Śmieci Ostrołęki pogrążają Łomżę
Nie „kilkaset tysięcy” jak mówił dwa miesiące temu prezydent, nie „około 1,2 mln zł”, jak przyznawał dyrektor MPGKiM, a już prawie półtora miliona złotych mają kosztować nas nieprawidłowości jakich w funkcjonowaniu miejskiego wysypiska w Czartorii pod Miastkowem pod koniec ubiegłego roku dopatrzyli się kontrolerzy z Wojewódzkiej Inspekcji Ochrony Środowiska. Wyliczona przez Urząd Marszałkowski w Białymstoku tzw. opłata podwyższana za korzystanie ze środowiska wynosi 1 mln 246 tys 464 zł, ale do tego trzeba doliczyć także ustawowe odsetki liczone od 1 lutego 2013 roku, które sięgają już około 230 tysięcy złotych. „Kara” jest i tak niska, bo Urząd Marszałkowski za bezprzedmiotowe uznał większość zarzutów WIOŚ. Na marginesie sprawy jest też ukrywanie informacji o aferze przez władze. Najpierw nie chciano nawet radnym pokazać dokumentów, teraz choć „kara” został wyliczona miesiąc temu, prezydent nie powiedział o niej ani słowa radnym dopytującym o sprawę podczas ubiegłotygodniowej sesji.
„Afera śmieciowa”, która według władz miasta aferą wcale ma nie być, ujrzała światło dzienne po naszym artykule w lutym tego roku, choć niekorzystne wyniki kontroli WIOŚ na wysypisku w Czartorii władzom miasta znane były już w grudniu ubiegłego roku. W kwietniu udało nam się dotrzeć do „oryginalnego” dokumentu WIOŚ, którego prezydent Mieczysław Czerniawski nie chciał przekazać nawet miejskim radnym, a który opisywał jak gigantyczną wręcz skalę mają ujawnione nieprawidłowości. Do Czartorii trafiały w znacznych ilościach, odpady przywożone przez jedną z ostrołęckich firm, a w efekcie znacząco przekroczono dozwolone limity przyjęć śmieci. Ujawnienie dokumentu sprawiło, że radni jeszcze wyraźniej zaczęli domagać się informacji i wyjaśnienia sprawy. Na kwietniowej sesji prezydent Mieczysław Czerniawski przyznawał, że kary już nie da się uniknąć, ale zapewniał, że wyniesie ona tylko kilkaset tysięcy złotych.
Miesiąc temu, 3 czerwca 2014 roku, po niemal pół roku wyjaśniania sprawy, Urząd Marszałkowski wydał decyzję wyliczając „karę”, czyli opłatę podwyższaną za korzystanie ze środowiska, którą musi uregulować zarządzające wysypiskiem w Czartorii Miejskie Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Łomży.
- Opłata podwyższona wynosi 1 milion 246 tysięcy 464 złote plus odsetki od 1 lutego 2013 roku – informuje Urszula Arter z Urzędu Marszałkowskiego w Białymstoku.
W sumie do wtorku dawało to kwotę 1 mln 475 tys 540.18 zł.
Wyliczona „kara” jest i tak mała, bo Urząd Marszałkowski za bezprzedmiotowe uznał większość zarzutów WIOŚ, a Łomżę ukarał jedynie za magazynowanie śmieci o kodzie 190503 (kompostu) – do czego od początku przyznawał się MPGKiM – i to tylko za pół roku.
- Ten kompost był nam potrzebny do rekultywacji starych niecek wysypiska – powtarza Arkadiusz Kułaga, dyrektor MPGKiM. - Tylko ze swoich śmieci nie jesteśmy w stanie wyprodukować go tyle ile potrzeba.
Urząd Marszałkowski „za bezprzedmiotowe” uznał m.in. wniesione przez WIOŚ uwagi do dostarczanej przez ostrołęcką firmę śmieci o kodzie 191212 przekraczając aż 128-krotnie dozwolony limit ich przyjęć. W Czartorii te śmieci traktowane były jako tzw. przesypka do rekultywacji starych hałd, ale badania wykonane przez Laboratorium WIOŚ w Białymstoku Pracownia w Łomży „wykazały dużą zawartość substancji organicznej (30.9% i 34.4%) w pobranych próbach, co świadczy o niewłaściwej kwalifikacji odpadu”.
- Urząd Marszałkowski uznał, że nasze laboratorium nie ma akredytacji do przeprowadzania takich badań, więc nie może uznać ich wyników. To było podstawą do uznania „za bezprzedmiotowe” tych uwag – mówi Waldemar Gołaszewski z łomżyńskiej delegatury WIOŚ.
Po ujawnieniu w poniedziałek na 4lomza.pl, że Łomża dostała karę za śmieci Łukasz Czech z ratusza następnego dnia rozesłał do dziennikarzy informacje, że prezydent Łomży nie zgadza się z „opłatą podwyższoną”. Obszernie tłumaczy też dlaczego nie informowano o tym radnych podczas ubiegłotygodniowej sesji Rady Miasta.
- Prezydent Łomży Mieczysław Czerniawski wielokrotnie podkreślał, że pełną informację o całej sprawie i podjętych w związku z nią decyzjach, przekaże Radzie Miejskiej i społeczności Łomży po zakończeniu wszystkich procedur związanych z tą kwestią. Dopóki decyzja Urzędu Marszałkowskiego nie jest prawomocna i ostateczna, uznaje się, że postępowanie nie zostało zakończone – napisał Łukasz Czech.
Jak przekonuje, „przekazywanie cząstkowych informacji, gdy sprawa jest jeszcze rozpatrywana, mogłoby zaszkodzić bezstronnemu i pełnemu jej wyjaśnieniu. Omawianie już teraz wysokości nieprawomocnej jeszcze kary, kwestii odpowiedzialności za ewentualne nieprawidłowości, a tym bardziej wyciąganie konsekwencji przed zakończeniem postępowania, byłoby nieuzasadnione, a być może także krzywdzące dla niektórych osób.”
20 czerwca dyrektor MPGKiM wysłał odwołanie do decyzji o „karze” do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Białymstoku. Kwestionuje zarówno wysokość opłaty jak i sposób jej wyliczenia. Sprawa już ruszyła. Urszula Arter z Urzędu Marszałkowskiego w Białymstoku podaje, że 30 czerwca urząd przesłał do SKO swoje wyjaśnienia.