Jubileuszowy łomżyński Dzień bluesa
Podczas dziesiątej łomżyńskiej odsłony Polskiego Dnia Bluesa w Hali Kultury zagrały trzy zespoły, prezentujące trzy spojrzenia na bluesa. Suwalski 50 Years Later rozgrzał publiczność rockowymi i bluesowymi klasykami. Trio Adama Zalewskiego zaprezentowało bluesa w wydaniu akustycznym, co entuzjastycznie przyjęła liczna publiczność. Na finał porywający koncert zagrał słowacki Žalman Brothers Band, doświadczona formacja łącząca bluesa z southern i heavy rockiem.
Polski Dzień Bluesa jest świętowany w Łomży już od 10 lat. Jego inicjatorami byli muzycy zespołu The BL Blues Band, który w roku 2014 zagrał pierwszy koncert z tego cyklu przed kamieniczkami na Starym Rynku. Z biegiem lat impreza rozrastała się, doczekując się regularnej sceny oraz edycji w siedzibie MDK-DŚT. Obecnie Polski Dzień Bluesa odbywa się w Łomży dzięki współpracy Nieformalnego Środowiska Muzyków Łomżyńskich, MDK-DŚT i Hali Kultury, dysponującej odpowiednim zapleczem scenicznym i technicznym. Jest już tradycją, że każdego roku gospodarzem imprezy jest inny łomżyński zespół. Tym razem mieli to być Holy Water, ale nie mogli wystąpić z racji niepełnego składu. Lider grupy Bernard Krasuski prowadził jednak koncert oraz skłonił publiczność do refleksji odtworzeniem utworu „Poszukiwany blues” oraz pytaniem, czy w Łomży poza cyklicznym Polskim Dniem Bluesa odbywają się jakieś bluesowe koncerty. Później królowała już wyłącznie muzyka grana na żywo, blues i blues-rock w trzech różnych odsłonach, co publiczność, zarówno miejscowa, jak też przyjezdna, przyjęła z wyraźnym ukontentowaniem.
Zaczęli 50 Years Later, wielopokoleniowa grupa istniejąca co prawda dopiero od dwóch lat, ale złożona z bardzo doświadczonych muzyków, znanych z tamtejszych zespołów Browar Blues Band, La Baluma i Corner Band. Na początek zabrzmiał blok utworów brytyjskiej formacji Wishbone Ash, łączącej hard rocka, blues rocka i klimaty progresywne, z „Blind Eye” na czele. Andrzej Łanczkowski i Wiesław Kołowerzo stylowo radzili sobie z solowymi partiami i firmowymi unisonami gitar Andy'ego Powella i Teda Turnera. Ani na krok nie odstawała też sekcja rytmiczna Eugeniusz Roszko i Krzysztof Anuszkiewicz, a słuchacze szczególnie ciepło przyjęli solo 75-letniego basisty. Po czterech dynamicznych, iście heavyrockowych numerach, przyszła pora na chwilę wyciszenia, w postaci utworu „Riviera Paradise” Steviego Raya Vaughana. Były też inne klasyki, jak powstały przed 70. laty „You Upset Me Baby” B.B. Kinga, oraz oczywiście utwory innej fascynacji muzyków zespołu, amerykańskiej formacji The Allman Brothers Band: „Don't Wan't You No More”, dedykowany zmarłemu w kwietniu wieloletniemu gitarzyście i wokaliście zespołu Dickey'owi Bettsowi „In Memory Of Elizabeth Reed” oraz na finał evergreen „Jessica”.
Po krótkiej przerwie technicznej nastąpiła całkowita zmiana klimatu, ponieważ trio Adama Zalewskiego zagrało bluesa akustycznego, mimo wykorzystania gitar elektroakustycznych.
Lider, multiinstrumentalista i twórca repertuaru, biegły gitarzysta Artur Głowacki i grający na instrumentach perkusyjnych Mariusz „Kudłaty” Wojewoda, postawili na materiał autorski, zróżnicowany i robiący wrażenie, z „Wiatrem”, „Nie ma chleba” i „Kolekcją piw” na czele. Nie zabrakło też obcego repertuaru, gdzie zespół postawił na utwory Breakout, wykonując udane wersje „Oni zaraz przyjdą tu”, „Ona poszła inną drogą” i na bis „Kiedy byłem małym chłopcem”.
Trio zostało przyjęte entuzjastycznie, tak więc Žalman Brothers Band czekało trudne zadanie, ale doświadczeni, grający od blisko ćwierć wieku, Słowacy sprostali wyzwaniu i również oczarowali publiczność. Było to, dla odmiany, mocne, heavy/bluesowe uderzenie, a wyborni i doskonale zgrani muzycy: Martin Výboch, Martin Varga, Peter Žalman i Erik Kriššák, postawili na mieszany repertuar, przeplatając udane, autorskie kompozycje bluesowymi i rockowymi evergreenami. Zaczęli od dynamicznego „Little Red Rooster” Williego Dixona. Później dołożyli jeszcze niemal pełną talię asów, to jest „I'm A King Bee” Moore'a, „Sky Is Crying” Elmore'a Jamesa i na bis rozbudowaną, bardzo daleką od glamowego pierwowzoru, wersję „Coz I Luv You” Slade. Podobały się również ich własne utwory, jak dynamiczne „Zuza Boogie”, nowa písnička „Rada za sto”, „Cesta” z solówką zagraną przez Výbocha slide oraz, mający coś z programowej deklaracji, „Blues Everyday”. Był to trzeci, po czeskim Mothers Follow Chairs podczas piątej odsłony imprezy i słowackim wirtuozie gitary René Lacko dwa lata temu, zagraniczny wykonawca podczas łomżyńskiej odsłony Polskiego Dnia Bluesa - może w kolejnych edycjach doczekamy się również zespołów zachodnich, do czego są od pewnego czasu czynione przymiarki. Na razie wiadomo już, że gospodarzem imprezy w przyszłym roku będzie zespół The BL Blues Band.
Wojciech Chamryk
Fot. Elżbieta Piasecka-Chamryk