Oszczędności
Trafiłem niedawno na portal dla smutasów. Na pewno nie jest to najdziwniejsze miejsce w bezkresie wirtualnej rzeczywistości. Ciekawe jednak było to, że nie znalazłem tam ani słowa o Chucku Norrisie, który jak wiadomo jest jedynym człowiekiem, który potrafi zgrać internet na dyskietkę. Nie było też informacji o kryzysie, który jak nikt inny, może zdołować człowieka. No może poza Norrisem. Mistrz zapewne pozwolił kryzysowi działać. A może pozwolił tylko tym, którym na kryzysie zależy? Nie wiadomo. W każdym razie, na rzeczonej stronie nie ma mowy o gospodarczej zapaści świata.
Są za to nastrojowe utwory: „Tak mi się wydaje”, „Ostatni list”, „Miernota” czy „Zraniony Chłopiec”. W nich teksty typu: Ile planów miałeś, tyle zmarnowałeś, / Znów żałujesz coś / To, czego się tknąłeś, wszak tylko liznąłeś /Już taki z Ciebie gość, albo: To, co nie widziałeś, czego nie słyszałeś / Nie żal Ci / Już nie szukasz czegoś, w kręgach schowanego / A może by? – pisze „zrezygnowany”. Może i by. Problem w tym, że to wcale nie taki niszowy portal. Wszak bycie rozgoryczonym, niepocieszonym, obojętnym, utrudzonym, wycieńczonym, zawiedzionym, załamanym, zblazowanych czyli narzekającym zrezygnowaczem to nasza narodowa cecha. Na tym, wcale nie takim niszowym portalu, nikt nie biadolił z powodu dekoniunktury. Ostatnio wydarzyło się jeszcze coś, co z pozoru dedykowane jest obywatelom, którym ręce opadły. Pojawiły się wyniki badań konsumenckich, opisujące z czego jesteśmy w stanie zrezygnować w momencie dotknięcia niełaską pieniądza.
Na pierwszym miejscu wymieniliśmy ograniczenie wydatków na gaz i prąd. Zaskoczeni?! Pewnie myśleliście sobie, że cała rzesza waszych przyjaciół, sąsiadów i znajomych myśli tak samo jak wy, a tu to niespodzianka. Normalnie, człowiek z troską patrzący w portfel, widząc jego dno piątego dnia miesiąca, zrezygnowałby na przykład z zakupu nowej drogiej koszulki męskiej niwelującej brzuszek. Takiej modelującej sylwetkę, podkreślającej mięśnie z wszytym pasem ze stretchu. To w sytuacji, kiedy ów człowiek to mężczyzna. Kobieta patrząca z troską w portfel, zrezygnowałaby zapewne z tego samego, czyli czegoś dla mężczyzny. Natomiast zdaniem ankiety, w pierwszej kolejności zrezygnujemy z używania gazu. Dobra, które przynosi nam ciepło, karmi i pozwala oszczędzić czas. Miliony lat temu praludzie ganiali za ogniem setki kilometrów. Czasami uciekali, ale tylko wtedy jak cały las się zajął. Teraz chcemy rezygnować z gazu codziennie. Prąd też jest na czarnej liście. Nie ma prądu, nie ma telewizji. Na rozrywce również chcemy oszczędzać, ale już w drugiej kolejności. Dopiero na dalszych miejscach są ubrania. Ciuchy wierzchnie, nie bielizna. Z bielizny można zrezygnować w ogóle. Z badań wynika, że niemal co drugi z nas odłoży w czasie, zakup nowinek technicznych. Będą drożeć telefony komórkowe – grzmią od kilku tygodni biznesmagazyny. W salonie Ery, jak stało, tak stoi się godzinę w kolejce. Tylko patrzeć jak upadną homeopatyczne branże oferujące herbatki do odchudzania i inne przedsięwzięcia uwalniające od kilogramów. Badania wskazują, że rośnie odsetek osób zamierzających oszczędzać na jedzeniu. Ponoć już odwołano dostawę chińskiej dymki, a ekolodzy z chłopami z Bronowa organizują akcję „Uwolnić wieprze!”. Akcja rozwija się pomyślne również z innych powodów. Jak donoszą media, cytując wspomniane wyniki badań, jedno na czym nie mamy zamiaru oszczędzać to alkohol. Skoro tak donoszą, to tak jest na pewno. Podobnie jak i z całym tym kryzysem. Przecież już dziadowie mawiali - „Nie bądź mądrzejszy od radia!”
Mariusz Rytel