Mistrz Jan Kanty Pawluśkiewicz zagrał w Łomży
Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy – to święta prawda, którą wyśpiewał z pietyzmem Marek Grechuta. Poznałem się z Poetą, autorem piosenki sprzed ponad pół wieku, na początku lat 90. w Teatrze na Woli. Trzeba było 30 lat, bym poznał kompozytora Jana Kantego Pawluśkiewicza, który 12. lutego 2022 r. odwiedził 1. raz w życiu Łomżę. Gość Muzeum Północno-Mazowieckiego był na wernisażu swoich obrazów artżelowych. Ja miałem pewność, że do serc Polaków wszedł nie przez malarstwo, tylko przez muzykę, więc mam obowiązek zainspirować Mistrza do improwizacji.
- Dzisiaj Łomżę odwiedził Jan Kanty Pawluśkiewicz – obwieściłem tę historyczną chwilę każdemu, kto zna „Niepewność”. Nie każdy wie, że Grechuta śpiewał wiersz Mickiewicza, a tym bardziej, że dylemat, czy to jest przyjaźń, czy to jest kochanie, zaśpiewamy do melodii Wielkiego Jana Kantego. Mistrz z Krakowa ma lat 80. Spotkaliśmy się w muzeum przy Dwornej i prawie od razu rozpoznali bratnie dusze. Usiadłem w pierwszym rzędzie przy pianinie i obrazach, żeby Mistrz z posiwiałymi i nadal dość gęstymi włosami musiał mnie zauważyć, polubić, zaufać. Nie chodziło o moją osobę, ale o nagranie, żeby współpracował artystycznie. Imponował mi zgrabną sylwetką, szczupłą i z płaskim brzuchem. Emanował szczerością, mądrością, prostotą i skromnością. Oczywiście, pozazdrościłem ciut tych przymiotów. Słuchałem z ciekawością opowieści z Krakowa, Piwnicy Pod Baranami, tym bardziej, że znałem Marka Grechutę i Tadeusza Kantora, a ze studiów na Polonistyce UW Michała Zabłockiego, poetę Grzegorza Turnaua, który do przedsięwzięć zapraszał także Jana Kantego. Ale wszystko we mnie było nastawione na uwiecznienie pierwszego w historii 604-letniej Łomży grania kompozytora: musicalu „Szalona lokomotywa”, Nieszporów Ludźmierskich i pieśni Harfy Papuszy.
Dziękuję, Mistrzu Kanty Janie, za moje nagranie
Mistrz Jan Kanty przybył z żelartowymi obrazami, które bawiły, smuciły lub martwiły na ścianach, zależnie od tematu. Usiadłem skromnie przy „Ścianie trzech słońc” - ze smokiem, lajkonikiem i ze mną jak najbliżej elektrycznego pianina Yamaha. Organizatorzy spotkania zapomnieli o właściwym oświetleniu, więc moje migawki z mową umysłu i serca i muzyką spod zręcznych palców Mistrza Kantego dla 4lomza.pl będą w tonacji - jak to nazwać ponuro... - cienistej sepii, w kontrze do jego lśniących barwami obrazów. Obrazy z gęstwą linii jak pajęczyna czy nitki torów warto poznać, jeśli lubi się analizować stany ducha i wyobraźnię uduchowionych kompozytorów - bo któryż to malarz w Polsce tak pięknie sam gra i pięknie tworzy muzykę dla klarnecisty, trębaczki czy skrzypków...?
Mistrz Jan Kanty Pawluśkiwicz zachwycał improwizacjami jazzowymi na pianinie. Od pierwszego akordu było pewne, że to nadal wirtuoz i kompozytor dawnego Zespołu Anawa i Marka Grechuty, kiedyś współpracujący i z Andrzejem Zauchą, Twórca "Nieszporów ludźmierskich" sprzed 30 lat i "Szalonej lokomotywy" sprzed około 45 lat czy więcej. Jako uczestnik koncertów w Jazz Clubie Akwarium od razu polubiłem i akceptowałem taką nieoczywistą konwencję. Rozumiałem, że czas na moją inicjatywę współtworzenia ożywczej dla Mistrza atmosfery tworzenia przestrzeni powinien wolno dojrzewać w nas obu, czego mogła nie wiedzieć wrażliwa menedżer Katarzyna Cybertowicz i subtelna dyrektor Muzeum Paulina Bronowicz – Chojak. Oczywiście, dla powodzenia mego planu ich życzliwa obojętność i nieingerowanie w działania Mistrza Jana Kantego przyniosły to nagranie.
Zaskakująca improwizacja do „Ściany trzech słońc”
Mistrz improwizował i żartował - nawet w kompozycji „Vision II”, inspirowanej twórczością Johna Cage'a – przez akord w klawisze i uderzenie łyżką w dzbanek czy tacą w oparcie krzesła. Delikatnie podkpiwał ze... Zbigniewa Preisnera, kompozytora Krzysztofa Kieślowskiego, którym powiedział, że słabo gra na pianinie. W każdym razie - Jan Kanty uległ moim pantomimicznym namowom lewą ręką w kierunku jego "Ściany trzech słońc" i zaimprowizował, co nagrałem, uszczęśliwiony dobrze zaczętą, inaugurującą się w sobotni wieczór współpracą. Później było coraz lepiej, ponieważ to sam 80-letni Jan Kanty Pawluśkiewicz przejął inicjatywę muzyczną na wernisażu w Muzeum w Łomży. Chociaż od 12. lutego minęło ponad 10 miesięcy, to słuch o Janie Kantym w Łomży nie zaginął.
Mirosław R. Derewońko
tel. red. 696 145 143
Muzyczna i malarska podróż Jana Kantego Pawluśkiewicza