Kolory dźwięku wbrew niepogodzie ...
Pierwszy poważny event w naszym regionie „Colors of Sounds 2008” przeszedł już do historii... Dla jednych zapamiętany zostanie jako wydarzenie muzyczne, którego głównym atutem było bardzo oryginalne DJskie show, dla drugich zaś jako impreza, która odbyła się pomimo bardzo niesprzyjającej pogody, wszak bardzo rzadko zdarza się grać w blasku piorunów. Jaka była pierwsza edycja „Kolorów Dźwięku” ? Co wypaliło, a co nie ? Zapraszamy do lektury
Zacznijmy od początku... „Kolory dźwięków” rozpoczęły się przed godziną 19. Na terenie hotelu „Zbyszko” zaczęli powoli gromadzić się pierwsi goście. Na głównej scenie aboveSky, która znajdowała się pod wielkim dachem, przy rytmach elektronicznej muzyki tanecznej serwowanej przez Carlo Calabro zaczęli pojawiać się pierwsi tancerze. Scena boczna - underHell znajdująca się w specjalnie przygotowanym namiocie, wystartowała równocześnie pod wodzą DJa Norbiego. Oprócz scen muzycznych, zostały przewidziane także punkty gastronomiczne, w których można było kupić za przystępną cenę piwo, napoje, oraz spokojnie zjeść pyszna kiełbaskę przy stole, delektując się dźwiękami ze sceny aboveSky. Całość była dobrze rozplanowana, bez żadnych większych kolejek. Minęła godzina 20. Na głównej scenie zaczął grać Rod Peterssen, który kontynuował serwowanie progresywnych i trance'owych dźwięków równie świetnie co jego poprzednik. W tym samym czasie na scenie underHell, białostocki DJ Maszin, który przybył w zastępstwie jego kolegi – DJa Finesee'a, zaczął mieszać swoje house'owe utwory. Technicy świetlni włączyli sprzęt na obu scenach. Kolorowe lampy, lasery, stroboskopy urozmaiciły wygląd obu scen.
Mijały minuty, godziny... Z niepokojem patrzyliśmy w niebo, gdzie gorące słonce było przykrywane przez ciemne chmury, wiatr zaczął się nasilać. Po godzinie 21, gdy na bocznej scenie zaczął grać warszawski DJ Tomazzo, z nieba spadały pierwsze krople deszczu. Po około 40 minutach jego seta ,organizatorzy i technicy podjęli decyzję o odłączeniu tej sceny od zasilania ponieważ bardzo mocny wiatr z deszczem zaczął wnikać do środka namiotu, wsiąkając w sprzęt elektryczny. Bezpieczeństwo uczestników imprezy było nadrzędnym priorytetem organizatorów. W międzyczasie uczestnicy imprezy bawili się, tak jak im DJ Miqro zagrał. Jako jeden z najpopularniejszych polskich DJów, rezydent niedzielnego „Sunrise festival After Party,” szczecinian wiedział doskonale jak zmusić ludzi do tańca. Pod koniec jego seta na niebie zaczęło się mocno błyskać, deszcz nasilał się, wiatr robił się coraz mocniejszy, na niebie strzelały błyskawice... Organizatorzy podjęli decyzje o czasowym wyłączeniu sprzętu. W międzyczasie cała okolica została odłączona od prądu. Na szczęście organizatorzy byli bardzo dobrze przygotowani. Po kilkudziesięciu minutach włączyli oświetlenie głównej sceny, przy pomocy własnego generatora prądotwórczego. Po kolejnych kilkudziesięciu minutach, gdy tylko burza zaczęła słabnąć technicy podłączyli sprzęt nagłaśniający, po czym impreza ruszyła ...
