Energia
Nigdy nie wiadomo, co robić z tymi bateriami. Formatować, czy nie formatować? Zawsze trudno zapamiętać ten słowotok sprzedawców. Po takiej rozmowie nikt nie wie na pewno, czy trzeba ładować trzy razy, a rozładowywać tylko dwa, a może odwrotnie?! Zachowują się jakby z baterią trzeba było żyć długo i szczęśliwie, i tylko z nią. W trakcie rozwoju cywilizacyjnego rozwiązaliśmy jednak i ten palący problem. Nowe baterie litowo-jonowe nie wymagają, aż tak dużej uwagi. By żyło się lepiej wszystkim nie trzeba ich formatować. Chociaż nikt nie jest tego do końca pewien. - Na wszelki wypadek niech pan naładuje i rozładuje kilka razy – mówią dilerzy funkcjonalności i nowoczesności.
Żadna jednak nowinka techniczna nie zastąpi energii pochodzącej z akumulatorów, które znamy od setek tysięcy lat. To one napędzają największe mechanizmy kuli ziemskiej. Dzięki nim powstały egipskie piramidy. Choć niektórzy twierdzą, że pomagali w tym kosmici, to jednak podstawowa energia pochodziła z Ziemi. Biodegradowalne, wysoce wydajne baterie są odpowiedzialne za powstanie chińskiego muru, i za sukcesy Aleksandra Wielkiego. Niezwykle ważna w historii rozwoju cywilizacji okazała się organizacja przekazywania prądu. Małe akumulatory w zwartym szyku wyparły w starożytności te bojowe, ale nieskoordynowane. Dziś małe baterie uczą się o tym w szkolnych ładowarkach. Mówi się im, że to był czas imperium energetycznego. Uczą się też o średniowieczu. To wtedy nastąpiło największe wyczerpanie i niedobór energii. W zależności od tego czy ładowarka ma „plus” bardziej na lewo, lub bardziej z prawej strony, winne rozładowania są feudalne rządy monarchów albo upiorna religia chrześcijańska. Uparciuchy bronili się przed islamem! W powszechnej opinii, wtedy było najgorzej. Złe akumulatory gnębiły biedne i bezbronne małe paluszki. Żywiły się dziesięciną, zabierając jedną dziesiątą części wytworzonej i zgromadzonej przez nie energii. Dzisiaj jest zupełnie inaczej. Nowoczesne baterie XXI wieku mogą żyć w powszechnej szczęśliwości i dobrobycie. Szczególnie w naszym kraju. Czerpiąc energię ze swoich pewnych pensji muszą zapłacić jedynie czynsz, rachunki za telefon, zabezpieczyć opłaty w elektrowni. Płacą ubezpieczenia, opłaty manipulacyjne w urzędach, niewysokie mandaty, podatki katastralne, składki zdrowotne, ZUS, VAT i akcyzę. Nic się przed nimi nie ukrywa. Elektryzowane polityką, sami może do końca nie widzą ile kosztuje paliwo, jak trudną i kosztowną sprawą jest wykształcenie małych AAA. Jedno A nie wystarczy, bo oficjalnie mamy niż spowodowany okresowym zanikiem napięcia. Iskrzyć przecież musi, żeby nie pogasło światło. Baterie są i muszą być w dobrej kondycji. Najlepiej jeżeli składują się w zacienionym miejscu i temperaturze pokojowej. Każdą baterię stać przecież na dom i mieszkanie. Jeżeli chwilowo tak nie jest, wszyscy mogą starać się o podładowanie kredytem bankowym. Jeżeli żywotność nie wystarcza na jego spłatę, zajmą się tym te mniejsze. Wszystko jest jasne i przejrzyste dzięki wsparciu wspaniałych agregatów, które pracują tylko i wyłącznie dla ich dobra. Wszystkiego jest pod dostatkiem i wszystko każdemu wolno. Baterie mają na tyle dużo zajęć, by do głowy im nie przyszło podłączać się do nowoczesnych choć prostych liczydeł. Mogłoby to bowiem skutkować przeciążeniem systemu. Każda bateria mogłaby wtedy zrozumieć, że dawniej konieczność odprowadzania dziesięciny jest niczym w porównaniu z dzisiejszym poborem energii.
Mariusz Rytel