Strajk w szkole
W najbliższy wtorek w większość szkół w Łomży i okolicy odbędzie się strajk nauczycieli. Akcję strajkową organizuje Związek Nauczycielstwa Polskiego, ale wspiera go w tym oświatowa „Solidarność”. Obie organizacje związkowe proszą rodziców, aby 27 maja nie posyłali dzieci do szkół.
Strajku nie będzie w łomżyńskich przedszkolach nr 1, 4, 14 i 15, a także SP nr 10, gimnazjum nr 2 i I LO. W tych placówkach w referendach, w których decydowano czy załoga przystąpi do strajku, uczestniczyła mniej niż połowa pracujących, a w takim wypadku zgodnie z prawem, strajk nie może się odbyć. Tu zajęcia we wtorek będą odbywały się normalnie. W przypadku pozostałych placówek edukacyjnych związkowcy proponują, aby rodzice nie puszczali tego dnia dzieci do przedszkoli i szkół, bo ich dyrekcje będą miały problemy z zapewnieniem opieki dzieciom.
- Jeżeli w przedszkolu 100% pracowników przystępuje do strajku, to fizycznie jest to niemożliwe, żeby dyrektor, który formalnie nie może strajkować, zapewnił opiekę we wszystkich klasach – podkreśla Kołos.
Do apelu ZNP o zatrzymanie we wtorek dzieci w domach dołącza się także oświatowa „Solidarność”, bo także ten związek przyłączył się do akacji strajkowej. Janusz Żebrowski przewodniczący Komisji Międzyzakładowej Pracowników Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność” w Łomży podkreśla, że to chyba pierwsza taka sytuacja, gdy obie działające w oświacie organizacje związkowe – bądź co bądź o odmiennych rodowodach - wspólnie występują w obronie nauczycieli.
Przewodniczący obu związków wystosowali nawet wspólny apel do rodziców dzieci, który od kilku dni rozwieszany jest w szkołach. Związkowcy uzasadniają w nim dlaczego zdecydowali się na strajk i podkreślają, że przeciwstawiają się degradacji oświaty, „a ich drastyczna akcja jest odpowiedzią wobec zagrożeń, jakie niosą postanowienia i zamierzenia polskiego rządu”.
„Walczymy o przedszkola z prawdziwego zdarzenia z fachową kadrą pedagogiczną, które muszą być dostępne wszystkim dzieciom na wsi i w mieście. Przeciwstawiamy się wprowadzeniu bonu oświatowego, który doprowadzi do upadku szkół publicznych w małych miejscowościach” – wyliczają związkowcy.
Nauczyciele żądają także zaprzestania eksperymentu na „żywym” organizmie dziecka poprzez ciągłe zmiany w programach i egzaminach, a także domagają się utrzymania dotychczasowego zakresu praw i obowiązków wynikających z Karty Nauczyciela.
- Praca nauczyciela nie da się porównać z pracą "murarza", bo wymaga ona szczególnych predyspozycji psychofizycznych oraz ogromnej wiedzy, zatem powinna być zaliczana do pracy w szczególnym charakterze – podkreślają w apelu związkowcy. - Walczymy o godną płacę wszystkich pracowników oświaty, bo jesteśmy na szarym końcu w tabeli wynagrodzeń - zaś ludzie, od których zależą losy młodego pokolenia, muszą być wynagradzani stosownie do swojej roli i stawianych przed nimi wymagań, aby w ogóle wybrali ten zawód – dodają i apelują do rodziców uczniów: „Bądźcie również i Państwo naszymi sprzymierzeńcami w walce o słuszne prawa nauczycieli i pracowników niepedagogicznych!”
Pracownicy oświaty domagają się:
- zagwarantowania zwiększenia do 2010 r. wynagrodzeń nauczycieli i pracowników nie będących nauczycielami o co najmniej 50% między innymi poprzez zwiększenie nakładów na oświatę publiczną,
- utrzymania dotychczasowego zakresu praw i obowiązków nauczycielskich wynikających z ustawy Karta Nauczyciela,
- utrzymania dotychczasowych uprawnień emerytalnych nauczycieli.
Janusz Żebrowski z oświatowej „Solidarności” podkreśla, że nauczycieli szczególnie niepokoi zaprzestanie przez rząd prac na pomysłami reformy oświaty w Komisji Trójstronnej. To tu, zgodnie z prawem, powinny trafiać wszystkie przygotowane przez rząd projekty ustaw do konsultacji. Tyle tylko, że rząd Donalda Tuska zmian w Karcie Nauczyciela chce dokonać „na wniosek” klubu parlamentarnego Platformy Obywatelskiej, a więc z pominięciem konsultacji społecznych. Poza tym o intencjach rządu wobec nauczycieli świadczy wykreślenie ich z grup zawodowych które mogą przechodzić na wcześniejsze emerytury.
Czy do strajku może nie dojść?
- Na dzień dzisiejszy nie ma takich przesłanek, aby nie doszło do tego strajku – odpowiada Aleutyna Kołos. - Od 8 kwietnia, a więc od czasu gdy zarząd ZNP podjął decyzję o strajku, ani ministerstwo edukacji, ani rząd nie próbowały nawet spełnić oczekiwań pracowników oświaty. Choć jest jeszcze kilka dni, to nie wierzę, że coś takiego się stanie, że strajk zostanie odwołany - dodaje Kołos i jeszcze raz apeluje do rodziców, aby we wtorek nie posyłali dzieci do szkoły.