Protest listonoszy
W środę rozpoczął się strajk listonoszy w łomżyńskim rejonie Poczty Polskiej. Późnym popołudniem pocztowcy wyszli na ulice Łomży. Akcję protestacyjną ogłoszono po tym, jak rezultatu nie przyniosły wtorkowe rozmowy przedstawicieli związków zawodowych z dyrekcją oddziału poczty w Białymstoku. W negocjacjach i przedstawieniach swoich stanowisk obie strony nie spotkały się nawet w połowie drogi. Na żądanie podwyżek płac w wymiarze kilkuset złotych, dyrekcja firmy obiecała podniesienie pensji o 50 zł. brutto.
Listonosze chcą również, by firma zatrudniła dodatkowych doręczycieli, co odciążyłoby już pracujących. Również w tym względzie regionalne przedstawicielstwo poczty wyszło wnioskodawcom naprzeciw, obiecując jednak zatrudnienie w styczniu przyszłego roku zaledwie 15. osób w całym województwie. Nie ma jednak zgody w kwestii zaniechania planów organizacyjnych łomżyńskich placówek.
Ludzie są przygnębieni, ale mimo wszystko nie tracimy nadziei na porozumienie – mówi Paweł Zaremba, przewodniczący pocztowej „Solidarności” w Łomży. Po wtorkowym fiasku rozmów i środowych protestach pocztowców, na czwartek swoją wizytę w Łomży zapowiedział dyrektor Franciszek Herud, kierujący w województwie podlaskim Centrum Usług Pocztowych Poczty Polskiej. To właśnie w jego wizycie związkowcy upatrują szansę rozwiązania konfliktu. Jeżeli więc w czwartkowe popołudnie widzieli Państwo listonosza podczas wykonywania obowiązków służbowych, oznacza to, że rozmowy zakończyły się kompromisem przyjętym przez obie strony sporu.
W środę rano kilkudziesięciu doręczycieli zaprzestało roznoszenia listów, paczek i przesyłek, między innymi na terenie Łomży, Zambrowa i Wysokiego Mazowieckiego. W Grajewie i Kolnie pocztowcy z działu doręczeń ograniczyli się tylko do oflagowania budynku. Pracownicy poczty postanowili zastrajkować w związku z niespełnieniem postulatów, które kilka dni temu, za pośrednictwem związków zawodowych, przesłali do dyrekcji poczty w Białymstoku. Oprócz podwyżek płac domagali się zatrudnienia dodatkowych osób do roznoszenia listów, co pozwoliłoby im zachować ustawowy czas pracy. Chcą też zaniechania planów reorganizacji punktów doręczeń – w samej Łomży właśnie ta decyzja - zdaniem uczestnika rozmów Pawła Zaremby - sprawiła, że dzisiaj doręczyciele rozpoczęli akcję protestacyjną. - Jeżeli plany zostaną zrealizowane, listonosze będą mieli znacznie dalej po odbiór przesyłek. Niektórzy np. z osiedla południe będą musieli dostać się na Poznańską, gdzie kursują często dwa autobusy w godzinnym odstępie – mówi Zaremba. Teraz tego typu punkty znajdują się na Placu Pocztowym i przy ul. Księcia Janusza I. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że listonosze rozpoczęli strajk, mimo apeli i próśb przedstawicieli związków zawodowych o nierozpoczynanie jeszcze akcji protestacyjnej. - Ludzie są rozgoryczeni – mówią pocztowcy. Przekonują, że z ich strony nie jest to żaden skok na kasę tylko prośba o zwykłą ludzką sprawiedliwość. -Dlatego do protestu doszło spontanicznie bez porozumienia ze związkami zawodowymi – ubolewa Zaremba. - Listonosz zarabia ok. 1000 zł brutto i mówi się, że na podwyżki nie ma pieniędzy. Z drugiej strony ci ludzie widzą, że pojawiło się dużo etatów kierowniczych i dyrektorskich, które niekoniecznie wpływają na rozwój firmy. Mają wiele pretensji do poprzedniego kierownictwa poczty – dodaje. Tym właśnie związkowcy tłumaczą spontaniczny protest służby doręczeń. Wejście w spór zbiorowy wymaga bowiem czasu na organizację protestu i spełnienie warunków ustalonych prawem, a listonosze nie chcieli czekać. Przewodniczący zakładowej „Solidarności” cieszy się, że mimo wszystko związki zawodowe wzięły w obronę strajkujących. Do związkowych postulatów, zorganizowanego w Warszawie komitetu protestacyjnego doszedł jeszcze jeden – nie wyciąganie konsekwencji wobec pracowników, którzy wbrew wszystkim nie podjęli obowiązków służbowych. Dotyczy to również łomżyńskich doręczycieli.
Dyrekcja łomżyńskiej poczty, której podlegają urzędy między innymi w Łomży, Kolnie, Zambrowie i Wysokiem Mazowieckiem, apeluje do mieszkańców oraz przedstawicieli firm, urzędów i innych instytucji, by po odbiór ewentualnych przesyłek i listów udawali się do najbliższych punktów pocztowych w swoich miejscowościach.