Kolekcja niezwyczajna w łomżyńskiej galerii
Wystawę malarstwa „Giewont – kolekcja niezwyczajna” otwarto w Galerii Sztuki Współczesnej Muzeum Północno-Mazowieckiego. Na wystawę składa się 55 obrazów, wybranych z unikalnej kolekcji Elżbiety i Andrzeja Kubasiewiczów. Wszystkie przedstawiają Giewont który, jak się okazuje, fascynował zarówno najwybitniejszych polskich malarzy, jak też twórców amatorów.
– Największą przyjemnością kolekcjonera jest dzielenie się i pokazywanie tego zbioru – mówi Andrzej Kubasiewicz, dodając, że nie ma na świecie drugiej takiej kolekcji, przedstawiającej jedną górę w tylu różnych odsłonach, bo nawet Alpy czy Andy nie mają tak charakterystycznego szczytu.
Giewont to masyw górski położony w Tatrach Zachodnich, liczący w najwyższym punkcie 1894 metry n.p.m. Jego charakterystyczna sylwetka fascynowała malarzy od dawna, a w XIX wieku zaczęło to przybierać charakter wręcz masowy. Stąd obecność na rynku dzieł sztuki licznych pejzaży z Giewontem w roli głównej oraz niezliczone prace autorstwa mniej znanych twórców, malujących wyłącznie dla przyjemności. Dziwnym zrządzeniem losu zaczął je kolekcjonować Andrzej Kubasiewicz, który pierwszy raz zdobył szczyt Giewontu jako 10-latek, później bywał tam wielorotnie, aż w końcu kupił w Zakopanem dom z widokiem na tę właśnie górę.
– Mój przyjaciel Marek Zalewski prowadził na Nowym Świecie taką prywatną Desę „Stary Świat” – mówi Andrzej Kubasiewicz. – Był to początek lat 90., kiedy była bardzo duża inflacja i dewaluacja pieniądza. Obrazy były jednak stosunkowo tanie, więc jako pierwszy kupiłem ten Kamockiego, a później kolega wcisnął mi drugi, mówiąc: „popatrz Andrzej, jaki ładny obraz”. Wtedy zorientowałem się, że jest temat – góra, bo jeden namalował ją tak, drugi inaczej. Przypadek więc zrządził, że wpadłem na pomysł tej kolekcji i tak od ponad 25 lat ją powiększamy.
Obecnie zbiór liczy ponad 150 obrazów, powstałych od roku 1896 do czasów współczesnych.
Po raz pierwszy został zaprezentowany na wystawie w roku 2019 i od tego czasu jest regularnie pokazywany w muzeach i galeriach, ostatnio w Suwałkach. W Łomży zaprezentowano 55 prac olejnych, akwarel i pasteli, będących swoistym przekrojem dokonań bardzo szerokiego grona artystów, skoncentrowanych jednak na jednym temacie, co na taką skalę zdarza się niezmiernie rzadko. Są wśród nich prace tak znanych twórców jak: Władysław Jarocki, Kazimierz Stabrowski, Wojciech Weiss czy Stanisław Kamocki, również takich, którzy na co dzień niezbyt chętnie oddawali się pejzażowi, co czyni takie nieliczne obrazy ich autorstwa jeszcze ciekawszymi.
Wiele tu prac z XIX i pierwszej połowy następnego stulecia, ale nie brakuje również powstałych niedawno, jak obraz autorstwa wybitnego śpiewaka operowego Wiesława Ochmana, od lat z powodzeniem parającego się również malarstwem, prezent dla Andrzeja Kubasiewicza na 80 urodziny. Kolekcjonera bardzo cieszy fakt, że nie jest to kolekcja zamknięta, bo Giewont urzeka kolejne pokolenia malarzy, w tym również tych najmłodszych – ostatni zakup to obraz namalowany przez 19-letnią studentkę.
– Ciekawe jest to, że ci wszyscy malarze patrzą na jeden obiekt, ale każdy widzi go inaczej – zauważa Andrzej Kubasiewicz. – I to na przestrzeni wieków, nie mają więc ze sobą żadnego kontaktu, jeden drugiemu niczego nie przekazują, tylko patrzą na Giewont i malują. Jest to taka nieprawdopodobna różnorodność, że mnie to zachwyciło, tym bardziej, że mamy w naszej kolekcji zarówno obrazy malarzy bardzo znanych i bardzo dobrych, jak też takich, którzy malowali dla przyjemności i nie zdobyli sławy, a czasem nawet zostali zapomniani.
Dlatego na wystawie można też zobaczyć obraz nieznanego malarza – co prawda podpisany, ale nie udało się na tej podstawie, mimo usilnych starań, ustalić nazwiska autora. Są też prace podpisane tylko B. Jaźwiński, gdzie nieznane jest nie tylko imię autora, ale też lata w których żył, albo, tak jak w przypadku Stanisława Muchy czy Artura Rutkowskiego, znane są tylko daty ich urodzin na przełomie XIX i XX wieku. Nie zmienia to jednak faktu, że wystawa „Giewont – kolekcja niezwyczajna” jest warta uwagi miłośników rodzimego malarstwa – można ją oglądać w Galerii Sztuki Współczesnej do 6 października.
Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Galeria Sztuki Współczesnej