Przejdź do treści Przejdź do menu
poniedziałek, 30 grudnia 2024 napisz DONOS@

Sportowiec z Łomży na wznoszącej fali

Główne zdjęcie
Krystian Tyszka wrzuca piłkę do kosza (fit. fiba.com )

Krystian Tyszka to wychowanek łomżyńskich klubów UKS Dziewiątka i GUKS Olimpijczyk. Od 18 roku życia gra profesjonalnie w koszykówkę, nie tylko w pierwszej lidze, ale również w Energa Basket Liga, a w obecnym sezonie będzie reprezentować barwy GKS Tychy. W ubiegłym roku zakwalifikował się do reprezentacji Polski 3 x 3 do lat 23, odnosząc z nią sukces w Lidze Narodów, ale pandemia uniemożliwiła mu start w mistrzostwach świata. Ambitny zawodnik ma jednak sprecyzowane plany i marzenia: chciałby wrócić do ekstraklasy oraz zakwalifikować się do kadry seniorskiej 3 x 3 i zagrać w jej barwach na olimpiadzie.

Wojciech Chamryk: Skąd wzięło się u pana zamiłowanie do koszykówki? Oglądał pan mecze w telewizji, podziwiał tych wszystkich wspaniałych zawodników i w końcu połknął bakcyla?

Krystian Tyszka: To wyszło tak samo z siebie. Koszykówka była w szkole podstawowej nr 9 do której chodziłem. Najpierw więc zaczęły się treningi, a dopiero później zacząłem oglądać mecze, wchodzić w to, z każym rokiem interesując się koszykówką coraz bardziej.

 

W.C.: Miał pan już na tym pierwszym etapie jakiegoś idola, zawodnika, który był dla pana wzorem, choćby Michaela Jordana czy Marcina Gortata, grającego ponad 10 sezonów w NBA?

K.T.: Miałem takich dwóch ulubionych koszykarzy. Pierwszy nie był związany z moją pozycją i był to Allen Iverson, a drugim zawodnik bardzo kolorowy, robiący dużo szumu, czyli Dennis Rodman, akurat grający jako silny skrzydłowy. Może nie byli to moi idole, ale ich gra robiła na mnie zawsze duże wrażenie.

W.C.: Może wyjaśnimy od razu: na czym polega pana rola w drużynie jako silnego skrzydłowego? 

K.T.: Gram na pozycji numer 4, często również na 5 (tak zwany center). Jest to pozycja grająca bliżej kosza, chociaż koszykówka tak się zmienia, że wysocy zawodnicy również rzucają za trzy punkty. Koszykówka jest jednak takim sportem, że wszyscy bronią i wszyscy atakują. Jest duża wymienność pozycji, nie ma takiego podziału, jak choćby w piłce nożnej.

 

W.C.: W Łomży najpierw był pan reprezentantem UKS Dziewiątka Łomża, następnie Gimnazjalnego Uczniowskiego Klubu Sportowego Olimpijczyk; kto ukształtował pana jako zawodnika?

K.T.: Od czwartej klasy szkoły podstawowej trenowałem u Włodzimierza Wójcika, gdzie zaczynałem z koszykówką, później w gimnazjum nr 8 również. W Olimpijczyku moim trenerem również był Włodzimierz Wójcik, razem z Michałem Bielickim, a w II LO Konrad Haponik. Kiedy przeniosłem się do Radomia moim trenerem w młodzieżówce i drugiej lidze przez trzy lata był Dawid Mazur, w ekstraklasie Robert Witka, a w ostatnim sezonie również współpracowałem z trenerem Markiem Popiołkiem i Łukaszem Jakubczakiem. W poprzednim sezonie grałem w Elektrobud-Investment ZB Pruszków w pierwszej lidze, z trenerem Andrzejem Kierlewiczem. Od tego sezonu przeniosłem się do klubu GKS Tychy, gdzie moim trenerem jest Tomasz Jagiełka. Bardzo dużo zawdzięczam każdemu ze swoich trenerów, każdy z nich wniósł cegiełkę w ukształtowanie mnie jako zawodnika i człowieka.

W.C.: Skąd akurat ten Radom, konkretnie drugoligowy KS Rosa-Sport? Przeszedł pan tam przecież jako bardzo młody, 18-letni zawodnik – dostał pan dobrą propozycję i nie można było z niej nie skorzystać, bo to było jednak wejście na wyższy poziom sportowy?

