Podwójna gala sylwestrowa łomżyńskich filharmoników
Orkiestra Filharmonii Kameralnej im. Witolda Lutosławskiego p/d Jana Miłosza Zarzyckiego zakończyła rok 2024 sylwestrowym koncertem. Zainteresowanie było tak duże, że trzeba było zorganizować aż dwa koncerty, w których uczestniczyło ponad 800 osób, miejscowych i przyjezdnych. Solistami byli, owacyjnie przyjęci, śpiewacy Barbara Mościcka i Maciej Bogumił Nerkowski, ale już w trakcie okazało się, że było ich znacznie więcej niż na plakatach i w koncertowych zapowiedziach.
Wieńczący rok 2024 koncert łomżyńskich filharmoników był jednocześnie jubileuszem, z racji 20-lecia organizowania uroczystych gal sylwestrowych przez tę instytucję. Zainteresowanie nimi jest tak duże, że w tym roku od razu ogłoszono, że odbędą się aż dwa koncerty z takim samym programem, o 17:00 i 19:30. Publiczność, co nie było żadnym zaskoczeniem, dopisała nad podziw, a artyści odwdzięczyli się jej porywającymi koncertami.
Ten wieczorny był minimalnie dłuższy, bo bisy były nie trzy, ale cztery, a i atmosfera, dzięki świetnej interakcji ze słuchaczami, była wyjątkowa. Koncert był długi, obejmując, poza bisami, aż 17 utworów, ale pomimo braku przerwy w żadnym razie nie nużył, ponieważ mistrzowskie było nie tylko wykonanie, ale też samo zestawienie programu, obejmującego bardzo różnorodne utwory. Nie zabrakło wśród nich instrumentalnych perełek, by wymienić Taniec słowiański nr 8 op. 46 Dvořáka, Taniec węgierski nr 5 Brahmsa oraz Introdukcję i Tarantellę op. 43 Sarasatego. W tym ostatnim utworze jako solistka zaprezentowała się koncertmistrzyni Izabela Bławat-Leofreddi, pierwsze zaskoczenie wieczoru - przynajmniej dla tych, którzy nie są bywalcami koncertów łomżyńskich filharmoników i nie mieli jeszcze okazji przekonać się, jakiej klasy wirtuozką jest ta skrzypaczka.
Był też kolejny solista spośród muzyków orkiestry, perkusista Łukasz Zamaryka, wykonujący na nietypowych „instrumentach” „Sandpaper Balle” Andersona. Nie była to dla niego nowość, o czym pamiętają uczestnicy III Wiosennego Koncertu Gwiazd w roku 2018, ale tym razem nie tylko on wzniosł się na wyżyny, jako ścierafon tenorowy, ale dołączyli do niego ścierafon sopranowy Izabela Bławat-Leofreddi i sam maestro Zarzycki, jako ścierafon basowy, tak więc solistów w tej żartobliwej kompozycji było ostatecznie aż troje. Łomżyńscy filharmonicy perfekcyjnie ukazali też piękno ponadczasowych, wiedeńskich melodii Straussów ojca i syna, z obowiązkowym Marszem Radetzky'ego op. 228 na finał, orkiestrę smyczkową dopełniały stylowo blacha i drewno,z oboistką Magdaleną Goc, flecistą Jackiem Krupą i waltornistą Mateuszem Gocem na czele, skrzypek Filip Szymianiak kilkakrotnie stawał się pianistą, a w utworach o bardziej rozrywkowej proweniencji brylowała sekcja rytmiczna: wspomniany już drummer Łukasz Zamaryka i kontrabasista/gitarzysta basowy Mateusz Bakun.
Publiczność doceniła ich starania - nie zabrakło nawet okrzyków „brawo orkiestra!”, ale równie owacyjnie przyjęto oboje solistów: śpiewającą po raz pierwszy z łomżyńską orkiestrą Barbarę Mościcką (sopran koloraturowy) oraz doskonale w Łomży znanego Macieja Bogumiła Nerkowskiego (baryton), występującego tu ostatnio w ubiegłym roku podczas zakończenia karnawału, kiedy partnerował samej Grażynie Brodzińskiej. Tym razem śpiewał z młodziutką, ale bardzo już biegłą w sztuce wokalnej i utalentowaną dyplomantką studiów magisterskich w Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiego w Katowicach. Barbara Mościcka olśniła słuchaczy już w pierwszym wejściu, podczas którego zaśpiewała „Quando m’en vo” z opery „Cyganeria” Pucciniego, a po drugim („Je veux vivrez” z opery „Romeo i Julia” Gounoda), została już nagrodzona, nie bez powodu, długimi owacjami.
Na scenie brylował również Maciej Bogumił Nerkowski, śpiewający „Non piu andrai” z opery „Wesela Figara” Mozarta i „Gdy do boju trąbka gra” z operetki „Baron cygański” Straussa syna. W dalszej części soliści z powodzeniem sięgnęli po lżejszy repertuar („I Feel Pretty” z musicalu „West Side Story”, słynny evergreen „Strangers In The Night” czy kolejny szlagier rozsławiony przez Franka Sinatrę, „Fly Me To The Moon”). Nie zabrakło też polskich przebojów: Barbara Mościcka wcieliła się w Kalinę Jędrusik („Bo we mnie jest sex”), a Maciej Bogumił Nerkowski w Eugeniusza Bodo („Umówiłem się z nią na dziewiątą”). Publiczność czekała też na duety i tych również nie zabrakło. Kolejnym przedwojennym szlagierem z filmu było „Ach jak przyjemnie”, zaś świat musicalu reprezentował „All I Ask Of You” z „Upiora w operze”. Kolejne pojawiły się na bis: energetyczną wersję „Parostatku”, pierwszego solowego przeboju Krzysztofa Krawczyka po rozstaniu się z Trubadurami, wykonano aż dwa razy, zaś swoistym pożegnaniem z publicznością, przynajmniej w teorii, miało być liryczne „Żegnajcie przyjaciele”, czyli „Amigos para siempre”.
O dłuższym rozstaniu z łomżyńskimi filharmonikami nie ma jednak mowy, bowiem jeszcze w styczniu orkiestra zagra dwa koncerty, a do końca sezonu w czerwcu aż 13.
Wojciech Chamryk