Komitety Wyborcze Wyborców
Lektura książki telefonicznej była jeszcze do niedawna jedną z najbardziej skutecznych form terapii dla osób mających problemy z zaśnięciem. Po rozpowszechnieniu się telefonów komórkowych i internetu, pustkę stara się zapełnić szereg instytucji i inicjatyw. Bez wątpienia prym wiedzie Państwowa Komisja Wyborcza. Niestety biuletyn pod nazwą Wykaz Komitetów Wyborczy pojawia się dość rzadko. Być może dlatego wywołuje jednak powszechne, jak na nasze realia, zainteresowanie.
Nazwy komitetów, szczególnie tych rejestrowanych przed wyborami lokalnymi przynoszą każdorazowo sporą porcję rozrywki. Niestety ze smutkiem muszę stwierdzić, że w Łomży i okolicach nadal wieje nudą. O „Byciu Razem”, „Gospodarnej Gminie”, „Niezależnych i Praworządnych” słyszymy zawsze i pod każdą szerokością geograficzną. Zero inwencji. Nawet w komitecie „Rozwaga – drogą do porozumienia” nie znalazłem niejakiego Rozwagi. O co im wszystkim chodzi?!
W poszukiwaniu stymulatorów dla ćwiczeń mięśni brzucha udałem się do warszawskiego oddziału PKW. W stolicy światli i zdystansowani obywatele na pewno wymyślili coś ciekawego. Po kilku sekundach byłem na miejscu. Serwery komisji wyborczej działały bez zarzutu. Zawiodłem się niestety, bo lokalni działacze polityczni okazali się bardzo podobni do reszty. Znów o budowaniu, umacnianiu, trosce i przyszłości. W niektórych przypadkach można było jednak dowiedzieć się co kandydaci myślą o swoich wyborcach. „Razem dla gminy Baranów”. Gdyby nie wielka litera. Trzeba przyznać, że public relation w takiej gminie nie jest sprawą prostą. Po nazwisku to po pysku – wróciły szkolne wspomnienia. Postaram się więc nie czepiać tak bardzo nazw miejscowości, chociaż niektóre w odniesieniu do lokalnej polityki wyglądają całkiem zabawnie. Niektóre nazwy bywają groźne. „Porozumienie Pruszkowa” jest proste, ale niejednoznaczne. Służby powinny mieć się na baczności. Inne, beznadziejnie infantylne. Ciekawe jak listy wyborcze ułożą twórcy KWW „Bez układów”. Kwestia semantyki – jak mówiła moja pani profesor od retoryki i erystyki. Zarejestrowały się też „Gamonie i Krasnoludki”. Niestety powodzenie inicjatywy mizerne. Dwa razy nie opowiada się tego samego dowcipu. Z siłą koni mechanicznych, wspieranych odpowiednim systemem redukcji, do wyborów w stolicy idzie komitet „Mamy – Ursus”. Na podmokłych mazowieckich polach może niestety ugrząźć. „Mamy John Deere” - to już brzmi dumnie, choć sporo pali. Czasami można się naciąć. Komitet „Stop Dopalaczom im. M. Konopnickiej” jest jak najbardziej na czasie. Jednak zestawienie z patronką, która co tu dużo mówić lubiła sobie poszaleć po godzinach, może być trudne do przełknięcia przez co bardziej oczytanych wyborców. Głosujący ze zrozumieniem, mogą pozytywnie spojrzeć na komitety odwołujące się do hobby. KWW „Piwko” może liczyć na sporą część męskiego elektoratu. Podobnie jak ci, którzy już w nazwie swoich inicjatyw demonstrują rozbrajającą szczerość - „Gmina dla Nas”. Ktoś inny zarejestrował komitet, który w swej nazwie zawiera niebagatelną ofertę programową. Komitet Wyborczy Wyborców „Zmieńmy Coś” ma na pewno całe szafy segregatorów z projektami uchwał rady miasta lub gminy. Biedni mieszkańcy.
W bratnim okręgu ostrołęckim są już bardziej konkretni. Stanisław Godzina założył KWW „Czas”. To dużo mówi o kandydacie, choć lepsza może byłaby nazwa „Już późno”. Za to ściągawy, które założyły „Teraz My” to chyba muszą być z TVN-u. Wyborcy z niecierpliwością czekają zapewne na kampanię bilbordową komitetu „Nasze Laski”. „Kobiety Kreatywne” wystartują za to pod Suwałkami. Czasami nie sposób domyśleć się co autor miał na myśli. Tak jest w gminie Szudziałowo gdzie kandydaci wystartują pod szyldem „Miszkienniki Wielkie-Babiki”. Są jeszcze na tym świecie niepoprawni optymiści. Konkretnie w Juchnowcu Kościelnym. Wystartują z komitetu „Nic o nas bez nas”.
Wszystko pięknie tylko nikt nigdzie nie chce się przyznać, że i tak wygra KWW „Jak zwykle”.
Mariusz Rytel