A jednak przenosiny „zakaźniaka”?
Szpital Wojewódzki w Łomży, szukając oszczędności, rozważa możliwość przeniesienia oddziału zakaźnego do głównego budynku szpitala przy Al. Piłsudskiego. Póki co „zakaźniak” działa, razem z oddziałem płucnym, w budynku przy ul. Marii Curie-Skłodowskiej. Od kilku lat dyrekcja zastanawia się nad wyniesieniem stamtąd łóżek, bo – jej zdaniem – koszty utrzymania oddziałów w oddzielnym budynku są zbyt duże. W porannej Rozmowie Radia Nadzieja z-ca dyrektora placówki, Jan Bajno potwierdził, że „po analizach finansowych restrukturyzacja szpitala jest konieczna”. - Pomysł na przeprowadzkę oddziału zakaźnego wyszedł od zarządu województwa podlaskiego - mówił Bajno.
Aby znaleźć miejsce dla pacjentów oddziału zakaźnego, mówi się o lokalowym połączeniu oddziałów istniejących w budynku głównym szpitala. Najbardziej prawdopodobną wersją jest ta mówiąca o połączeniu na jednym piętrze ginekologii, położnictwa i oddziału noworodków. Tym samym zwolniłoby się miejsce na I piętrze szpitala właśnie z przeznaczeniem na „zakaźniak”. Czy oddział ginekologiczno-położniczny i noworodkowy nie ucierpią na (jak mówi dyrektor ) „zacieśnieniu”? - Przeniesienia odbędą się kosztem pustostanów – mówi Jan Bajno.
Dyrektor dementuje pogłoski, jakoby wskutek połączenia na jednym pietrze ginekologi, położnictwa i noworodków, miałby popsuć się komfort leczenia. Mają być, tak jak były, sale do porodów rodzinnych i łazienki. Jan Bajno w rozmowie z Radiem Nadzieja tłumaczył, że restrukturyzacja szpitala jest dopiero na etapie planów i rozmów. Wyraził nadzieję, że dyskusja na ten temat nie wywoła podobnej paniki jak przed dwoma laty, gdy w obronie oddziału zakaźnego wystąpili lekarze, pielęgniarki i pacjenci.
W listopadzie 2007 roku Rada Społeczna Szpitala Wojewódzkiego w Łomży zgodziła się na likwidację oddziału zakaźnego. Powodem były ogromne straty, jakie generował – sięgały one 1 mln zł rocznie. „Zakaźniak” miał przestać istnieć na początku 2008 roku, a pacjenci dojeżdżać do Białegostoku. W obronie oddziału stanęli pracownicy, mimo, iż dyrekcja zapewniała, że likwidacja nie pociągnie za sobą zwolnień. Zebrali ponad 2 tys podpisów. Interwencja przyniosła skutek -
likwidacja oddziału została wykreślona z programu restrukturyzacyjnego szpitala, ale wskazano na potrzebę wsparcia placówki ze strony samorządów.