Jest! Zakład opiekuńczo-leczniczy na 30 łóżek
- Odczuwam wielką wdzięczność dla wszystkich, którzy przyczynili się do utworzenia w naszym mieście nowej i nowoczesnej placówki opiekuńczo-leczniczej, na jaką czekaliśmy od dziesiątków lat - mówi Jan Lisiecki, 80-letni honorowy prezes Związku Emerytów, Rencistów i Inwalidów w Łomży, dowiedziawszy się o przygotowaniach do otwarcia Zakładu Leczniczo-Opiekuńczego na 2. piętrze wyremontowanego budynku po szpitalu zakaźnym przy ul. Marii Skłodowskiej-Curie. - W imieniu ludzi starszych i schorowanych, a często samotnych, dziękuję każdemu, kto w tym pomógł.
Wdzięczność Jana Lisieckiego to słowa podziękowania ludziom dobrej woli i władzom, ale także i własna, niestrudzona aktywność od 2013 r., aby w Łomży powstał oddział geriatryczny w szpitalu. Rozliczne spotkania, narady, wizyty, petycje, pisma i rozmowy z ważnymi i przygodnymi osobami Seniora społecznika przyczyniły się do stworzenia przychylnej atmosfery, sprzyjającej decyzjom o wartości milionów złotych na start, nie licząc kosztów funkcjonowania nowej placówki. - Pół roku temu przypomniałem się wicemarszałkowi Markowi Olbrysiowi, że trzeba koniecznie pomyśleć o oddziale geriatrii, a on mnie uspokoił, że nie wszystko naraz - opowiada z uśmiechem Jan Lisiecki.
ZOL w WOPiTU
Do połowy 2019 roku opuszczony budynek po zakaźniaku niszczał przez 6 lat. Zastanawiano się, co z nim począć, aż w końcu - po kilku zawirowaniach z działkami i przeznaczanymi na inwestycję milionami - postanowiono, że tutaj przeniesie się z ulicy Rybaki Wojewódzki Ośrodek Profilaktyki i Uzależnień. W styczniu 2021 odbędzie się otwarcie WOPiTU w wyremontowanej siedzibie: parter i 1. piętro są na poradnie, oddział dzienny i stacjonarny dla uzależnionych, zaś 2. piętro zajmie ZOL.
- Nasz zakład opiekuńczo-leczniczy ma z założenia służyć, jak w nazwie, opiece długoterminowej i leczeniu osób po 60. roku życia, które wyszły ze szpitala i same nie będą w stanie poradzić sobie w domu - wyjaśnia psycholog Renata Szymańska, dyrektor WOPiTU, w skład którego wejdzie ZOL.
22 miliony zł
Sytuacje życiowe bywają różne: starsi i schorowani ludzie domu ani krewnych nie mają, krewni nie chcą okazać seniorom troski lub nie mogą zapewnić opieki, ze względu na własne życie, obowiązki, pracę. Znieczulica czy tragizm losu, nieważne: staruszka i starzec będą mieć ciepło i sucho, podane leki, zapewnione posiłki, troskliwą i fachową opiekę, rehabilitację, zajęcia terapeutyczne. Jedni po jakimś czasie może do domu wrócą, inni może nie wrócą... - Może się zdarzyć, że nie wrócą - mówi ze współczuciem Pani Szymańska, opowiadając o losach ludzi, którzy długo przebywali w oddziale szpitala, a nie mają do kogo się przenieść, nie będąc w stanie samemu funkcjonować. Cały remont budynku WOPiTU z ZOL-em, od piwnicy po dach z wyposażeniem, kosztował 22 miliony złotych. Około 3/4 tej kwoty pochodzi z budżetu Urżędu Marszałkowskiego, a pozostałe fundusze z budżetu państwa i ze środków unijnych.
Kaplica i windy
- Jesteśmy placówką publiczną, finansowaną z pieniędzy publicznych, więc za pobyt w ZOL nie ma odpłatności, oprócz 75% z emerytury lub renty, przewidzianej ustawą - mówi dyrektor WOPiTU. ZOL to 30 łóżek w: 3 salach 3-osobowych, 10 salach 2-osobowych i izolatce. Doprowadzono tlen do każdego pokoju, w tym 4 łóżka są dla osób wymagających wsparcia oddechu wentylowaniem mechanicznym za pomocą respiratorów. Pokoje mają łazienki z prysznicem, zaś oddział ma osobny pokój łazienkowy z wanną, wózkowannę na kółkach i ruchomy wyciąg, pozwalający podnosić i przenosić chorych. Z kaplicy pw. św. Alberta Chmielowskiego na parterze do pokojów podłączono głośniki, by pacjenci leżący mieli łączność ze światem i odczuwali opiekę duchową. W budynku są 2 windy: do przewożenia łóżek i osób. Urządzono salę dziennego pobytu z telewizorem, salę terapii zajęciowej z regulowanymi stołami, np. do prac plastycznych, salę rehabilitacji i pokój zabiegowy, gabinet dla lekarza i psychologa, dyżurkę pielęgniarek. Działa wentylacja i klimatyzatory, m.in., w pomieszczeniu farmaceutycznym i na odpady medyczne. Pracować tu będzie ok. 15 osób personelu.
Czas na geriatrię
- W dalszym ciągu będę zabiegać o utworzenie oddziału geriatrycznego w szpitalu. Spotykałem się na rozmowy z wszystkimi dyrektorami - nie zapomina o życiowej misji Jan Lisiecki. Mało kto wie, ile dziarski staruszek wyczekał się w kolejkach po kilka godzin przed gabinetami oficjeli. - Pomaga mi wielu ludzi. Ofiarowują czas, służą radami i kontaktami. Tu wyróżnię kilku: Sławomir Zgrzywa, Józef Mioduszewski, Jan Karczewski, dr Maria Tocka, Lech A. Kołakowski, profesor Barbara Bień.
Mirosław R. Derewońko