Łomżyniak stracił 10 tys. zł, ale pewien poseł 15 razy więcej
Pewien 70 letni mieszkaniec Łomży chciał zarobić na inwestycji, a stracił. Wcześniej uwierzył, że wschodni akcent w słuchawce należy do mieszkańca Białegostoku. Znacznie więcej stracił poseł, do którego zadzwonił „Komendant Główny Policji”. Tak, tak. Poseł uwierzył, że rozmawia z pierwszym policjantem RP i pozwolił sobie ukraść 150 tys. zł.
Prawie każdy z nas, a zdaniem niektórych specjalistów każdy, może paść ofiarą szajki wyłudzających pieniądze. Kluczowa jest tu legenda, czyli opowieść, na którą złapie się ofiara.
Wczoraj do łomżyńskich policjantów zgłosił się 70-letni mieszkaniec Łomży, który jak przedstawiają policjanci, skusił się na ofertę zarobku szybkich i dużych pieniędzy. Zadzwonił na numer w ogłoszeniu, a tam mężczyzna ze wschodnim akcentem poinformował go, że aby zarobić, należy podać kod BLIK na 1000 złotych. Zgłaszający się łomżyniak powiedział, że nie ma takiej kwoty, wtedy oszust obniżył żądanie do 800 złotych. Co ciekawe 70-latek zwrócił uwagę na wschodni akcent rozmówcy, ale miał usłyszeć, że jestem Polakiem i mieszka w Białymstoku. Wyjaśnienie wystarczyło, a mężczyzna podał rozmówcy kod BLIK i zgodnie z instrukcjami instalował poleconą aplikację. Prawdopodobnie chodzi o aplikację do zdalnego pulpitu, która pozwala przejąć kontrolę nad komórką czy komputerem ofiary. Mężczyzna postępował zgodnie z otrzymanymi w słuchawce poleceniami. Być może szybki zarobek na jednej z największych polskich firm (może chodzić o Orlen, bo na to hasło łapało wielu oszustów), przesłonił łomżyniakowi ostrożność. Kiedy rozmówca powiedział seniorowi, aby nikomu nie mówił o tej inwestycji i ich rozmowie, 70-latek skończył rozmowę i pojawiły się wątpliwości. Po wizycie w banku okazało się, że padł on ofiarą oszustwa, a z jego konta zniknęło ponad 10 tysięcy złotych.
Dzisiejsza wyborcza.pl opisuje inny przypadek posła, który stracił 150 tys. zł. Do parlamentarzysty mieszkającego w hotelu sejmowym miał zadzwonić Inspektor Boroń w sprawie istotnej dla bezpieczeństwa sejmu i posłów. Poseł, którego personaliów nie ujawniono, miał nawet weryfikować rozmówcę na 112. Rzecz w tym, że jak czytamy w tekście, nie zakończył wcześniejszego połączenia, a tylko wystukał numer. W międzyczasie sprawdził, że Inspektor Marek Boroń jest komendantem głównym policji. Cóż za zaszczyt, do parlamentarzysty zadzwonił pierwszy policjant Rzeczpospolitej. Skoro poseł poczuł się tak ważny, dalej poszło łatwo. Najpierw przestępcy zaryzykowali i wysłali na konto ofiary kilka tysięcy złotych, a następnie otrzymali znacznie więcej. W sumie z pieniędzmi żony około 150 tys. zł. Operacja trwała kilka godzin i jak przyznawał dziennikarzom, prawie wszystko łykał. „Wkręcali mnie profesjonalnie”. Wątpliwość przyszła nad ranem i wówczas zadzwonił do znajomego oficera, który stwierdził, że został okradziony.
Skrobanie mamuta, jak policjanci i oszuści określają czyszczenie kont bankowych ofiar, jest dobrze przygotowaną operacją. Być może na każdego znajdzie się legenda, która uśpi czujność. Dlatego ważne wydaje się przerwanie wpływu, tzn. rozłączenie się. Następnie warto zapytać o opinię kogoś bliskiego, albo policjantów. Warunek, trzeba się rozłączyć, a nie naciskać numery przy aktywnym połączeniu. Z doświadczenia mojej mamy wiem, że przestępcy używali wszystkich argumentów, aby się nie rozłączała. Po tym odpuścili.
