Pora deszczowa...
Może i trudno w to jeszcze uwierzyć, ale zdaniem synoptyków, z dnia na dzień ma być coraz cieplej i ładniej..., a w weekend termometry mogą wskazać nawet 29 stopni Celsjusza. Tymczasem ostatnie dni w regionie wyglądały jakby miało dojść do potopu. Od początku lipca w okolicach Łomży spadło ok. 225 mm deszczu, czyli po 225 litrów wody na każdy metr kwadratowy powierzchni. To jakieś trzy razy więcej niż normalnie spada przez cały lipiec... choć i tak wakacje to taka nasza mała pora deszczowa, bo w lipcu i sierpniu opady są największe.
Pora deszczowa nastała nam już w miniona środę 29 czerwca. Przedwieczorna ulewa zalała wówczas miasto. Większość ulic zamieniła się w szerokie rzeki, a niektóre nawet w stawy. Na przykład na ulicach Zawadzkiej i Księcia Janusza kałuże były tak głębokie, że zatrzymywały się w nich samochody przy okazji skutecznie blokując ruch. Tradycyjnie po ulewie prawie potop mieli mieszkańcy okolic ulic Partyzantów i Wyzwolenia. Strażacy informowali, że wzywano ich do kilkudziesięciu interwencji związanych z wypompowywaniem wody. W kolejnych dniach tak gwałtownych ulew już nie było, ale deszcz padał obficie i to niemal bez przerwy... I choć precyzyjne ustalenie sumy opadów wcale nie jest takie proste... obdzwoniliśmy ratusz, straż pożarną, a nawet Wydział Zarządzania Kryzysowego Podlaskiego Urzędu Wojewódzkiego, i dopiero w Nadleśnictwie Łomża pomogli nam to mnie więcej zliczyć, przy czym dane nie dotyczą samej Łomży a podnowogrodzkich Morgownik. I wychodzi, że od 1 lipca do wczorajszego popołudnia spadło tu (a właściwie tam) 225 mm deszczu.
Warto dodać, że średnia roczna suma opadów atmosferycznych w okolicach Łomży wynosi około 550 mm. Największe miesięczne sumy opadów występują w lipcu i sierpniu (80 – 90 mm), najmniejsze zaś w lutym i marcu (20 – 30 mm).