Wojna o tiry – kolejne starcie
„Terroryści administracyjni” - tak urzędników z łomżyńskiego ratusza nazywają przewoźnicy, którzy domagają się zniesienia ograniczeń w przejazdach ciężarówek przez Łomżę. Tymczasem prezydent Jerzy Brzeziński zapowiada, że ciężkich tirów na ulice miasta nie zamierza wpuszczać, i będzie o to walczył do końca - choćby w Strasburgu. Póki co wygrywa miasto. We wtorek Wojewódzki Sąd Administracyjny w Białymstoku oddalił pozew Stowarzyszenia Przewoźników Podlasia domagającego się usunięcia znaków zakazujących w godzinach nocnych wjazdu do miasta ciężarówek.
Do ostrej walki z zakazami ruszyli więc przewoźnicy, którzy na łomżyńskich ograniczeniach cierpią najbardziej. Na początku roku Stowarzyszenie Przewoźników Podlasia zaskarżyło do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Białymstoku wprowadzone przez prezydenta Brzezińskiego ograniczenie w poruszaniu się samochodów o masie powyżej 10 ton w godzinach od 22.00 do 6.00. Przewoźnicy twierdzą, że tym zakazem prezydent miasta przekroczył swoje uprawnienia, a także naruszył ich konstytucyjne prawo do prowadzenia działalności gospodarczej. Argumentują, że zakaz generuje im dodatkowe koszty, bo ominięcie Łomży przez ciężarówki jadące np. z Grajewa do Warszawy powoduje konieczność przejechania kilkadziesięciu kilometrów więcej, spalić dodatkowe litry paliwa, a kierowcy dodatkowe godziny pracy. Poza tym uważają, że łomżyński zakaz to groźny precedens.
Sąd ze sprawą się zapoznał ale nie podzielił racji skarżących, ani nie uznał że prezydent miał prawo ustanowić taki zakaz. Skarga została oddalona z przyczyn formalnych. W opinii sądu przewoźnicy najpierw powinni pisemnie wezwać prezydenta do zniesienia zakazu, a w tej formie tego nie uczynili. - Natychmiast wezwiemy prezydenta Łomży do usunięcia znaków zakazu wjazdu nocą do Łomży ciężarówek, ale też do usunięcia znaków ograniczających wjazd na most na Narwi (w ciągu drogi nr 61) do samochodów o masie poniżej 30 ton – mówi Jan Powichrowski ze Stowarzyszenia Przewoźników Podlasia. - Następnie, najszybciej jak to jest możliwe wracamy na salę sądową – dodaje. Przewoźnicy podkreślają, że padają ofiarami coraz częściej stosowanego w Polsce terroryzmu.- Ludzie chcą podwyżek – blokują drogi, chcą ocalić zakład pracy – blokują drogi, chcą obwodnicy i też blokują drogi. W przypadku Łomży mamy do czynienia ze specyficznym terroryzmem administracyjnym. Prezydent ustawia zakazy, bo chce obwodnicy, a my na tym cierpimy – mówi Powichrowski. Przewoźnicy zapowiadają, że będą rozważać - jeżeli sąd uzna, że znaki zakazu w Łomży stały bezprawnie – czy nie wystąpić do miasta o odszkodowania za straty jakie ponosili przez ostatnie miesiące.
Choćby w Strasburgu
Tymczasem Łukasz Czech z biura prasowego ratusza podkreśla, że wszystkie te zakazy zostały ustawione przede wszystkim z myślą o mieszkańcach Łomży i prezydent Jerzy Brzeziński nie ma zamiaru ich zdejmować. Wprowadzając nocny zakaz ruchu ciężarówek przez miasto prezydent sprostał żądaniom mieszkańców przede wszystkim ulic Wojska Polskiego i Poznańskiej, którzy skarżyli się na uciążliwość tego ruchu. Głównym argumentem było zaś przekroczenie w porach nocnych wszelkich dopuszczalnych norm hałasu.
- Nawet jeżeli sprawa wróci do sądu - będzie bronił swoich racji, a w przypadku przegranej nie zawaha się odwołać do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości – podkreśla Czech.