Przejdź do treści Przejdź do menu
środa, 25 grudnia 2024 napisz DONOS@

Katarzyna Bonda w Łomży

Główne zdjęcie
Katarzyna Bonda

Jej fani czekali na to od lat – popularna pisarka Katarzyna Bonda przyjechała do Łomży na spotkanie autorskie. Wydarzenie odbyło się na dziedzińcu Miejskiej Biblioteki Publicznej, gdzie autorka bestsellerowych powieści kryminalnych opowiadała o swojej twórczości i odpowiadała na pytania czytelników. – Kiedy wymyśliłam historię, którą dowodzi profiler, wszyscy się ze mnie naśmiewali, bo było przyjęte, że detektyw musi mieć porąbane życie, być alkoholikiem, generalnie snuć się po mieście, rozmawiać z ludźmi i oczywiście analizować twarde dane – mówiła Katarzyna Bonda. – W związku z tym, kiedy napisałam powieść, bohaterem której jest profiler i działa zupełnie inaczej, na początku był rodzaj pewnego sceptycyzmu ze strony czytelników i wydawców, ale po latach okazało się, że na tym polega cały sukces moich książek, że on jest właśnie taki inny.

Spotkanie z Katarzyną Bondą w Miejskiej Bibliotece Publicznej miało odbyć się w maju, ale zostało rzecz jasna odwołane, podobnie jak tysiące innych wydarzeń i imprez kulturalnych w całym kraju. Kiedy jednak pojawiła się już możliwość jego przeprowadzenia, na trasie autorskich spotkań popularnej pisarki znalazła się w końcu i Łomża. Co prawda nie przewidziała, że w piątkowe popołudnie „mazurska“ trasa Suwałki-Łomża będzie zatłoczona bardziej niż zwykle. Przybyła więc na spotkanie tuż przed wyznaczoną godziną, jeszcze do tego najpierw miała wywiad telewizyjny, a kilkadziesiąt osób musiało czekać. W sumie było jednak warto, bowiem Bonda – to kresowe nazwisko nader dobrze kojarzy się miłośnikom sensacji – nie tylko ciekawie pisze, a do tego ma też sporo do powiedzenia. Nawet wtedy, kiedy okazuje się, że najaktywniejsi pytający nie tylko nie czytali jej książek, ale też zdawali się nie rozumieć jej podejścia do tworzenia, doszukując się jakichś zupełnie fantastycznych paraleli. Dzięki temu być może na kartach kolejnej powieści Katarzyny Bondy pojawi się logopeda-zabójca, ale póki co autorka podkreślała, że „nie będzie pokazywała rzeczywistości różowych jednorożców i laurki“. – Oczywiście ta laurka też jest, ale ona jest częścią tego świata, a ważne jest to, żeby zobaczyć jaka jest prawda – mówiła Katarzyna Bonda. – Staram się też, żeby była to taka opowieść, która będzie uniwersalna, będzie odpowiednikiem mitu, żebyśmy przypomnieli sobie po co żyjemy i jaki jest sens naszego życia. 

Okazało się też, że Bonda traktuje powieść kryminalną inaczej; szuka nowych rozwiązań, chociaż nie ma poczucia, że tworzy cokolwiek, woli określenie „robię“, obserwowanie rzeczywistości jest bowiem jej pracą. – Robię to głównie po to, żeby opowiedzieć historię, która musi mnie samą na tyle poruszyć, na tyle wstrząsnąć, albo mnie zafascynować, żebym chciała ją państwu opowiedzieć – wyjaśniała pisarka. – Jest tak dużo powieści, że chciałabym, przynajmniej w jakimś stopniu, zostać w waszych sercach, żeby ta historia coś poruszyła, odmieniła w was, tak samo, jak mnie odmienia w trakcie zapisu. Mówiła też jak ważne są korzenie i skąd się pochodzi (urodziła się w Białymstoku, wychowała zaś w Hajnówce) i dlaczego aż 18 lat czekała na ukończenie „Miłość leczy rany“, swej przedostaniej książki. 

