Filmowo, industrialnie i sensacyjnie w filharmonii
Nie lada wydarzeniem artystycznym okazał się czwartkowy koncert Filharmonii Kameralnej im. Witolda Lutosławskiego. Orkiestra nie tylko popisowo wykonała znane tematy filmowe, ale też perfekcyjnie sprawdziła się w nowatorskich kompozycjach dyrygenta Adama Wesołowskiego, „Silver Concerto” z udziałem pianisty Piotra Sałajczyka i „Sinfonii industrialnej”, łączących muzykę klasyczną, industrialne efekty ilustracyjne oraz projekcje filmowe. – To jeden z trudniejszych utworów w historii muzyki – mówił o „Silver Concerto” jego twórca, również aranżer większości utworów, komplementując fenomenalnie grających z industrialnym podkładem łomżyńskich filharmoników i podkreślając, że są to jedyne tego typu kompozycje na świecie.
Łomżyńska orkiestra pod kierownictwem Jana Miłosza Zarzyckiego nie przestaje zaskakiwać już od kilkunastu lat, wydając nowatorskie i pionierskie płyty oraz proponując urozmaicone, dalekie od sztampy, programy koncertowe. Są wśród nich wydarzenia wyjątkowe i jedyne w swoim rodzaju, tak jak choćby koncert z roku 2018, kiedy to Filharmonia Kameralna zagrała na żywo podczas projekcji słynnego niemego filmu „Golem” z roku 1920. Wymagało to mnóstwa pracy i idealnego zgrania tempa wykonywanej muzyki z filmową akcją, ale czwartkowy koncert „Filmowo i industrialnie” był jeszcze trudniejszy. Adam Wesołowski jest bowiem kompozytorem nieszablonowym, dlatego inspiracją do stworzenia „Silver Concerto” była zabytkowa kopalnia srebra znajdująca się w Tarnowskich Górach, zaś „Sinfonii industrialnej” huta „Kościuszko” w Chorzowie, powstała na przełomie XVIII i XIX wieku. Stąd pomysł połączenia orkiestry smyczkowej, dopełnionej w pierwszej kompozycji partiami klawesynu bądź fortepianu, dźwiękami zarejestrowanymi w tych historycznych miejscach oraz zilustrowania ich materiałami filmowymi, zrealizowanymi przez samego kompozytora oraz pochodzącymi z archiwów WFDiF oraz TVP3 Katowice, co jest novum na skalę światową.
– Elementy industrialne są obecne w muzyce współczesnej, i nie tylko, od ponad stu lat – podkreśla Adam Wesołowski. – Tam jednak kompozytorzy starają się znaleźć w orkiestrze naśladownictwo tych dźwięków, kiedy ja wykorzystuję dźwięki oryginalne i są to jedyne tego typu kompozycje na świecie. Pokazujemy wręcz ruch tych maszyn, zachowując przy tym ich dynamikę czy naturalność, a orkiestrę próbuję zrealizować tak, ażeby poniekąd uwypuklić te elementy industrialne, a z drugiej strony dźwięki industrialne muszą tak pokazać orkiestrę, żeby miała szeroki wachlarz możliwości.
Muzyka Wesołowskiego okazała się bardzo przystępna i melodyjna. Industrialne nagrania stanowiły jej warstwę rytmiczną, co było dodatkową trudnością dla 16-osobowej, ale potężnie brzmiącej orkiestry smyczkowej – muzycy grali w słuchawkach, niczym do metronomu, niezwykle skupieni na każdym detalu rytmicznym i harmonicznym. „Silver Concerto” wybrzmiał z udziałem pianisty Piotra Sałajczyka, który szczególnie w Andante armonioso miał możliwość wykazania się.
Z kolei w finałowym Allegro con bravura, zainspirowanym tańczonym przez dawnych gwarków trojakiem, muzycy mieli jeszcze dodatkową trudność: wybijali stopami rytm, którego tempo ustawicznie zmieniało się. Całość zabrzmiała jednak perfekcyjnie, podobnie jak finałowa „Sinfonia industrialna”: kompozycja równie trudna (jak podkreślał kompozytor oparta na kwintach, co jest bardzo niedogodne dla muzyków), ale z urokliwą kantyleną i wyraźnie zaznaczonym rytmem.
Długa owacja od kompletu publiczności była jak najbardziej zasłużona, a rozpromieniony maestro Wesołowski kilkakrotnie dziękował orkiestrze i koncertmistrzyni Izabeli Bławat-Leofreddi.
Pierwsza skrzypaczka orkiestry aż czterokrotnie miała duże pole do popisu w tematach filmowych, zwłaszcza w „Moon River” i „Libertango”, jako soliści błyszczeli również altowiolista Adrian Stanciu w temacie z „Titanica” i wiolonczelistka Iga Marta Ludkiewicz w równie słynnej melodii z filmu „Conquest of Paradise”.
Autorem większości aranżacji utworów filmowych, obok Dariusza Zbocha, był Adam Wesołowski, co zaowocowało choćby nieczywistym opracowaniem „Libertango”; do tego dyrygent zrekonstruował znany motyw Wojciecha Kilara z filmu „Sól ziemi czarnej”, bowiem oryginalna partytura zaginęła – to również był jeden z piękniejszych fragmentów tego niezwykle udanego koncertu.
– Dzisiejszy program ma jeden wspólny mianownik: obraz – podsumowuje Adam Wesołowski. – Muzyka filmowa towarzyszy obrazowi od zawsze, często mamy te obrazy w głowie, jak słuchamy tejże muzyki i nierzadko są to połączenia dość naturalne. Dlatego nie boję się poszukiwań, moja muzyka często jest łączona z muzyką wielkich nazwisk muzyki klasycznej, jak Beethoven czy Bach, ale też z muzyką filmową – nie boję się ich, staram się w nich trafić moimi emocjami do współczesnego odbiorcy – wydaje mi się, nawet słuchając dzisiaj reakcji publiczności, że mi się to udaje.
Co do tego nie ma wątpliwości: w Łomży po raz pierwszy doszło do wykonania na bis końcowego fragmentu „Silver Concerto”, a Adam Wesołowski po koncercie nie krył radości z tak entuzjastycznego przyjęcia jego pięknej, ale jednocześnie trudnej muzyki. Melomani również byli bardzo zadowoleni, komplementując wykonawców i doceniając dobór repertuaru. – Warto było zdobyć te bilety! – mówili. Jeśli ktoś przegapił to wydarzenie, kolejna okazja będzie dopiero 23 marca, podczas koncertu muzyki francuskiej – koncert Filharmonii Kameralnej na Dzień Kobiet w gwiazdorskiej obsadzie jest już dawno wyprzedany.
Wojciech Chamryk