej odpowiadamy nie tyle przez głębszą refleksję, ile w praktyce, gdy podejmujemy konkretne wybory. Często idziemy za tym, co tylko pozornie jest życiem. Dlatego potrzeba świadomego, pogłębionego wyboru i przytomności w życiu, aby nie ulec pozorom, które prowadzą na manowce. W Ewangelii Pan Jezus wypowiada (chyba najczęściej przytaczane) zdanie:
Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje! Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa. Bo cóż za korzyść ma człowiek, jeśli cały świat zyska, a siebie zatraci lub szkodę poniesie? (Łk 9,24n).
Próba „zachowania życia” to uparte szukanie tego, co jedynie jest pozorem życia, czymś z natury swojej przemijającym. Uchwycenie się tego prowadzi do tragedii: utraty wszystkiego i przeoczenia tego, co najważniejsze. Niestety, łudzenie pozorami jest niezmiernie silne. Wybór życia kosztuje. Okazuje się drogą z krzyżem. Ale tak ma być, jak nas uczy Pan Jezus. Wszystko, co cenne, kosztuje. Życie, jako najcenniejsze, kosztuje najwięcej
Możliwość zakupu książki : http://tyniec.com.pl/product_info.php?cPath=3&products_id=725
_______________________________________________________________________________________
"Post" Anselm Grün OSB
Ojcowie Kościoła w swych pismach(...) podkreślają pozytywny wpływ postu na ciało i duszę. (...)Skoro człowiek ze swej natury chętniej spełnia własne zachcianki i nie zważa na pewne granice, to żeby stać się wewnętrznie wolnym od nadmiernej troski o dobra tego świata, natomiast bardziej oddawać się sprawom ducha, powinien stale pościć.
Kasjan uważa, że obfitość pokarmów obciąża ducha i gdy duch równocześnie z ciałem popada w otyłość, staje się niebezpiecznym zarzewiem grzechu. Mnisi dawniej byli przekonani, że istnieje jakaś silna zależność między duszą i ciałem. Gdy ciało obrasta w tłuszcz, także i duch staje się ociężały i otępiały. Nadmiar jedzenia zmniejsza duchową czujność człowieka. Natomiast zdrowie fizyczne i duchowe stanowi jedność.
To przekonanie dzisiejszej psychologii znajdujemy często już w pismach dawnych mnichów i Ojców Kościoła. Tak oto pisze św. Atanazy:Zauważ, co czyni post! Leczy on choroby, wysusza nadmierne soki w organizmie, przepędza złe duchy, płoszy natarczywe myśli, nadaje duchowi większą przejrzystość, oczyszcza serce, leczy ciało i wiedzie w końcu człowieka przed tron Boży... Post jest ogromną siłą i niesie ze sobą przeogromne skutki. Leczenie zostało tutaj pozornie uzależnione od jakiegoś wysuszania zbytecznych soków w organizmie człowieka. To, co na pierwszy rzut okawydaje się medycyną ludową, odsłania swoje właściwe znaczenie dopiero w porównaniu z osiągnięciami dzisiejszej medycyny postnej.
Dr Buchinger, który w Niemczech odkrył po pierwszej wojnie lecznicze działanie postu i stosował terapię postną z dużym powodzeniem w rozlicznych kuracjach, pisze: Leczenie postem jest w rzeczy samej kuracją wydzielinową. Jest to kuracja mającaza zadanie oczyścić całą tkankę organiczną oraz jej soki. Całą! Ma słusznośćpowiedzenie dawnych Gallów, że „post oczyszcza na równi całe ciało” (abstinentia totum corpus aequaliter purgat). A tak wyjaśnia on procesy fizyczne: Poziom węglowodanów i innych krążących we krwi substancji odżywczych zostaje obniżony i po około trzech dniach substancje te są skreślone z budżetu organizmu do wystarczającego poziomu. Wszystkie procesy związane z przemianą materii zostają nastawione na maksymalną oszczędność. Z kolei przychodzi samowystarczalność (autarkia), gospodarcza cyrkulacja sama w sobie. Organizm staje wobec potrzeby utrzymania równowagi azotu w każdym depozycie białkowym. Na gruncie bogatego doświadczenia możemy przyjąć za pewnik, że w tym celu przede wszystkim organizm niszczy te produkty i materie, które są w państwie komórek obciążeniem i osłabiają organizm, a więc na przykład patologiczne wysięki, wydzieliny, substancje obce, ropne, ciała obce, owrzodzenia itp. Zatem przez post zostaje usunięta szkodliwa materia. Organizm zostaje oczyszczony, a tym samym pozbywa się wielu schorzeń. Post redukuje komórki przestarzałe, a to wpływa na tworzenie się komórek nowych. „To wyjaśnia nam sprawę, dlaczego każdy post ma tak ogromnie regenerujący wpływ na nasz organizm”.
Najlepsze wyniki daje kuracja postna przy takich schorzeniach, jak reumatyzm, artretyzm czy choroby skórne. Znała je już wcześniej – jak widzieliśmy poprzednio – medycyna ludowa. Święty Atanazy wszakże nie poprzestaje na czysto cielesnej skuteczności postu. Post przepędza złe duchy i złe myśli oraz czyni duszę bardziej przejrzystą. Post oczyszcza ciało i duszę. Widzimy, jak realistycznie Atanazy myśli o człowieku. Pojmuje go jako jedność ciała i duszy. Przejrzystość myśli i zdrowie według niego ściśle wiążą się ze sobą. Jeżeli jestem obdarzony zdrowym ciałem, to muszę dbać o dobre myśli. I na odwrót, nie mogę oczekiwać, by mój duch był przejrzysty, gdy nafaszeruję swój organizm mnóstwem jadła. Św. Atanazy mówi, że post uświęca ciało. Ciało przez post staje się świątynią Ducha Świętego, staje się „przepuszczalne” dla Ducha Bożego. Człowiek należy do Pana nie tylko duszą, ale też i ciałem. Jesteśmy naszym ciałem, ale mamy nie tylko ciało. Skoro chcemy się otworzyć na Boga, musimy rozpocząć od ciała. Jeśli chcemy należeć do Pana, to takie pragnienie powinno być wyczuwlne także fizycznie. Post uświęca ciało i doprowadza człowieka do Bożego tronu. Stawia on nas w Bożej obecności. Post nie pozwala zabliźnić się świętej ranie, która trzyma nas na drodze ku Bogu tak, byśmy nie szukali zaspokojenia naszej tęsknoty gdzie indziej – albo za prędko – czy to w ludziach, czyw piękności tego świata. Post chroni przed tym, byśmy naszych ran przedwcześnie nie zakrywali, nie opatrywali kłamliwymi pociechami.
Post pozwala fizycznie wyczuwać nasz najgłębszy stan duchowy, to, że jesteśmy w drodze ku Bogu, że tylko Bóg potrafi uciszyć nasze najgłębsze niepokoje. Święty Bazyli Wielki w swych kazaniach bardzo często akcentuje zbawienny wpływ postu na ciało i duszę człowieka. Przypomina o tym, że posty są zalecane przez lekarzy chorym, a organizm, który zadowala się umiarkowanym i lekkim pożywieniem, łatwiej unika chorób niż przeładowany wieloma wyszukanymi potrawami, których nie może nawet należycie strawić. Prowadząc dalej swe wywody, ukazuje post jako skuteczny środek przeciw grzechowi. Stosując ten środek w walce z grzechem, powinno się być pogodnym i pościć z uśmiechem, a nie jak jakiś aktor pozować na wielkiego ascetę. W przeciwnym razie post nic nie pomoże. Tak i w tym życiu, jak na scenie, wielu teatralizuje swoje żywoty, co innego nosząc w sercu, a co innego pokazując ludziom na widok publiczny. Nie zaciemniaj więc oblicza. Jaki jesteś, takim się pokazuj. Nie przebieraj się za posępnego, goniąc za sławą z tego, że wydajesz się wstrzemięźliwy. Ani bowiem dobry uczynek nie przynosi pożytku, jeżeli go roztrąbisz, ani z postu publicznie rozgłoszonego nie ma żadnej korzyści. Albowiem co robi się dla popisu, nie przekazuje owocu na przyszły żywot, lecz kończy się na pochwale ludzkiej. Biegnij przeto pogodnie po dar postu.
W innej homilii Bazyli sławi post, gdyż zaprowadza on pokój: I gdyby wszyscy brali post za doradcę w postępowaniu, nic by nie stało na przeszkodzie, aby głęboki pokój panował na całej ziemi, bo by ani ludy nie powstawały jedne przeciw drugim, ani wojska by się nie ścierały ze sobą. Nie kuto by broni pod panowaniem postu, nie zbierano by sądów; nikt by nie zamieszkiwał więzień i w ogóle pustynie nie miałyby rozbójników, miasta donosicieli, morze korsarzy. Gdyby wszyscy byli uczniami postu, nie słyszano by zupełnie, jak powiada Hiob (Hi 3,18), głosu wyciągania podatków, a życie nasze nie byłoby tak pełne jęków i smutków, gdyby nim rządził post. Jawną jest bowiem rzeczą, że każdego nauczałby wstrzemięźliwości nie tylko w jedzeniu, lecz także w chciwości i oszustwie, i zupełnego unikania i strzeżenia się wszelkiej złości. Myśl, że post może zaprowadzić między ludźmi pokój, znajdujemy u Ojców Kościoła dość często. Św. Piotr Chryzolog powiada: „Post jest pokojem ciała”.
Święty Jan Klimak przypisuje postowi podobne działanie: Tłumi on potok słów, ucisza niepokoje, chroni posłuszeństwo, uśmierza ospałość, leczy ciało i uspokaja duszę. Niezgoda powstaje z braku umiaru, z braku opanowania namiętności i popędów. Post bierze człowieka w karby, uwalnia go spod władzy jego namiętności i obdarza wewnętrznym pokojem. Ale pokój ten nie jest czymś czysto duchowym. Jest on także – jak mówi Piotr Chryzolog – pokojem ciała.
Ciało uspokaja się po pierwsze przez to, że nie jest obciążone nadmiernymtrawieniem, po drugie – przez ujarzmienie własnych popędów. Tak więc u Ojców Kościoła pojawia się ujęcie postu zakładające jedność ciała i duszy. Nie chodzi im tylko o zdrowie ciała czy o zbawienie duszy, ale raczej o całego człowieka. Gdy człowiek żyje jak należy, gdy właściwie zważa na swoje ciało i duszę, wtedy żyje zdrowo. Dlatego dla Ojców Kościoła post nie jest dyscypliną czysto zewnętrzną, dziełem, które można pokazać Bogu. Jest to raczej ćwiczenie, które całemu człowiekowi pozwala dojść do równowagi. Z postem cielesnym powinien być złączony post duchowy albo – lepiej mówiąc – dobrze pojęty post cielesny zawsze jest postem duchowym. Poszcząc, człowiek bowiem walczy nie tylko z własnym ciałem, ale także ze swoimi namiętnościami i myślami.
Anselm Grün OSB, Post, Wydawnictwo TYNIEC 2008, wydanie IV, s. 19 - 30 rozdział pt. Post jako lekarstwo dla ciała i duszy.
Możliwość zakupu: http://tyniec.com.pl/product_info.php?products_id=699