– To pierwszy tom serii przestępczej „Wiara, nadzieja, miłość“, drugi tom „Miłość czyni dobrym“ będzie jeszcze w tym roku – wyjaśniała Katarzyna Bonda. – Bohaterem każdej z nich jest przestępca, w tym przypadku masowy morderca z Kazachstanu, który zabił kilka osób z kałasznikowa, a kilkanaście ranił. Zdarzyło się to w Uralsku, a po tej masakrze uciekł, przeszedł kilka granic i schował się w Ząbkowicach Śląskich. Poznał kobietę, nie ukrywał się, był joginem, szamanem, leczył ludzi, czynił cuda, aż po siedmiu czy ośmiu latach sprawa wychodzi na jaw. 

Spotkałam protoplastów tej postaci będąc nieopierzoną dziennikarką, więc widzimy wtedy film hollywoodzki i to wystarczy każdemu, żeby zabrać się za taką opowieść, zacząć szukać i napisać o tym książkę, ponieważ takie historie nie przychodzą do człowieka zbyt często. Natomiast los nie pozwolił na napisanie tej książki: próbowano mi przeszkodzić, bo w momencie, kiedy zabrałam się już za zapis, byłam na dokumentacji w Kazachstanie i z mnóstwem ludzi rozmawiałam, był to taki moment historyczny, że rozpadł się Związek Radziecki, Kazachstan odzyskał niepodległość, oni walczyli, absolutnie nacjonalistycznie, o swoje prawa, gdzie bardzo ważny był wizerunek na arenie międzynarodowej. Więc tego rodzaju opowieść, która zawiera w sobie absolutnie te wszystkie przestrzenie polityczne, gospodarcze, odpowiada też, dlaczego te 10 lat temu nie mogłam tej książki absolutnie napisać – z prostej przyczyny: oni nie mogli pozwolić, żeby ta historia ujrzała w tamtym czasie światło dzienne, bo planowałam napisać też książkę o tym, jak łamane są prawa człowieka, bo on zabił tych ludzi nie bez przyczyny. 

Pisarka wspominała też swe dziennikarskie początki w „Kurierze Podlaskim“, gdzie pierwsza wierszówka wystarczyła jej na zakup kasety zespołu Nirvana, opowiadała o miłości do muzyki i rezygnacji z kilkunastoletniej przygody z fortepianem, pracy sprawozdawcy sądowego oraz stworzeniu postaci Huberta Meyera, psychologa-profilera. – Wtedy jeszcze nikt nie wiedział o profilerach, a ja lubię wprowadzać nowe rzeczy i o nich opowiadać – mówiła Katarzyna Bonda. – Teraz wszedł do Polski Netflix i mamy całą masę seriali o profilerach, ale w tamtych czasach dostęp do takich materiałów był znikomy. Napisałam więc pierwszą książkę o profilerze dlatego, że była to ciekawa metoda postrzegania rzeczywistości, ponieważ profiler oprócz tego, że musi analizować te obrażenia, miejsce znalezienia zwłok, rozmawiać ze wszystkimi bohaterami dramatu, zbierać ślady oraz nawiązać współpracę z medykiem sądowym i ludźmi od kryminalistyki, to przede wszystkim szuka odpowiedzi na pytanie: dlaczego? Dlaczego doszło konfliktu, do zbrodni, dlaczego te dwie osoby się spotkały.

Podczas spotkania nie udało odpowiedzieć się na pytanie skąd się bierze zło, chociaż autorka stara się czynić to w swych książkach, które w obecnej rzeczywistości nabierają nieco innej wymowy. 

– To jest mój pierwszy wyjazd po pandemii, jestem więc trochę w konfuzji – podsumowywała Katarzyna Bonda. – Nie wiedziałam jak to będzie, zastanawiałam się jak to zrobimy, jak się czujecie, czy nie będziecie się obawiać. Ja uważam jednak absolutnie, że należy żyć, cokolwiek by się nie działo: nasi przodkowie przeżyli przecież wojny, komunizm i tak dalej, różne małe bitwy i wielkie bitwy, traumy i różnego rodzaju przeszkody, wydaje mi się więc, że nic nas nie złamie, jeżeli my na to nie pozwolimy!

Wojciech Chamryk

Foto: Katarzyna Bonda
Foto: Katarzyna Bonda
Foto:
Foto: Katarzyna Bonda
Foto:
Foto:
Foto:
Foto:
Foto:
Foto:
Foto:
Foto:
Foto:
Foto:

 
Zobacz także
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę