Przejdź do treści Przejdź do menu
sobota, 21 grudnia 2024 napisz DONOS@
Gazeta Bezcenna nr 411

Powrót do przeszłości

Podobno już w 1912 roku, staraniem Towarzystwa Automobilistów Królestwa Polskiego powstała mapa dróg kołowych obszaru o tej samej nazwie. Samochodów nie było za wiele, ale ci, których było na nie stać byli wielcy. Książęta, hrabiostwo, przemysłowcy. Na zakup auta mogli sobie pozwolić nieliczni. Ceny „bezkonnych furmanek” wahały się od ponad pięćdziesięciu do prawie stu pięćdziesięciu średnich pensji wykwalifikowanego robotnika na budowie czy w fabryce tkanin. W tym samym roku korzystając ze stworzonego przewodnika, z Petersburga wyruszył samochodowy rajd przez Łomżę do Moskwy.

„Kura nie ptica, Polsza nie zagranica” - to powiedzenie rozumiane było wtedy dosłownie. Uczestnicy rajdu, podróżowali do stolicy Rosji przez Warszawę, była to bowiem wewnętrzna sprawa Imperium. Mniej więcej ten czas, to bez wątpienia jeden z okresów największego prosperity Łomży. Stacjonowali tu wysocy oficerowie jednej z carskich armii. Odbywały się zapewne, bale, polowania, lepienie bałwanów i uroczyste obchody dnia Kupały. Nie ma więc się co dziwić, że miasto znalazło się na szlaku podróży możnych Wszechrusi. Co to był za widok!? Pierwsze samochody sunęły zwartą kolumną wzdłuż Zjazdowej. Komandor rajdu zastanawiał się czy może nie skręcić w Rybaki, bo nie wiadomo czy dalej trasa jest przejezdna. Nie sposób było nawet pomyśleć o próbie skrętu w Woziwodzką. Wielu myślało zapewne o kosztach naprawy zawieszenia. Henry Ford nie wpadł jeszcze na pomysł seryjnej produkcji części zamiennych. Każdy musiał robić to we własnym zakresie łącznie ze składaniem zamówienia gdzieś w brytyjskiej manufakturze. Nawet wielcy musieli główkować o tym, ile ich będzie kosztował serwis. Trzeba było jednak dostać się jakoś do starego, dziś nowego, mostu. Być może nasi bohaterowie jechali inną trasą. Nikt już tego nie pamięta. Odnoszę wrażenie, że prędzej dostaniemy się do archiwów KGB niż znajdziemy szczegółowy opis tamtych wydarzeń. Łomżyniacy, być może po raz pierwszych w historii widzieli takie dziwa. Kobiety płakały, mężczyźni klęli pod nosem na zaborcze wynalazki, a miejscowy Blumsztajn marzył. Było to tylko preludium tego, co czeka miasto i jego mieszkańców sto lat później. Dzisiejsze korki złożone z samochodów Litwinów jadących do domu, i mieszkańców podwarszawskich sypialni podążających na mniej lub bardziej zasłużony wypoczynek, na nikim w mieście nie robią już wrażenia. Na drogach pojawiło się miliony samochodów. Za to, drogowa mapa nie zmieniła się zbyt mocno od tamtych czasów. Na domiar złego trwa postępujące uwstecznianie się myśli planistycznej architektów dróg. Dzisiaj miasto zakorkowane jest z powodu remontów ulic. Rozumiemy to, i w imię wyższego celu jesteśmy w stanie to znieść. Musi być przecież gorzej, żeby kiedyś było lepiej. Chwała ojcom sukcesu za zdobycie unijnych środków na budowę i wyszperanie z własnego portfela odpowiedniej kwoty na wkład własny. Na pewno będzie lepiej. Wątpliwości pojawiają się jednak wraz z obserwacją postępujących prac wzdłuż ulicy Piłsudskiego. Tępo działań firm budowlanych każe zastanawiać się czy to oby nie Chińczycy maczali w tym palce. W kraju środka już krążą ponoć dowcipy o tym, że są dwie rzeczy na ziemi, które widać z kosmosu. Chiński mur i rozgrzebana autostrada A2. Łomżyńskich ulic wprawdzie stamtąd nie widać, ale zapewne nikt się specjalnie im przyglądał. Delikatnie mówiąc zastanawiająca jest również ilość sygnalizacji świetlnej. W mieście będzie można organizować wyścigi na 1/24 mili. Oczywiście chodzi o bezpieczeństwo na drodze. To ważne skoro o zachowanie zdrowia psychicznego zadbać już się nie da. Wszystko w rękach tych, którzy te światła będą synchronizować. Biorąc jednak pod uwagę dotychczasowe doświadczenia, choćby na skrzyżowaniu Legionów i Sikorskiego, warto chyba pomyśleć o poważnej modlitwie w tej intencji.
W 1912 samochodowe korki pojawiły się na ulicach miasta w ciągu jednego dnia. Przejechało wtedy przez Łomżę dwadzieścia aut. Sto lat późnij zakorkowane ulice mogą być już codziennością.    To chyba nie do końca wina rosnącej liczby książąt, murgrabiów i hrabin za kółkiem.

Mariusz Rytel


 
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę