Ludzka twarz służby zdrowia
"Chciałbym na łamach portalu złożyć podziękowania dla medyków z najlepszego SOR-u w Polsce oraz 2. oddziału zakaźnego ze Szpitala Wojewódzkiego w Łomży" - napisał do 4lomza.pl Ryszard Bloch. Niedawno skorzystał z usług Szpitalnego Oddziału Ratunkowego Szpitala Wojewódzkiego w Łomży, zaś jego prawie 80-letnia mama była pacjentką 2 OZ. "W dobie dobiegających zewsząd informacji o kolejkach i problemach z opieką na oddziałach covidowych, byłem megazaskoczony. Jeden wielki pozytyw. Superszybka obsługa na SOR i megaopieka na oddziale zakaźnym. Jeszcze raz chylę czoła i wielkie dzięki. Jesteście Super !!!". Chcemy dowiedzieć się, skąd taki entuzjazm?
Poprosiliśmy Pana Ryszarda, żeby na początek wyjaśnił, skąd przekonanie, że SOR w Łomży jest najlepszy w Polsce. - Znam inne SOR-y, miałem przyjemność lub nieprzyjemność korzystać z ich usług, między innymi, w Białymstoku... - zaczyna opowieść. Był zaskoczony, że na SOR w Łomży nikt nie odsyłał go od szpitala do szpitala ani od lekarza do lekarza. Dlaczego pokonał ok. 100 km, aby trafić właśnie tutaj? - Podejrzewałem, że mam objawy Covid, a kolega z okolic Łomży polecił mi wasz szpital - wyjaśnia pacjent, który we wtorek był 1. dzień w pracy. Lekarz rodzinny nie dał mu skierowania na test covidowy ani na zbadanie płuc RTG. Mężczyzna dostał 3 dni zwolnienia na obserwację, jednak przeliczył sobie 3 na 5 dni niepewności, gdyż następne były sobota i niedziela.
Szacunek dla SOR
Ryszard zakłada, że ilekroć człowiek pojawia się na SOR z własnym podejrzeniem Covid lub chcąc leczyć cokolwiek innego, to są tam odpowiedni ludzie od tego, aby udzielić pomocy. Nie zawsze to się sprawdza, jak w jednym z białostockich szpitali: personel go zbywał, a lekarz powiedział, żeby "nie zawracał głowy". - Dużo zależy od ludzi, od ich podejścia do obowiązków w pracy, że trzeba pomóc, a nie główkować, gdzie odesłać chorego, żeby inni gdzie indziej pomogli - przybliża swoje poglądy Ryszard. Na SOR-ze w Łomży wszystko zadziałało jak w zegarku, w ciągu godziny miał porobione badania i wykonany test. - Nie czułem się zostawiony samemu sobie, od wejścia miałem poczucie, że jestem pod dobrą opieką - dzieli się wrażeniami z łomżyńskiego szpitala gość z daleka. - To powinien być standard w każdej placówce. Można powiedzieć, że "to nic nadzwyczajnego, że pacjent został po ludzku i profesjonalnie potraktowany na SOR", lecz jak się poogląda w telewizji i poczyta w Internecie, jak to wygląda w innych ośrodkach, nabiera się szacunku dla SOR w Łomży.
Ludzki personel 2 OZ
Covid-19 zdiagnozowano również u prawie 80-letniej mamy Ryszarda. Chora została umieszczona na 2. oddziale zakaźnym SzW w Łomży. - Nie pozostawiono jej samej sobie, że raz czy dwa razy na dzień ktoś do niej zajrzy w czasie obchodu - opowiada z wdzięcznością 42-letni syn. Chociaż nie mógł matki odwiedzać, wiedział, że pacjentka ma opiekę. - Po kilka razy pielęgniarki przychodziły, zaglądały, aby zapytać, jak się czuje. Po 5 dniach wypisano ją ze szpitala w całkiem niezłym stanie.
"Podwójnego pacjenta" zastanawia fenomen miejsca i pracujących tu ludzi: przecież mają uczucia, obawy o swoje zdrowie i lęk o rodzinę. A może o ryzyku zakażenia covidem nie myślą non stop, by nie zwariować ze strachu...? - Lekarzom, pielęgniarkom, ratownikom i personelowi SOR szpitala w Łomży oraz 2. oddziału zakaźnego należy się dobre słowo w podzięce za okazaną pomoc i serce. Ci ludzie ukazali mamie i mnie ludzką twarz służby zdrowia. Nie wiedzielibyśmy o tym bez pandemii.
