Piwo
ŻĄDAJCIE WSZĘDZIE PIWA DROZDOWSKIEGO ( złote, lagrowe, marcowe, kuracyjne i porter ) - takiej treści reklamę drukowała w 1914 r. na głównej stronie „Gazeta Białostocka” poświęcona także sprawom Ziemi Grodzieńskiej, a w sercu Warszawy przetrwał I wojnę światową na 8-pietrowej kamienicy na Krakowskim Przedmieściu działający na podświadomość potężny napis dwujęzyczny „Złote Piwo Drozdowskie”, czego dowodem fotografia ( w załączeniu ) wykonana podczas defilady 11 listopada z okazji odzyskania Niepodległości. W czym tkwiła tajemnica powodzenia bursztynowego napoju spod Łomży ? W rewelacyjnym smaku źródlanej wody... W Muzeum Przyrody, w dawnym dworze Lutosławskich zachowały się zamówienia z Moskwy i Wilna ale piwo drozdowskie musiało być znane od Azji po Amerykę, skoro zdobywało liczne medale na wystawach: m.in. w Paryżu, Londynie, Wiedniu, Filadelfii. Twórca Browaru, Franciszek Lutosławski ( dziadek słynnego kompozytora Witolda ) okazał się zdolnym przedsiębiorcą i rolnikiem. Gospodarczy rozkwit mocno przyhamowały wojny 1914 i 1920 roku. Żal pisać o próbach wskrzeszenia browaru. Czekając na odważnych następców, wspomnijmy dokumenty: zamówienia z lat 20 -tych realizowane w Fabryce Beczek w Radomiu, etykiety piwne drukowane w Warszawie np. w 1898 r. lub w Zakładach Graficznych w Sosnowcu w 1925 r. itd. Jeśli nie znajdzie się Polak patriota, choćby uczący się długo na własnych błędach, który uzna że to grzech marnować taką tradycję - to doczekamy się obcego kapitału w Drozdowie. Do tego czasu możemy pomarzyć o butelce „Marcowego” z chłodnych piwnic Drozdowa, ale to jak „próżną beczkę obracać” czyli wg polskiego przysłowia - czas marnować. Śpieszmy więc nasycić oczy kształtem dawnych butelek ze zbiorów Muzeum w Łomży, oznakowanych wypukłym napisem „Własność Browaru Drozdowskiego”.