Hot Donuts na jazzowo
Kwintet Hot Donuts rozpoczął tegoroczny cykl koncertów w Miejskim Domu Kultury–Domu Środowisk Twórczych, odbywających się pod hasłem „Scena na piętrze”. Młodzi muzycy wykonali materiał ze swego debiutanckiego albumu „Ninja”, proponując wykonania dłuższe niż w wersjach studyjnych oraz potwierdzając, że jazz w takim wykonaniu może być interesujący nie tylko dla jego fanów. MDK-DŚT już zapowiada na luty kolejny koncert, jeszcze mniej oczywistego i lubiącego eksperymenty zespołu, łódzkiego kwintetu Kosmos.
Festiwale, niezależnie od stylistyki, są wydarzeniami ekscytującymi największą liczbę fanów, ale w w rocku czy w jazzie równie ważne są koncerty klubowe, z jedyną w swoim rodzaju atmosferą oraz bliskim kontaktem i wymianą energii na linii wykonawcy-słuchacze.
Dlatego powrót jazzu do programu najnowszej inicjatywy MDK-DŚT ucieszył tych najbardziej interesujących się muzyką improwizowanych fanów, a poniedziałkowy koncert przyciągnął również nieco nowych słuchaczy, skuszonych opinią, że Hot Donuts nie gra typowo i potrafi zaskoczyć czymś mniej oczywistym. Mieli zagrać w Łomży w październiku, koniec końców pojawili się po niemal trzech miesiącach, ale warto było poczekać, ponieważ to kolejny zespół potwierdzający, i to nader dobitnie, że młody polski jazz ma się dobrze. Istniejącą od 2017 roku formację założył puzonista Bartek Łupiński. Zwerbował do składu swego brata, trębacza Kubę Łupińskiego, jeszcze studenta, ale już grającego na bardzo wysokim poziomie oraz trzech równie młodych, ale już bardzo doświadczonych i utytułowanych muzyków: wibrafonistę Kubę Kotowicza, kontrabasistę Tymona Trąbczyńskiego, znanego w Łomży z koncertu JP Collective Jakuba Paulskiego podczas Novum Jazz Festival 2022 oraz perkusistę Piotra Budniaka.
Dwa lata temu zarejestrowali debiutancki album „Ninja” z kompozycjami lidera, który doczekał się wydania w roku ubiegłym, a teraz jest promowany na koncertach. W tym wydaniu materiał znany z płyty tylko zyskuje, ma bowiem znacznie więcej dynamiki, szczególnie w improwizacjach wszystkich muzyków, a poszczególne utwory są dłuższe niż w studyjnych pierwowzorach. Nie brakowało też momentów bardziej lirycznych, jak w kołysance „L.J.” czy „Spokojnie”, pięknie brzmiały partie puzonu i trąbki, co jest dość nietypowym zestawieniem, a do tego większość utworów zawierała też sporo melodyjnych, bliskich mainstreamu, fragmentów, kojarzących się ze swobodnym, amerykańskim jazzem, dzięki czemu utwór tytułowy, „Robson” (tylko uczestnicy koncertu mogli poznać pełną wersję tego tytułu oraz genezę samego utworu) czy „PRL” tym bardziej zyskiwały. Do tego zespół imponował zgraniem i scenicznym luzem, dlatego blisko 75 minut koncertu minęło błyskawicznie, a publiczność wymogła jeszcze na artystach bis w postaci kolejnego bardzo pogodnego utworu „Piątek rano”. Cieszy, że takie ambitne koncerty wciąż odbywają się w Łomży, a do tego ich publiczność jest zróżnicowana wiekowo i nie brakuje wśród niej nie tylko ludzi młodych, ale też młodzieży ze szkół średnich, co świadczy o tym, że jazz dociera do różnych słuchaczy.
Kolejny jazzowy koncert Miejski Dom Kultury–Dom Środowisk Twórczych w Łomży zaplanował na poniedziałek 26 lutego, kiedy zagra łódzki kwintet Kosmos pianisty Stanisława Szmigiero, łączący jazz z yassem oraz wpływami elektroniki i hip-hopu.
Wojciech Chamryk