Pewne zwycięstwo i oczekiwany powrót po kontuzji bramkostrzelnego Maćkowskiego do drużyny ŁKSu - ::4lomza.pl:: Regionalny Portal

Nie układało się łomżyńskiej drużynie spotkanie z gośćmi z Dąbrowy Białostockiej. Lider tabeli ŁKS ponad godzinę męczył się z drużyną z końcówki tabeli. Niby zawodnicy wypracowywali sytuacje podbramkowe, ale brakowało odpowiedniego wykończenia.

- Mamy na pewno sporo materiału do analizy – mówił po meczu trener łomżan Hubert Błaszak. - Nie szło tak jak byśmy oczekiwali, wyglądało jakbyśmy chcieli ten mecz wygrać na stojąco. Najważniejsze, że mamy trzy punkty i dalej wszystko w naszych głowach i nogach. Czy awansujemy zależy wyłącznie od nas – podsumował.

Losy spotkania rozstrzygnęły się w ostatnich 30 minutach, kiedy to Felipe na boisku zamienił po raz pierwszy w tej rundzie Rafał Maćkowski.

- Już jestem w pełni zdrowy i mam nadzieję, że do końca pomogę w awansie i wygraniu pucharu – mówił zadowolony Maćkowski. 

Zawodnik już po około pięciu minutach wykorzystał prostopadłe podanie z prawej strony boiska i pewnie, obok bramkarza i przeszkadzających mu zawodników skierował piłkę w środek bramki (67'). Druga  padła po tym, gdy Maćkowski właściwie niepilnowany wpadł w pole karne i precyzyjnym strzałem przelobował bramkarza gości. Zresztą, gdyby nie dobra postawa bramkarza Dębu, zwycięstwo mogłoby być wyższe. Po takim wejściu spragnionego gry piłkarza, wszyscy liczyli na trzecią bramkę. Rzeczywiście, widać było starania i determinację, żeby z hattrickiem schodzić z murawy. Niestety nie udała się ta sztuka, czasem przez kolegów, którzy przecinali adresowaną do niego piłkę. W 88 minucie trzecią bramkę dla Łomży zdobył Łukasz Świderski. 

Pod koniec meczu bliski zdobycia bramki był także Tiago Ruiz Diaz, którego strzał z dystansu odbił się od słupka. ŁKS pewnie i zasłużenie pokonał drużynę Dąb Dąbrowa Białostocka 

- Zrobiłem to co miałem zrobić. Czasem wystarczy kawałek doświadczenia, odnaleźć się dobrze w sytuacji i przymierzyć - mówił po meczu Rafał Maćkowski, zdobywca dwóch bramek. 

Z kolei trener Błaszczak ze spokojem tłumaczył, że sytuacji było na tyle dużo, że wiadomo było, że ta pierwsza bramka otworzy worek. 

- Rafał miał wejść z ławki i wprowadzić się w zespół przed kolejnymi meczami – zdradzał założenia trener ŁKS-u. Po wyniku widać, że udało mu się to doskonale. Za szybkie postawienie Rafała na nogi najbardziej - za jego pracę i  determinację - chwalił samego zawodnika.

- Kontuzja zachwiała jego wiarę, ale po operacji był już odpowiednio nastawiony – mówił. Doceniał pracę fizjoterapeuty, kolegów z zespołu, sztabu  i zarząd klubu, który jego zdaniem stanął na wysokości zadania, podejmując się finansowego wsparcia.  

- W następnych meczach oczekujemy takiej jak dziś jakości pod bramką przeciwnika – podsumował szkoleniowiec łomżyńskiej drużyny.

W tabeli IV ligi  grupy podlaskiej ŁKS nadal prowadzi i nad drugim TUR-em ma dwu punktową przewagę.