W związku z tym, że nie możliwe było zasilenie sceny bocznej, dalsza część imprezy odbyła się tylko na scenie aboveSky i trwała do rana. DJe podjęli decyzję, o zgraniu na scenie po dwóch czyli tzw. back2back . Pierwszym duetem, który zagrał ramie w ramię, był Mike Wind (Łomża) – Ilya Soloviev (Rosja). Pod koniec tego 'duo seta' na scenę wszedł kolejny łomżyński DJ - Marco Santozo, który kontynuował dalsze zabawianie publiczności. Niedługo potem, na scenie zameldował się Conrad S. rozpoczynając swój show, które jak również wprawiło zgromadzoną publiczność w dobry nastrój, dzięki dobrze wyselekcjonowanym utworom spod znaku muzyki trance. Publiczność była zachwycona, jak DJe zaczęli coraz szybciej „kręcić płytami”, rozwijając tempo progresywnie, przed występem kolejnych artystów. Po kilkudziesięciu minutach (było wtedy kilka minut przed godziną 1.00), za sterami konsolety stanęli chyba najbardziej wyczekiwani DJe tej nocy – Marcus Schossow (Szwecja) oraz Simon Patersson (Anglia). Publiczność oraz my sami nie wiedzieliśmy, którzy kolejni DJe zagrają razem. Wszyscy przyjęliśmy ich z wielkim entuzjazmem, który już nie opadł do końca imprezy. Po mniej więcej godzinie kolejne back2back'i zagrali Manuel Le Saux (Włochy) – Digital Nature (Rumunia), następnie DJ Ruby (Malta) – San (Holadnia) oraz Orjan Nielsen (Norwegia) – Chus Liberata (Hiszpania). Owacji i oklasków ze strony publiczności nie było końca! Reszta DJów, głównie tych którzy powinni wystąpić na scenie underHell, niestety nie zagrała ponieważ czas imprezy się skończył. To był właśnie kolejny minus imprezy, spowodowany przez pogodę, której nawet najstarsi mieszkańcy naszego regionu nie pamiętają aby kiedykolwiek podobna była. Jeśli jesteśmy przy minusach, to sporo osób miało uwagi co do ilości ToiToi, który liczba była równa 4. Większych minusów nie dostrzegliśmy. Do plusów można zaliczyć to, że nikomu podczas burzy nic się nie stało, nikt nie zmókł, bowiem wielki dach ochronił uczestników przed żywiołem. Parkiet sceny aboveSky był wyłożony kostka brukową, dzięki temu uczestnicy imprezy nie „pływali” w błocie. Część DJów była tak zadowolona z przebiegu imprezy, ze gdy tylko skończyli grać, zeszli na 'dancefloor' potańczyć z 'eventowiczami', pozować do wspólnych zdjęć rozdając przy okazji autografy.
Podsumowując to największe jak do tej pory wydarzenie muzyczne w regionie północno-wschodnim, cieszymy się ze impreza pomimo licznych przeciwności odbyła się. Pogoda odcisnęła duże piętno na tym event'cie, ale wysoki poziom elektronicznej muzyki tanecznej zrekompensował wszystko. Ciężko jest nam któregokolwiek artystę wyróżnić, pomimo ze niektóre niespodziewane występy odbyły się z podwójną siłą, bo każdy zgrał świetnie, na naprawdę światowym poziomie. Wszystkim artystom wróżymy świetlaną przyszłość. Z pewnością każdy z uczestników, ma swój 'Top Ten' tej „kolorowej nocy” , ale jak wiadomo każdy z nas jest inny, ma inne gusta i guściki. Na swojej drodze spotkaliśmy ludzi zarówno z Łomży i okolic, jak również z Ostrołęki, Białegostoku, Olsztyna, Lublina, Gdańska, a nawet... ze Śląska! Ile ludzi, tyle opinii. A propos ludzi – nasze redakcyjne oko dostrzegło dwie główne grupy ludzi na imprezie: tych co wiedzieli na jaką imprezę przyjechali i po co, oraz tych którzy nie wiedzieli co się dzieje. Na szczęście tych pierwszych było więcej, co nas bardzo cieszy. Dowodzi to temu, że ze świadomością dotyczącą muzyki elektronicznej nie jest w naszym regionie aż tak źle. Miejmy nadzieję, że ten obraz społeczności klubowej będzie motorem do dalszych działań, przede wszystkim dla organizatorów kolejnej edycji „Colors of Sounds”.
Na koniec należałoby podziękować agencji muzycznej Oxygen, za wspaniała zabawę! Czekamy na kolejne wielkie 'Party' przez duże P! w naszym regionie, miejmy nadzieję że jeszcze w tym roku. Być może, jeśli chodzi o porównanie do innych imprez tego typu, to pomysły na urozmaicenie „CoS” np. pod względem dekoracji czy wizualizacji nie zostały zrealizowane, ale cena biletu przy takim line-up'ie była po prostu śmiesznie niska. Z drugiej strony było to również swoiste wyzwanie dla agencji, w regionie o którym mówi się, że króluje, mówiąc delikatnie - polska muzyka dance. W każdym razie Ci którzy nie byli - niech żałują, bo tak naprawdę nasza relacja nie jest w stanie tak do końca, oddać atmosfery jaka panowała w Nowogrodzie :-) .
Do zobaczenia na kolejnych event'ach, również na tych z logo Oxygen Agency!
Foto: Matvel / Conradsmusics.com
Opracowanie: Carmello