Sylwester z prawdziwymi gwiazdami i niespodziankami
Skrzypaczka i śpiewaczka Yuliya Lebedenko oczarowała łomżyńską publiczność podczas tegorocznej edycji festiwalu Sacrum et Musica. Dyrektor Jan Miłosz Zarzycki nie wahał się więc ani chwili i zaprosił ją do udziału w koncercie sylwestrowym Filharmonii Kameralnej. Artystka z Białorusi zrobiła w jego trakcie prawdziwą furorę, nie tylko wirtuozowsko grając, ale też śpiewając, solo i w duecie z drugą gwiazdą wieczoru, znakomitym tenorem Rafałem Bartmińskim. Zadebiutowała też jako... kontrabasistka, a w kocim duecie Rossiniego zyskała wsparcie wokalne ze strony Bogny Szczepańskiej, czyli niezrównanego Bogdana Szczepańskiego, który po raz kolejny potwierdził, że w muzycznej materii mało kto może mu dorównać.
Koncerty sylwestrowe rządzą się swoimi prawami. W Łomży nie jest inaczej, a Filharmonia Kameralna od lat przygotowuje na zakończenie każdego roku koncerty rozrywkowe wysokiej klasy. Wiedzą o tym melomani oraz słuchacze spragnieni muzycznej rozrywki na poziomie. Dlatego o bilety na sylwestra warto zatroszczyć się już w październiku, a najpóźniej na początku listopada, bo w grudniu można już o nich tylko pomarzyć. Dlatego koniec roku 2019 w sali Centrum Kultury przy Szkołach Katolickich świętował z łomżyńskimi filharmonikami nadkomplet publiczności. Artyści przygotowali dla niej aż 21 utworów. Były wśród nich instrumentalne perełki na samą orkiestrę z dorobku Johanna Straussa syna, Antonína Dvořáka czy wieńczący podstawową część koncertu słynny „Marsz Radetzky'ego” Johanna Straussa ojca z tradycyjnym już udziałem publiczności, w kórych brylowała orkiestra pod kierunkiem Jana Miłosza Zarzyckiego.
Soliści mieli pole do popisu w ariach z oper włoskich mistrzów, „Turandot”, „Trubadur” czy „Rigoletto”, nie brakowało też utworów z operetek Franza Lehára czy rozsławionych przez Jana Kiepurę filmowych przebojów „Ninon” i „Brunetki, blondynki”, śpiewanych przez Rafała Bartmińskiego, gwiazdę łomżyńskiego sylwestra A.D. 2014.
– Takie powroty zawsze są bardzo radosne, tym bardziej, że ta orkiestra gra świetnie! – mówi Rafał Bartmiński. – Sparafrazuję mistrza Jacka Kasprzyka, który mawiał, że jest mu wszystko jedno, czy występuje w Nowym Jorku czy w Nowym Sączu. Ja uważam podobnie, bo publiczność jest zawsze taka sama, a często nawet lepsza w tych mniejszych miejscowościach, bo ich mieszkańcy bardziej potrzebują sztuki i często ją lepiej odbierają.
Potwierdzenia prawdziwości tych słów podczas sylwestrowej gali nie brakowało. Zarówno publiczność, jak i artyści bawili się świetnie. Yuliya Lebedenko, mająca za sobą edukację w ojczyźnie, Wielkiej Brytanii, USA czy w Austrii, czarowała w „Cygańskich melodiach” Pablo de Sarasate, „Habanerę” z „Carmen” Bizeta grała i śpiewała wśród publiczności, fragment „Zimy” z „Czterech pór roku” Antonio Vivaldiego zagrała w świecącej niczym choinka sukni, a słynne „Libertango” Astora Piazzolli zaczęła na kontrbasie, by zakończyć je na skrzypcach. Wszystko dlatego, bo wcześniej zabrzmiał koci duet „Duetto buffo di gue gatti” Rossiniego na dwa soprany: gwiazdy wieczoru i „debiutantki” Bogny Szczepańskiej, to jest Bogdana Szczepańskiego.
– Myślę, że Bogdan ma wokalny talent i nie jest to jedyny talent jaki posiada – mówi Yuliya Lebedenko. – Byłam bardzo zaskoczona kiedy dyrygent powiedział mi, że drugą partię sopranową w tym utworze zaśpiewa... kontrabasista. Nie miałam pojęcia jak to będzie wyglądało, ale już w czasie pierwszej próby okazało się, że jest perfekcyjnie. To urodzony aktor i showman, a do tego świetny muzyk. I dlatego po raz pierwszy w życiu grałam na kontrabasie! Nie chcieliśmy przedłużać przerwy między utworami, a Bogdan musiał się przecież przebrać. Zastąpiłam go więc na chwilę, ale na skrzypcach gra mi się zdecydowanie lepiej. – Nie trzeba mnie było do tego namawiać, bo jestem do tego przygotowana! – dodaje Bogdan Szczepański, nie wypadając z roli. – Już od wielu lat marzyłam, żeby wystąpić na scenie, i to jeszcze w tak doborowym towarzystwie. Julka miała to już przygotowane, ja musiałam nad tym popracować, ale chyba wyszło!
Udało się też wykonanie przez oboje solistów słynnej piosenki „Dorogoj dlinnoju” Borisa Fomina. W świecie anglojęzycznym jest ona znana jako „Those Were The Days”, w Polsce jako „To były piękne dni”, więc słuchacze od razu podchwytywali słowa. Toteż była bisowana od razu, ale na tym się nie skończyło, bo po finałowym „Marszu Radetzky'ego” zabrzmiały jeszcze „Oczi cziornyje” oraz „La spagnola”, nie zabrakło też rzecz jasna noworocznych życzeń.
– Sylwestra zwykle spędzam w moim kraju i mieście z rodziną, ale bardzo polubiłam to miejsce po wrześniowym koncercie i to zaproszenie na koncert sylwestrowy to dla mnie coś specjalnego – mówi Yuliya Lebedenko. – Cieszę się też, że koncert tak spodobał się publiczności, która przyjęła nas niezwykle serdecznie. Muzycy w tej orkiestrze są świetni, bardzo aktywni w czasie koncertu i otwarci, co też ma ogromne znaczenie – zagrać z nimi to była prawdziwa przyjemność.
Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Elżbieta Piasecka-Chamryk