Nowy „łomżyński” most przez Narew będzie... najprostszy
Planowany do budowany w ciągu Via Baltica i obwodnicy Łomży most na Narwi będzie jednym z najdłuższych w Polsce. Jego długość wyniesie 1200 metrów, bo most na estakadzie będzie rozciągał się nie tylko nad korytem rzeki, ale całą doliną Narwi. I choć do budowy mostu jest jeszcze daleka droga, to drogowcy już wiedzą jak będzie on wyglądał. Niestety, choć w trakcie kilkuletnich prac nad planami Via Baltica i obwodnicy Łomży, było kilka ciekawszych koncepcji, wygrała ta najprostsza. Nie będzie wysokich na kilkadziesiąt metrów pylonów i grubych lin podtrzymujących jezdnie, ani wielkich stalowych łuków.
Nowy, trzeci łomżyński most na Narwi planowany jest do budowy w znacznym oddaleniu od granic miasta. Jego północy przyczółek planowany jest mniej więcej w połowie drogi między wsiami Michałowo a Pęzą, na południowy w okolicach Jednaczewa. Narew powyżej proponowanej lokalizacji mostu ma prostoliniowy przebieg, ale w miejscu przeprawy rzeka gwałtownie zmienia kierunek przepływu tworząc poniżej liczne meandry. W sąsiedztwie występują też liczne starorzecza. To wszystko sprawia, że budowa mostu w tym miejscy na pewno nie będzie łatwa. W trakcie kilkuletnich prac pojawiało się wiele koncepcji jak mógłby wyglądać ten most. Projektowano m.in. wysoki na ponad 30 metrów łuk stalowy zapewniający stabilność najdłuższego przęsła nurtowego o długości 200 metrów, ale także rozważano budowę mostu podwieszanego o rozpiętości przęsła nurtowego 225 m i przytrzymujących go pylonów o wysokości 60 metrów. Niestety okazuje się, że na takie „ładne” mosty nie ma już co liczyć. Trzeci „łomżyński” most na Narwi będzie prosty i nawet nie będzie oświetlony.
- Jeśli chodzi o most, to decyzja o uwarunkowaniach środowiskowych rzeczywiście określa rodzaj mostu oraz wskazuje technologię – przyznaje Rafał Malinowski z białostockiego oddziału GDDKiA. - Most nad Narwią i jej starorzeczem ma być w wariancie technologicznym WT1-Z (belkowy, z betonu sprężonego), wykonany metodą betonowania nawisowego (inaczej metodą wspornikową). W wielkim uproszczeniu – najpierw buduje się podpory, a potem z każdej z podpór w obu kierunkach betonuje się segmentami tak, aby się połączyły. Istotą jest, aby jak najmniej ingerować w dno rzeki.
Generalnie więc ujmując most będzie wyglądał jak betonowa kładka wsparta kilku betonowych słupach.
- Mimo takich zapisów, zażądaliśmy w materiałach przetargowych aby wykonawca Koncepcji Programowej przygotował dwa warianty mostu – mówi Malinowski zaznaczając, że zatem mogą być jeszcze zmiany (oczywiście nie rewolucyjne, czyli odstępujące od wymogów dśu), czy to w materiałach, czy nawet zmiany technologiczne o ile będą korzystniejsze dla środowiska (stworzenie jak najmniejsze widoku (przekroju) bocznego mostu, jak najmniejsza ingerencja w rzekę itd. oraz np. korzystniejsze ze względów ekonomicznych. Ewentualne zmiany będą jeszcze oceniane przy ponownej ocenie oddziaływania na środowisko.