Zła aura nad mostem
Mimo optymistycznych prognoz łomżyńskiego ratusza, które na początku tygodnia zapowiadały wznowienie ruchu samochodów na starym moście, na razie nie zanosi się na otwarcie przeprawy. We wtorek na oficjalnej stronie ratusza pojawiła się optymistyczna informacja o planowanym na weekend otwarciu dla ruchu tranzytowego ulicy Zjazd. Warunkiem, jak podawało biuro prasowe ratusza, miało być utrzymanie tempa prac.
Tymczasem zamieszanie w związku z remontem trwa. W związku z naprawą ruch w ramach trasy nr 61 skierowano przez drugą przeprawę pomiędzy Łomżą a Piątnicą. Nowy most jest jednak ciągle zakorkowany, również - jak mówią kierowcy i mieszkańcy - przez brak należytej organizacji ruchu. W godzinach szczytu przejazd kilku kilometrów zajmuje kilkadziesiąt minut. Najgorzej było w minioną sobotę i niedzielę. Mimo potwierdzających się prognoz o nadejściu niżu i deszczowej pogody, sporo osób z Mazowsza postanowiło udać się na Mazury, właśnie tą trasą. W piątek po południu doprowadziło to na drogach miasta do jednego z największych zatorów samochodowych w historii. Największe utrudnienia były na przejeździe przez Łomżę od strony Zambrowa. Korek na nowym moście, jedynej istniejącej przeprawie przez Narew w promieniu kilkudziesięciu kilometrów (nie licząc Nowogrodu i Bronowa) zaczynał się na Szosie Zambrowskiej, na wysokości skrzyżowania z ul. Piłsudskiego. Później do ronda przy ZUS-ie i dalej w lewo w ul. Sikorskiego. Przejazd tą trasą z możliwością wyjazdu na Augustów i Białystok w Piątnicy zajmował kierowcom nawet ponad godzinę. Najlepszym rozwiązaniem byłaby zmiana organizacji ruchu – mówi wójt Piątnicy Edward Łada. Zarówno samorządowcy, jak i mieszkańcy twierdzą, że przejazd ułatwiłaby decyzja, aby wspomniany odcinek zrobić czasowo drogą z pierwszeństwem przejazdu. W obecnej sytuacji samochody w ruchu tranzytowym muszą ustąpić tym nadjeżdżającym z Białegostoku w centrum Piątnicy, a co gorsza, przy wjeździe do miejscowości, autom jadącym z Drozdowa. Niektórzy kierowcy nie zauważają, bądź w związku z korkami ignorują znaki zakazu. Na trasie jest wiele remontów dróg i ulic – mówi Valdas, kierowca litewskiego TIR-a z naczepą, który mimo informacji o objeździe, postanowił spróbować swoich sił przy przejeździe przez remontowaną groblę. Gdybym ignorował wszystkie, nie zdążyłbym na czas. Musiał się jednak wycofać. Smaczku jego ekwilibrystycznym wyczynom w zawracaniu na wąskiej drodze dodawał fakt, że samochód przewoził na Litwę z Europy Zachodniej, kilkanaście nowiutkich samochodów marki Skoda. Wystarczyło kilka minut obserwacji zamkniętej drogi, by przekonać się, że nie była to jedyna taka próba.
Wszystkiemu winne bobry. Zwierzęta odłowiono wiosną, pozostały jednak po nich dziury wielkości kilkunastu metrów sześciennych. To właśnie przez nie część nawierzchni zapadła się, na szczęście zaraz po rozpoczęciu prac remontowych. Wykonawcy prac udało się szybko wykonać wzmocnienie nasypu z 360 kamiennych kolumn, jakie układano, specjalnie do Łomży sprowadzoną do tego celu maszyną. Grobla jest usypana na mokrym terenie, a brak odpowiedniej melioracji sprawiał, że niejednokrotnie tłoczonym w nasyp pod ciśnieniem kamieniom towarzyszył plusk wody. Prace zostały już jednak wykonane. Do zakończenia robót pozostało tylko odbudowanie nawierzchni jezdni i zabezpieczenie jej przed wysoką wodą i powrotem bobrów. Na terenie robót stoją już palety z krawężnikami gotowymi do ułożenia. Drogowcy podobnie jak rolnicy czekają na kilka dni słonecznej pogody.