K.T.: Na różnych turniejach kilkakrotnie graliśmy przeciwko Radomiowi i trener Dawid Mazur wyszedł z inicjatywą, żebym przeniósł się do tego miasta i tego klubu. I tak na trzecią klasę liceum zmieniłem miasto, klub i szkołę. Nie ukrywam, że początki były ciężkie, bo zależało mi na dobrym napisaniu matury, podchodziłem do nauki poważnie, łacząc ją z treningami.

 

W.C.: To były kluby grające w drugiej i pierwszej lidze, ale czytając pana biografię nietrudno zauważyć, że ma pan też za sobą jeden sezon w najwyższej klasie rozgrywkowej, w Energa Basket Lidze, grając w niej jako zawodnik HydroTruck Radom?

K.T.: Może grał to za dużo powiedziane, ale jako 20-latek byłem w szerokiej kadrze, trenowałem z tą drużyną, ten sezon dał mi bardzo dużo pod względem nauki. Miałem okazję zagrać na Euro Cup, zadebiutować w europejskiej lidze, podobnie jak w polskiej Ekstraklasie w meczu o punkty czy w Pucharze Polski – to były bezcenne doświadczenia, które teraz procentują.

W.C.: Przed tym sezonem ponownie zmienił pan barwy klubowe, przenosząc się z Pruszkowa do GKS Tychy. Został pan dostrzeżony, wyłowiony przez łowców talentów?

K.T.: Teraz jest już tak, że prawie każdy zawodnik ma agenta. Trenerzy i agenci są w ciągłym kontakcie, rozmawiają ze sobą i okazało się, że w wizji drużyny trenera Tomasza Jagiełki jest miejsce również dla mnie. Nie ukrywam, że miałem kilka innych propozycji, ale w tym przypadku widziałem ze strony trenera największe zainteresowanie; dlatego po kilku rozmowach zdecydowałem się, chociaż był to daleki wyjazd – miałem pewne obawy, ale już teraz widzę, że było warto. 

 

W.C.: Czyli wybrał pan tę ofertę, co do której miał pan pewność, że będzie wzmocnieniem drużyny 

i będzie pan regularnie grał? 

K.T.: Tak, wizja trenera była bardzo klarowna i precyzyjna, dlatego zgodziłem się na przejście do tego klubu. 

 

W.C.: Warto tu dodać, że jest pan również reprezentantem Polski w drużynie 3 x 3 do lat 23. A czy wcześniej miał pan epizody w kadrze juniorów, może również w drużynie 5 x 5?

K.T.: W kadrze 5 x 5 nigdy nie grałem, ale w ubiegłym roku trafiłem do kadry 3 x 3. Byłem na zgrupowaniu, byłem na turnieju w Estonii. Niestety, mistrzostwa świata w tamtym roku zostały odwołane, w tym, z tego co wiem, te w Mongolii raczej również będą odwołane. To przykre o tyle, że w tym roku również byłem na zgrupowaniu szerokiej kadry, później udało mi się być w tym drugim etapie, kiedy wygraliśmy z chłopakami Ligę Narodów, co było super przygodą, ale dwa duże turnieje mnie ominęły, a to były ostatnie lata, kiedy mogłem grać w kadrze, w kategorii U 23.

W.C. Ale jako młody, perspektywiczny przecież zawodnik, może pan stawiać sobie kolejne cele: powrót do Energa Basket Ligi, zakwalifikowanie się do kadry narodowej seniorów, nawet tej 5 x 5?

K.T.: Myślę, że może być ciężko, by zagrać w kadrze seniorskiej 5 na 5. Jeśli chodzi o grę w polskiej ekstraklasie, oczywiście, że mam nadzieję tam wrócić, już jako trochę inny i lepszy zawodnik. Co do kadry seniorskiej 3x 3, mam nadzieję zaistnieć tam w przyszłości; na pewno fajnie byłoby reprezentować Polskę na Igrzyskach Olimpijskich.

 

W.C.: Gra pan w różnych składach – jakie są najpoważniejsze różnice w meczu 5 na 5 a 3 na 3?

K.T.: Z perspektywy kibica moim zdaniem koszykówka 3 x 3 jest koszykówką bardziej widowiskową i szybszą, ale też bardziej fizyczną, bo nikt nie gwiżdże jakichś drobniejszych fauli. Poza tym gra się na jeden kosz, do tego nie 4 x 10 minut, ale tylko 10 minut lub do 21 punktów. 

Jest to więc nieco inna odmiana koszykówki, w której jednak bardzo dobrze się odnajduję – to nie jest tak oczywiste, bo bywa i tak, że nawet bardzo dobrzy zawodnicy, grający 5 x 5, nie są w stanie przestawić się na grę 3 x 3. 

Wojciech Chamryk

Źródło zdjęcia: fiba.com 

 


 
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę