ŁKS lepszy od Rominty
W ostatnim meczu przez środowym finałem Okręgowego Pucharu Polski piłkarze Łomżyńskiego Klubu Sportowego 1926 pokonali na własnym stadionie Romintę Gołdap 2:1. Dzięki temu awansowali na 9. miejsce w tabeli III ligi i zachowali szansę na zakończenie rozgrywek o oczko wyżej.
Łomżanie przystąpili do meczu z walczącą o utrzymanie Romintą bez kilku podstawowych zawodników. Na ławce rezerwowych zasiedli Krystian Pomorski i Albert Rydzewski, a z trybuny spotkanie obserwował Alex Rodier. Od pierwszych minut zagrał za to po raz pierwszy w tym sezonie ściągnięty jeszcze w ubiegłym roku z Wigier Suwałki, a borykający się z poważną kontuzją kolana Jakub Kamiński. I trzeba przyznać, że gra młodego skrzydłowego długimi momentami mogła się podobać. W pierwszej połowie jednak ani jemu ani jego kolegom nie udało się pokonać bramkarza gości mimo kilku dobrych do tego okazji. Najlepszą ełkaesiacy zmarnowali w 37. minucie. Wtedy to doskonałym prostopadłym podaniem z głębi pola do Kamińskiego popisał się Michał Sadowski. Pomocnik ŁKS-u wbiegł w pole karne i będąc w dogodnej sytuacji zamiast strzelać zdecydował się podawać do lepiej ustawionego Rafała Maćkowskiego. Kapitan miejscowej drużyny mając przed sobą tylko golkipera Rominty nie zachował jednak zimnej krwi i fatalnie przestrzelił. Niewykorzystane sytuacje gospodarzy zemściły się na nich tuż przed przerwą. W 44. minucie na indywidualną akcję zdecydował się Białorusin Aleksandr Popławskij. Po minięciu dwóch obrońców napastnik zespołu z Gołdapi uderzył mocno nie dając szans Andriejowi Radczence.
Stracony gol "do szatni" nie załamał gospodarzy i chwilę po wznowieniu gry zrobiło się 1:1. Po aucie Maciej Malinowskiego piłka trafiła pod nogi Przemysława Olesińskiego. Ten długo się nie namyślając huknął jak z armaty doprowadzając do wyrównania. W ciągu dwóch kolejnych minut łomżanie mogli zdobyć kolejne dwa gole. Niestety najpierw Sadowski nie wykorzystał idealnego podania od Tomasza Brzozowskiego, a później Joao Carlos po dośrodkowaniu z rzutu rożnego uderzył w słupek. Mający trochę szczęścia w defensywie goście nie rezygnowali ze zdobycia zwycięskiej bramki, bo tylko trzy punkty wywalczone w Łomży dawały im szansę na utrzymanie. Jednak w 80. minucie nadziei na korzystny wynik pozbawił przyjezdnych Kamiński, który pewnie wykończył kontrę ŁKS-u zdobywając swoją pierwszą bramkę w barwach ŁKS-u. Jak się później okazało, był to gol, który dał miejscowym kolejne zwycięstwo.
- Ze względu na środowy mecz w finale Okręgowego Pucharu Polski, postanowiłem oszczędzić kilku zawodników. Szkoda, że w pierwszej połowie nie zdobyliśmy kilku goli, to by na pewno oszczędziło nam nerwów w końcówce. Mimo, że skończyło tylko 2:1, to uważam, że byliśmy w przekroju całego meczu zespołem lepszym i wygraliśmy zasłużenie - powiedział po meczu trener Mateusz Miłoszewski.
Do rozegrania łomżanom pozostał jeszcze jeden pojedynek ligowy. W przyszłą sobotę w Hajnówce zmierzą się z najsłabszym zespołem ligi, miejscową Puszczą. W tym spotkaniu szansę na występ dostaną młodzi zawodnicy, którzy w sobotę zakończyli występy w Centralnej Lidze Juniorów - Od poniedziałku do treningu z pierwszą drużyną włączeni zostają Marcin Kraska, Damian Brutkowski, Marcin Świderski, Dariusz Korytkowski, Konrad Kamienowski i Bartosz Sulkowski. To tymi zawodnikami uzupełnimy skład na mecz pucharowy z Jagiellonią (Stadion Miejski w Łomży, 3 czerwca, godz. 18.00 - przyp. red.), a w Hajnówce część z nich dostanie szansę zaprezentowania się na boisku w większym wymiarze czasowym - zaznaczył szkoleniowiec ŁKS-u.
***
Wysoką porażką zakończyli rozgrywki juniorzy łomżyńskiego klubu. W ostatnim spotkaniu przed własną publicznością zostali rozgromieni przez Stal Mielec 0:5. Ta przegrana nie zmieniła sytuacji biało-czerwonych w tabeli grupy wschodniej Centralnej Ligi Juniorów, którzy na koniec sezonu uplasowali się na 17. miejscu. Na razie los drużyny prowadzonej przez trenera Miłoszewskiego nie jest do końca znany, ale prawdopodobnie w przyszłym sezonie wystąpi ona w rozgrywkach wojewódzkich.
is