Lęk pokonany
Czym personel SOR-u zasłużył na uznanie i jak działa kierowany przez nią od ponad roku oddział, opowiada dr Anita Świętochowska: - Pacjenci nie odczuwają teraz lęku, jak w marcu, na początku pandemii koronawirusa. Postanowiłam, że sprostamy zadaniu i poradziliśmy sobie, kiedy wojewoda podlaski przekształcił szpital w jednoimienny. Początkowo było dużo obaw przed nieznanym i prac, aby stworzyć strefę pomarańczową, gdzie można przygotować się i przebrać w kombinezon, maskę, rękawice i ochraniacze na buty. SOR aż do czerwca stał się strefą czerwoną do leczenia pacjentów z covid i podejrzeniem zakażenia. Pozostali jechali po pomoc do SOR-ów sąsiednich w: Zambrowie, Wysokiem Mazowieckiem, Ostrołęce, Białymstoku. SOR przyjmował ok. 10 osób na dobę, a przez 2 i pół miesiąca ok. 300 osób, przywożonych przez karetki Pogotowia Ratunkowego z wypadków, gdy poszkodowani mieli gorączkę, duszność i kaszel, i z kwarantanny. Drzwi wejściowe szczelnie zamknęliśmy, rozmowy i weryfikacja pacjentów odbywały się przez domofon. Od 1. czerwca znów przyjmujemy każdego, z podziałem na strefy: czerwoną dla pacjentów z covid i podejrzeniem (SOR ma 3 izolatki na 6 łóżek) oraz zieloną dla pozostałych. Pacjenci stref nie mają kontaktu, wydzielono odseparowane drogi poruszania się; pretriaż przed wejściem i kwalifikacja, do której strefy pacjent się kwalifikuje (ankieta, wstępny wywiad, temperatura, saturacja). Gdy w czerwcu szpital powrócił do świadczenia wszystkim usług medycznych, pacjentów na dobę z podejrzeniem koronawirusa też było około 10, ale trzeba pamiętać, że przyjmował mieszkańców Łomży i gmin, a nie województwa razem ze szpitalem MSWiA. Wtedy i latem SOR udzielał pomocy od 40 do 60 pacjentom na dobę.
Ostoja spokoju
Ekipę SOR w Łomży tworzy 12 lekarzy dyżurujących, 23 pielęgniarki z oddziałową Hanną Witek, pracującą tutaj od ponad ćwierć wieku, 20 ratowników, 4 sanitariuszy, 6 pań sprzątających i 5 osób w sekretariacie. - Wspaniała grupa ludzi, zaangażowanych i umiejących zgodnie współpracować - ocenia dr Świętochowska, współtworząca zespół od 15 lat. Zapewniają pomoc ok. 60 pacjentom na dobę, gdy przed pandemią ok. 80 do 120. Od połowy listopada narasta zjawisko powrotu pacjentów pocovidowych, którzy przechorowali w październiku. - Mamy szybkie testy antygenowe od ponad 2 miesięcy i testy PCR - mówi dr Świętochowska. Zachęca chorych do porzucenia obaw, że na SOR zarażą się covidem, i rozumie, że od miesięcy ludzie więcej przebywają w domu, nie spotykają się na imprezach, mają mniej wizyt u lekarzy rodzinnych, którzy wystawiają mniej skierowań... Cieszą ją podziękowania za ratowanie zdrowia i życia, co wyraża się w formie telefonów, maili, listów, na stronach internetowych i portalu 4lolmza.pl. Cieszy ją, że Pan Ryszard wyrażał też wdzięczność dla zespołu 2. oddziału zakaźnego, gdzie ordynatorem jest ceniony pulmonolog dr Dariusz Rutkowski.
Jej zdaniem, personel SOR pokonał strach w miesiąc od przekształcenia szpitala w zakaźny. Długie rozmowy, spotkania z zespołem, poznawanie i analiza informacji z zewnątrz uspokajały atmosferę.
- Jestem ostoją spokoju i staram się być opanowana, bo to przekłada się na zachowanie otoczenia - wyjaśnia z uśmiechem doktor Anita Świętochowska, gdy pytamy o receptę na pokonanie psychozy strachu pandemii Covid. - Wydzieranie się i denerwowanie szkodzi najbardziej własnemu zdrowiu.
Mirosław R. Derewońko