Niepokój w Pogotowiu
- Dla nas 350 zł nagrody na Dzień Ratownictwa Medycznego jest jak jałmużna, dlatego zwracamy pieniądze z dopiskiem "kwesta dla dyrektora" - mówi wzburzony ratownik Kazimierz Borkowski, przewodniczący związku NSZZ Solidarność w Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Łomży. - Ratownicy z Pogotowia Ratunkowego w Białymstoku i Suwałkach dostali 1000 zł brutto. To nie jedyne zastrzeżenie pracowników WSPR pod adresem Sławomira Szajdy, od roku dyrektora w WSPR w Łomży. Jak mówi Pan Borkowski, podwładni nie otrzymują dodatku, tzw. covidowego.
Przewodniczący NSZZ "S" w WSPR Łomża tłumaczy, że "ratownicy ciężko pracują od 7 miesięcy na pierwszej linii frontu w walce z pandemią koronawirusa".
- Ratownicy ze stacji w Suwałkach co miesiąc dostają do pensji dodatek covidowy w wysokości 250 zł, w Białymstoku 350 zł, a w Łomży ani grosza - denerwuje się Kazimierz Borkowski. Podobnie gorzej, niż ratownicy z Suwalszczyzny i Podlasia, ratownicy z Mazowsza zostali potraktowani na święto - Dzień Ratownictwa Medycznego, gdyż otrzymali ok. 500 zł brutto, zaś ich koledzy z północy i ze wschodu województwa po 1000 zł brutto.
Trzecia bulwersująca to środowisko kwestia dotyczy losów dyspozytorów, którzy - według związkowca - "musieli podpisywać zgodę na przejście do centralnej dyspozytorni w Białymstoku, która ma podlegać wojewodzie podlaskiemu". Mieli zadecydować, czy chcą pracy w Białymstoku, albowiem ich stanowiska w Pogotowiu w Łomży mają być zlikwidowane do końca roku.
Czwarty rodzaj zastrzeżeń dotyczy potraktowania dyspozytorów przez dyrektora Sławomira Szajdę w WSPR w Łomży. Oto przykład: na 8 miesięcy przed emeryturą nie przedstawił propozycji zatrudnienia na innym stanowisku. Drugi przykład dotyczy kobiety w ciąży na zwolnieniu lekarskim, która również musi dojeżdżać do pracy w Białymstoku. Trzeci przykład: dyspozytor po wypadku w karetce, kiedy był ratownikiem, straciłby jeszcze więcej zdrowia na dojazdach.
- Dyrektor Szajda tłumaczy, że to z powodu oszczędności, nie wiadomo, jak rozwinie się sytuacja z pandemią - irytuje się związkowiec.
Ryzykowny spór
Poprosiliśmy marszałka podlaskiego Artura Kosickiego i departament zdrowia za pośrednictwem rzecznik Izabeli Smacznej-Jórczykowskiej oraz dyrektora WSPR z Łomży o wyjaśnienie sprawy. Szczegółowe pytania o losy łomżyniaków otrzymał także wojewoda podlaski Bohdan Paszkowski. NSZZ "Solidarność" i pracownicy ok. 170-osobowej załogi - tylu jest etatowców, zdaniem Związku - ostrzegają najwyższe władze województwa podlaskiego przed ryzykiem wejścia w spór zbiorowy.
Mirosław R. Derewońko