Żartownisiom zrobiło się nie do śmiechu
Zgłoszenie o porwaniu nastolatki postawiło w czwartek rano łomżyńskich policjantów na nogi. Choć akcja okazała się żartem, to dwóm mieszkańcom Ełku nie jest do śmiechu.
W czwartek o godz. 8. rano dyżurny łomżyńskiej komendy otrzymał zgłoszenie o porwaniu 16-letniej dziewczyny, która wg zgłaszającego mężczyzny, miała być siłą przetrzymywana w jednym z miejscowych hoteli. Co więcej, miała paść ofiarą gwałtu. Co oczywiste, zgłoszenie postawiło policjantów na nogi. Udali się pod wskazany hotel, gdzie zastali oczekujących dwóch mężczyzn. Meżczyźni przyznali się, że to oni wezwali pomoc i są pewni, że ich koleżanka jest w pobliskim hotelu. Funkcjonariusze sprawdzili ich wersję, ale opisanej dziewczyny nie znaleźli.
Służby na żartach się nie znają. Wielokrotnie przekonali sie o tym pasażerowie linii lotniczych, którzy "dla żartu" rzucają tekst o bombie. Zwykle kończy to marzenie o podróży, a zaczyna się odpowiedzialność prawna i koszty. Podobnie zadziało się w Łomży. Już w trakcie interwencji jeden z mężczyzn nie zważając na obecność mundurowych wyjął z kieszeni torebkę strunową z białym proszkiem, co wprawiło ich w osłupienie i podsunęło wątpliwości co do przedstawianych zdarzeń.
Funkcjonariusze znaleźli przy nich niewielkie ilości środków odurzających, które okazały się być mefedronem. Z kolei policyjna baza danych zasygnalizowała, że 18-latek poszukiwany jest przez Prokuraturę Rejonową w Lidzbarku Warmińskim. Poza tym w samochodzie, którym przyjechali mężczyźni policjanci znaleźli kastet, kij bejsbolowy, pałkę teleskopową oraz maczetę.
Ostatecznie 41-latek przyznał, że zgłoszenie było wymyśloną historią, aby zrobić na złość byłej dziewczynie 18-latka. Mieszkańcy Ełku zostali zatrzymani i noc spędzili w policyjnym areszcie. Teraz śledczy ustalają dokładny zakres odpowiedzialności karnej mężczyzn. Ich dalszym losem zajmie się sąd.
źródło: KMP Łomża