Łut szczęścia...
Po słabym meczu ŁKS Łomża uległ 0 : 1 Górnikowi Wieliczka. Goście choć szybko uzyskali wizualną przewagę na boisku i stosunkowo szybko, bo już w 17. minucie meczu, strzelili gola, to jednak nie potrafili wykorzystać przewagi... - Mam ogromną pretensję do zawodników, za brak skuteczności. To woła o pomstę do nieba – mówił po meczu Robert Kasperczyk trener Górnika. - W Górniku jest kilku doświadczonych piłkarzy. Zespół gra „krakowską piłkę” od nogi do nogi, a nam... pozostało liczyć tylko na łut szczęścia – opisywał trener ŁKS-u Dariusz Kossakowski przyjętą przez zespół z Łomży taktykę na sobotni pojedynek.
Mecz rozgrywany był na stadionie przy ulicy Zjazd 18 w Łomży. ŁKS jako gospodarz teoretycznie miał łatwiej, choćby dlatego że miał swoich kibiców... Mecz oglądało około 300 osób. Niestety ci którzy w sobotnie popołudnie przyszli na łomżyński stadion, nie mieli powodów do zadowolenia. Piłkarze ŁKS-u grali słabo. Przez całe spotkanie tylko kilka (góra kilkanaście) razy zdołali podejść pod bramkę przeciwnika i oddać strzał w kierunku bramki. Piłkarze Górnika Wieliczka, bez większych problemów przejmowali piłkę w środkowej części boiska, co ułatwiały im niedokładne podania piłkarzy ŁKS-u, którzy bardzo często „gubili” piłkę.
Tylko dzięki nieudolności przeciwników od 17 minuty do samego końca spotkania utrzymała się jednobramkowa przewaga Wieliczki.
Po meczu trener ŁKS- Dariusz Kossakowski sytuację na boisku tłumaczył niezgraniem zawodników i ciągłym jeszcze kompletowaniem kadry i poszukiwaniem nowych zawodników...
- Na efektowną i efektywna grę przyjdzie jeszcze czas – mówił Kossakowski.
Tylko dzięki nieudolności przeciwników od 17 minuty do samego końca spotkania utrzymała się jednobramkowa przewaga Wieliczki.
Po meczu trener ŁKS- Dariusz Kossakowski sytuację na boisku tłumaczył niezgraniem zawodników i ciągłym jeszcze kompletowaniem kadry i poszukiwaniem nowych zawodników...
- Na efektowną i efektywna grę przyjdzie jeszcze czas – mówił Kossakowski.
