Do Matki Boskiej Łomżyńskiej Jasi Tabędzkiej
Jak bursztynowe paciorki Łzy matczyne
zbierałam po kieszeniach Nie znając
ciężaru tego - co brałam W swoje
młodzieńcze dłonie
Do niedawna na strychu
Z podartych szarych fartuszków
Sypały się czasem jedna po drugiej
Chcą mnie przestrzec
Przed największym z oczekujących mnie głupstw
Matko Boska Łomżyńska I teraz
zechciej o mnie przypomnieć Chociaż
nie chodzę już Sadową I nie klękam w
Twojej katedrze.
Jednym bursztynkiem niech Twoja łza
Potoczy się przede mną
14.11.1989 r.
Październik
zbierałam po kieszeniach Nie znając
ciężaru tego - co brałam W swoje
młodzieńcze dłonie
Do niedawna na strychu
Z podartych szarych fartuszków
Sypały się czasem jedna po drugiej
Chcą mnie przestrzec
Przed największym z oczekujących mnie głupstw
Matko Boska Łomżyńska I teraz
zechciej o mnie przypomnieć Chociaż
nie chodzę już Sadową I nie klękam w
Twojej katedrze.
Jednym bursztynkiem niech Twoja łza
Potoczy się przede mną
14.11.1989 r.
Październik