Gitarowa Stratosfera na Café Kultura
Zespół Stratosfera porwał do zabawy młodszych i starszych słuchaczy podczas sobotniego koncertu w ramach Café Kultura. Podstawą programu tego bardzo udanego występu były instrumentalne, ponadczasowe przeboje legendarnych The Shadows, The Ventures czy The Surfaris; nie zabrakło też niespodzianek z dorobku The Beatles oraz The Animals. – Ta muzyka jest prawdziwa i po prostu działa! – podkreśla lider grupy Waldemar Kuleczka, ciesząc się, że klasyczne utwory z lat 60. tak spodobały się licznej i zróżnicowanej wiekowo publiczności.
W latach 60. instrumentalny nurt muzyki rockowej był niezwykle popularny. W Wielkiej Brytanii i w Stanach Zjednoczonych istniały dziesiątki grup bez wokalistów, z The Shadows, The Tornados czy The Ventures na czele; nie brakowało ich też w krajach socjalistycznych, głównie w Polsce i w Jugosławii. Obecnie jednak nie cieszy się on wielką popularnością, a o instrumentalnych przebojach sprzed 50-60 lat pamiętają tylko ówcześni nastolatkowie, koneserzy i kolekcjonerzy starych płyt.
W Polsce instrumentalne granie lat 60. z powodzeniem wskrzesza, założona w ubiegłym roku grupa Stratosfera, złożona z czterech doświadczonych muzyków i zarazem pasjonatów szeroko pojętego rocka. – Jesteśmy gitarzystami i miłośnikami gitar – wyjaśnia Waldemar Kuleczka. – Artur Foremski kolekcjonuje gitary, ma ich olbrzymią kolekcję, ja stworzyłem Muzeum Gitar w Warszawie, polskich gitar Defil z lat 60., a z basistą Tomkiem Latosem graliśmy utwory The Beatles w zespole Big Bit. Ta pasja do tej muzyki wciąż w nas jest, zresztą to jest klasyka – to jest tak, jakby pianista nie grał Chopina, więc gramy coś, co każdy gitarzysta powinien przerobić.
W składzie dopełnionym przez perkusistę Dominika Dobrowolskiego zespół prezentuje bardzo urozmaicony program, który praktycznie od pierwszego utworu porywa słuchaczy do zabawy. I to niezależnie od wieku, bowiem w sobotę w ogródku przed Galerią Pod Arkadami spotkało się kilka pokoleń, od małych dzieci do seniorów. Ci drudzy dzięki programowi „Hity gitary lat 60-tych“ mogli przypomnieć sobie młodzieńcze lata, a pozostali słuchacze poznać na żywo klasykę rocka w bardzo dobrym wykonaniu. – To pierwsza nasza taka trasa i pierwsza w tym roku, bo istniejemy stosunkowo niedawno – mówi Waldemar Kuleczka. – I zauważyliśmy, że przychodzą ludzie w bardzo różnym wieku, od dzieci po osoby starsze i wszyscy się bawią! Zapełniamy też kluby podczas biletowanych koncertów, tak więc jest zainteresowanie taką muzyką.
Przeważały przeboje The Shadows, z nieśmiertelnymi evergreenami „Apache“, „Atlantis“, „F.B.I.“, „Theme For Young Lovers“ i „Man Of Mystery“, w których Waldemar Kuleczka i Artur Foremski zamieniali się partiami solowymi i rytmicznymi – Hank Marvin i Bruce Welch raczej nie mieliby zastrzeżeń do tych wykonań, a żywiołowa reakcja publiczności tym skuteczniej dopingowała muzyków do jeszcze energiczniejszej gry. Nie zabrakło też takich szlagierów sprzed lat jak: „Walk Don't Run“ The Ventures, „Wipe Out“ The Surfaris, „Two Guitars“ The Mustangs czy „Pipeline“ The Chantays. Sporą ciekawostką okazało się sięgnięcie przez muzyków do prehistorii The Beatles, to jest do instrumentalu „Cry For A Shadow” z roku 1961, swoistej odpowiedzi Johna Lennona i George'a Harrisona na ówczesną wielką popularność The Shadows. Stratosfera z powodzeniem czerpała też ze skarbnicy piosenek z szóstej dekady XX wieku – instrumentalna wersja spopularyzowanego przez The Animals „The House Of The Rising Sun“ zachwyciła słuchaczy. Publiczność miała też szansę wykazania się umiejętnościami nie tylko tanecznymi, ale też wokalnymi, dzięki fragmentom „(I Can't Get No) Satisfaction“ The Rolling Stones czy nieco młodszego, ale równie ponadczasowego „Smoke On The Water“ Deep Purple, a koncert zakończyły trzy bisy, w tym znane tematy filmowe w gitarowych aranżacjach.
– Shadowsi byli znani i popularni, ale myślę, że jednak zespoły wokalne stały się bardziej znane i przykryły potrzebę słuchania takiej muzyki – zauważa Waldemar Kuleczka. – Ale jak powiedział Jimi Hendrix są to takie instrumentalne piosenki, więc to się sprawdza. Jest w nich melodia, harmonia, cała dusza, można więc je nucić, zresztą przy piosenkach wokalnych ludzie też często ich nie śpiewają, tylko gwiżdżą melodię, bo to jest kwestia podstawowa.
Wojciech Chamryk