Gazeta Bezcenna 236
Gwiazdy zawsze nas fascynowały. Tajemnicze konstelacje tworzą układy od miliardów lat świetlnych. Doskonały wzór. Zawsze kojąco działa na człowieka. No... prawie zawsze, nie licząc katastroficznych superprodukcji Hollywood. Ale i przy nich, niektórzy dostępują odprężenia. Taka już ludzka natura. Inni wolą wlec się za miasto, by w realu oglądać Drogę Mleczną, Oriona, o Wielkim czy Małym Wozie nie wspomnę. Chwila refleksji w takiej scenerii skłania do pytań. Filozoficznych, a jakże!
Ciekawe czy ktoś zastanawiał się, co nas tak fascynuje w tych gwiazdach? Może głębia? Bezkres niepojęty, którego nawet wyobraźnią ogarnąć nie sposób. Może tajemnica? Od lat bezskutecznie zastanawiamy się czy ktoś, tak jak my – w miarę inteligentny, funkcjonuje jeszcze na tym międzygwiezdnym padole. A może to tylko niezwykłe marnotrawstwo przestrzeni. Każdy z nas stawia zapewne zgoła różne pytania. Być może, zależy to od wykonywanej osobiście profesji. Chemicy zastanawiają się jakie jeszcze pierwiastki mogą ukrywać przed nami niedostępne przestrzenie kosmosu. Fizycy – co tam w czarnej dziurze piszczy. Wierzący wznoszą modły ku Niebu, podobnie zresztą jak niewierzący, tylko może bardziej konsekwentnie. Są jeszcze historycy i antropologowie, którzy konstelacje odnoszą do dziejów cywilizacji. I tak dalej. Być może niektórzy w gwiezdnych układach dopatrują się konsekwencji. Tam wszystko ma swoje miejsce i czas. Nawet średnio wytrawny astronom po kursach korespondencyjnych, doskonale zdaje sobie sprawę, kiedy i gdzie na niebie może spotkać określony gwiazdozbiór. Układy gwiazd nas nie zawodzą. Co innego układy polityczne. Tutaj też wielu członków partyjnych konstelacji ma się za gwiazdy. Do pewnego stopnia można ich zrozumieć. Odbijają sobie lata szkolnych niepowodzeń. To co się jednak ostatnio wyprawia, bardziej przypomina bezładne sylwestrowe fajerwerki niż koalicyjną harmonię politycznej układanki. Bzdurne klipy reklamowe przeplatane histerycznym jękiem za tym co przeminęło przeplatają się z cynicznym kłamstwem, które bardziej powinno obrażać niż karykatury Mahometa. I co? Ano jesteśmy trendy, wiec i tu musimy się przystosować do panującej w kraju mody. Poza krajem też nie jest inaczej. Niby demokratyczne targi nad tym czy Kosowo jest gotowe czy nie do odzyskania niepodległości? Ostatnio wydarzyło się jeszcze jedno co tylko z pozoru nie wpłynie na światowy układ gwiazd. Negocjujemy jak wiadomo tarczę antyrakietową. Twardo negocjujemy. Żeby spełnić nasze warunki Amerykanie prędzej czy później muszą wycofać się z Iraku. Trzeba przecież oszczędzać, by spełnić warunki tak ważnego sojusznika. Ostatnio okazało się, że amerykanie sporo wydają na ksero. Radosław Sikorski wysłał notę, w której stanowczo domagał się zwiększenia nakładów na modernizację polskich sił zbrojnych. W zamian dostał kopię słynnych „14 punktów” zbawienia świata prezydenta Woodrowa Wilsona z 1918r.. Nie chodzi tu nawet o to dlaczego mowa o Polsce jest właśnie w trzynastym punkcie. Teoretycznie nie ma również znaczenia sam aspekt militarny. Trzeba być bowiem niezwykle zdeterminowanym i jeszcze bardziej sprytnym, żeby walczyć kartką papieru. Chodzi o to, że dzięki temu prezentowi wiemy już jaki stosunek mają do nas nasi przyjaciele. Przyjacielski stosunek mają i to sprawia, że powinniśmy szczytować z zachwytu, sięgnąć rzeczonych gwiazd i układać się z naszymi przyjaciółmi w trwałe, bratnie związki. Mogli przecież dać nam kopie Jałty. Gwiezdne show musi trwać!
Mariusz Rytel