Ukochana dyrektor Albina Galik - Chojak żegna się z „Wetą”
- Czas jest nieubłagany i nic nie poradzimy na to, że upływa, tempus fugit – powiedziała wzruszona Albina Galik-Chojak (lat 66) po 37 latach pracy jako polonistka i 14 latach jako dyrektor w Zespole Szkół Weterynaryjnych i Ogólnokształcących w Łomży podczas uroczystości zakończenia roku szkolnego i pożegnania się z uczniami, nauczycielami i rodzicami przed przejściem na emeryturę. Uczniowie spontanicznie odśpiewali jej „100 lat”, wręczyli wielki kosz karminowych róż od całej społeczności szkolnej, a współpracownicy ofiarowali statuetkę złotego serca na znak wdzięczności za serce. - Pierwszy raz w życiu jestem tak zestresowana... Niczego w życiu nie żałuję... Kochałam tych, którym stawiałam pałki i prosiłam o umorzenie sprawy w kryminale, i tych, co mieli szóstki...
Odchodząca na emeryturę dyrektor Albina Galik – Chojak te słowa podsumowania i podziękowania wygłosiła po rozdaniu świadectw ukończenia klasy oraz wyróżnień za wyniki w nauce, frekwencję i działalność społeczną, co odbyło się w rozświetlonej upalnym słońcem sali gimnastycznej „Wety”... Jakub Kozikowski w holu poprawiał sobie biało-czerwoną szarfę chorążego pocztu sztandarowego. Bez niego nie można zacząć uroczystości, pierwszoklasista z technikum żywienia czeka, aż asysta będzie gotowa: Anna Grużewska i Weronika Białach, średnia 4,86. - Słyszałem, że pani dyrektor to kobieta w porządku – mówi chorąży, średnia 4. - Jakbym bardziej się przyłożył, mogłem mieć 4,75. Mniej uwagi zwracam na oceny z przedmiotów teoretycznych, bardziej na umiejętności zawodowe z technologii żywności czy wyposażenia i usług gastronomicznych. Mam nadzieję na lepsze oceny.
Dyrektorka „Wety” gratuluje wychowankom
- Jesteśmy dumni, tworzymy jedną wielką rodzinę – przemówiła po czterech zwrotkach z refrenami hymnu Polski dyrektorka „Wety”, gratulując swoim uczniom sukcesów w olimpiadach, konkursach, zawodach sportowych oraz wizyty w Brukseli i rejsu po Morzu Śródziemnym „Pogorią”. - Czasem nauczyciele was poklepali, pogłaskali, ustawili jak trzeba, ale ich serce było zawsze na dłoni do was wyciągniętej. Laba, radość, przygody, nowe krajobrazy, przyjaźnie, miłości... Niech żyją wakacje!
Prezydent Mariusz Chrzanowski życzył dzieciom w liście regeneracji sił i wspaniałych wrażeń, a po wakacjach bezpiecznego powrotu do domu i szkoły. Były to motywy nawracające w wystąpieniach przedstawicieli sejmu, władz miejskich i oświatowych, składających gratulacje dyrektorce „Wety”. Dyrektor również składała gratulacje po wielokroć wychowankom. Jako pierwsza wystąpiła szóstka o najwyższej średniej ocen: drugoklasistka Dagmara Maksimowska – 5,60, Karolina Masłowska – 5,40, Natalia Bastek – 5,05 oraz także uhonorowani świadectwem z wyróżnieniem zdobywcy 5,0: Mateusz Jabłoński, Małgorzata Kurak i Paweł Rusiłowski. - Jestem z Augustowa, wracam do LO na profil biol-chem, i tak muszę iść na studia – wyjawia plany Paweł. Musi...? - Tak, bo gospodarstwo przejmuje starszy brat. W naszym rejonie nie ma popytu na techników, tylko na lekarzy weterynarii.
Na weterynarię, prawdopodobnie w SGGW w Warszawie, „musi” też pójść Dagmara, choć z innych powodów. - Rodzice opowiadali, że od czwartego roku powtarzałam, że będę leczyć kotki i pieski – uśmiecha się 18-letnia „skarbnica szkolnej wiedzy”, która w zeszłym roku podobnie triumfowała w „Wecie” ze średnią 5,47. - Nie nadaję się do wywiadów, mam słabą pamięć, a jestem wzrokowcem.
Czy Dagmara pójdzie w ślad profesorów, których wspominała dyrektor Galik–Chojak...? - Polecam „Wetę” miłośnikom zwierząt, podziwiam dr Marię Szarowską i dr Wandę Kocznur–Baranowską...
„W szkole spotkałam się z ogromną przyjaźnią”
Obok dekoracji z sercami stanął rower, damka. Po co, wyjaśniło się, gdy na środek wyszła szóstka z frekwencją 100-procentową: Damian Łapiński, Żaneta Mląkowska, Dagmara Maksimowska, Marta Ziemczyk, Justyna Szydlik i Klaudia Zubrzycka, która wylosowała nagrodę dyrektor za obecności. Arkadiusz Kryński, trzecioklasista „Wety” z okolic Drohiczyna, żeglujący ponad tydzień „Pogorią”, kilka razy występował po dyplomy i nagrody jako społecznik od 1. klasy: śpiewał na akademiach, promował kierunki kształcenia na imprezach, działał w klubie filmowym. Czytał laudację na temat ukochanej dyrektor. - Nieraz miałem okazję składać jej podziękowania, kilka razy byłem goszczony z młodzieżą w jej gabinecie – wspomina 19-letni Arkadiusz. - Podczas wieloletniej pracy zyskała tu ogromne doświadczenie życiowe. Jest bardzo mądrym człowiekiem, oczytaną kobietą, co słychać w każdym zdaniu, wypowiadanym spokojnie, z namysłem, pełnym cytatów... Poznałem ją, ale i wielu ciekawych, odpowiedzialnych nauczycieli, pomagających mi rozwijać się intelektualnie i moralnie.
Przewodnicząca Rady Rodziców Beata Matulewicz dziękowała za „serdeczną troskę, że w każdym, nawet słabszym uczniu dostrzegła Pani potencjał”. Kandydatka na nową dyrektor „Wety” pedagog Bogumiła Olbryś podziękowała za „życzliwość, dobroć, szacunek, że była Pani dla nas jak matka”. Zapowiedziała, że liczy na rady i pomoc odchodzącej dyrektor, którą serdecznie ucałowała, dając w darze złote serce. Korespondowało z tym nastrojem „Serce matki” Mieczysława Fogga, śpiewane z wyczuciem przez Alberta Wilkowskiego, dżentelmena rozdającego paniom róże, całującym w dłoń. - Gdyby mi przyszło umrzeć, to powiedziałabym, że jestem szczęśliwa – słyszeliśmy od dyrektorki w sali pełnej ludzi i kwiatów. - To, co ważne, jest zrealizowane: mamy dwa nowe boiska. Nigdy nie dzieliłam ludzi na czerwonych, zielonych, niebieskich, czarnych. Trzeba wierzyć, być optymistą. W szkole spotkałam się z ogromną przyjaźnią. Kto raz przyjaźni poznał moc, nie będzie trwonił słów...
Mirosław R. Derewońko