Przejdź do treści Przejdź do menu
sobota, 21 grudnia 2024 napisz DONOS@

czwartek 4.05.2006

Gazeta Wyborcza - Sporne łomżyńskie bulwary Gazeta Współczesna - Przedsiębiorcy walczą o drogę Gazeta Współczesna - Oddajcie dojazd Gazeta Współczesna - Burmistrz na stażu

Gazeta Wyborcza - Sporne łomżyńskie bulwary
Kąpielisko, przystań, ścieżki piesze i rowerowe, klub żeglarski, wioska turystyczna, plaża miejska i wiele innych atrakcji - tak już za kilka lat miały wyglądać bulwary nadnarwiańskie w Łomży. Po roku Urząd Miasta zerwał jednak umowę z warszawską pracownią Krzysztofa Domaradzkiego, która opracowała koncepcję zagospodarowania bulwarów. Winnych nie ma
Grupa Krzysztofa Domaradzkiego uchodzi za jeden z najlepszych zespołów architektów w kraju. Ostatnio władze Warszawy powierzyły im zaprojektowanie Traktu Królewskiego. Niszczejące bulwary nadnarwiańskie w Łomży też były dla nich sporym i fascynującym wyzwaniem. Dlatego dwa lata temu wzięli udział w konkursie. Wygrali go bez problemu. Ogłoszenie wyników odbyło się na początku 2005 roku, a główną nagrodą była realizacja zaproponowanej koncepcji. Urząd Miejski w Łomży chwalił się nią przed mieszkańcami jakieś pół roku, po czym zadecydował, że projektu ze stolicy realizować jednak nie będzie. Dlaczego?
- Pan Krzysztof Domaradzki przez rok nie znalazł czasu, żeby się z nami spotkać; po kilku miesiącach od wygrania konkursu zaproponował nam zupełnie inne wyceny realizacji projektu, a do tego po pół roku od początku naszej współpracy poinformował, że przedstawiona przez niego praca nie jest jeszcze koncepcją, a dopiero pewną ideą zagospodarowania bulwarów. Co oznacza, że na nowy projekt nie dość, że musielibyśmy znowu czekać, to jeszcze za niego zapłacić - wylicza "grzechy" architekta Marcin Sroczyński, zastępca prezydenta Łomży.
więcej: Gazeta Wyborcza - Sporne łomżyńskie bulwary

Gazeta Współczesna - Przedsiębiorcy walczą o drogę
Droga do 10 przedsiębiorstw, które mają swoją siedzibę przy ul. Piłsudskiego w Łomży, bardziej przypomina ser szwajcarski niż prawdziwą ulicę. Kierowcy, którzy chcą dojechać do tych firm, muszą dokonywać cudów, żeby jadąc tym odcinkiem nie uszkodzić swojego samochodu.
– Przecież tam się nie da jeździć – denerwuje się mężczyzna, który próbował dostać się do jednej z firm. – Dziura na dziurze i jeszcze chwila, a bym uszkodził sobie samochód.
Slalomem przez dziury
Przy Piłsudskiego znajdują się firmy o różnych specjalnościach. Ich właściciele boją się, że fatalny stan dojazdu może odstraszyć klientów.
– Codziennie jeździ tędy kilkadziesiąt samochodów dowożących i odbierających towar – twierdzi Adam Jasiński, właściciel jednej z firm. – Wszyscy kierowcy skarżą się na fatalny stan drogi. Boimy się, że nasi klienci pójdą do konkurencji, bo będą mieli już dość jazdy po dziurawej drodze.
Nie tylko perspektywa utraty klientów spędza sen z powiek przedsiębiorcom. Właściciele firm obawiają się również, że w razie włamania problemy z dojazdem będą mieli też pracownicy firm ochroniarskich, które pilnują przedsiębiorstw i w razie potrzeby reagują na sygnał alarmu.
– Jadąc szybko tą drogą bardzo łatwo urwać koło – twierdzi Jasiński.
Zrzutka na drogę
Batalia o nową drogę dojazdową trwa już kilka lat. W ubiegłym roku, po naciskach właścicieli znajdujących się tam firm, położono nową nawierzchnię. Jednak, po surowej zimie wykruszyła się i obecnie tą drogą nie da się bezpiecznie dojechać.
więcej: Gazeta Współczesna - Przedsiębiorcy walczą o drogę

Gazeta Współczesna - Oddajcie dojazd
TIR-y dowożące towar do supermarketu będą musiały lawirować między samochodami stojącymi przed sklepem, bo drogowcy zabudowali wjazd.
Przez 4 lata klienci chcący zrobić zakupy w jednym z najpopularniejszych sklepów w mieście mieli do dyspozycji trzy wjazdy na parking. Jednak w czasie modernizacji ul. Mickiewicza drogowcy zlikwidowali jeden z nich, układając w tym miejscu nowe, wysokie krawężniki. Z drogi tej korzystały nie tylko samochody osobowe, ale także TIR-y dowożące zaopatrzenie.
Strachkupujących
– Teraz 40-tonowe ciężarówki będą musiały przejeżdżać przez zatłoczony parking – podkreśla Karol Wierzbowski, p.o. kierownika sklepu. – To nie będzie łatwe, bo parking jest wąski i na górce. Aż strach pomyśleć, co tu się będzie działo zimą.
Kłopoty zaczęły się już podczas pierwszej, po przebudowie drogi, dostawy towaru. Jadący „na pamięć” kierowca TIR-a musiał cofnąć się do wjazdu od strony ul. Wyszyńskiego. Na pół godziny sparaliżował ruch. Od strony ul. Sikorskiego utworzył się korek, w którym na zakończenie manewrów TIR-a czekało kilkunastu kierowców.
– Musieliśmy prosić naszych klientów o przestawienie samochodów – podkreśla Wierzbowski. – Trwało to ponad pół godziny i każdy bał się, że TIR zaczepi o jego auto. Obawiamy się, że jeżeli sytuacja będzie się powtarzać, to część kupujących u nas do tej pory ludzi przestanie to robić.
Zdziwieni przebudową wjazdu przy sklepie są policjanci, od których zgody zależy każda zmiana w organizacji ruchu.
– Nikt z nami nie konsultował wybudowania krawężnika w tym miejscu – stanowczo twierdzi st. sierż. Piotr Góralczyk z sekcji ruchu drogowego Komendy Miejskiej Policji. – Jeżeli doszło do takiej zmiany, to w najbliższym czasie będziemy starali się wyjaśnić sprawę.
więcej: Gazeta Współczesna - Oddajcie dojazd

Gazeta Współczesna - Burmistrz na stażu
Krzyki i utarczki słowne towarzyszyły wczorajszym obradom rady miejskiej w Jedwabnem. Drugie po wyborach nowego burmistrza spotkanie radnych rozpoczęło się uroczyście – zaprzysiężeniem Krzysztofa Moenke, ale w chwilę później poruszenie na sali wywołało uchwalenie wysokości wynagrodzenia dla nowego burmistrza.
– Na początku burmistrz jest stażystą i powinien mieć niższe wynagrodzenie niż były burmistrz Michał Chajewski i obecnie pełniący tę funkcje Czesław Jakubowicz – argumentował Józef Goszczycki, przewodniczący rady. – Jeżeli będzie dobrze sprawował swoją funkcję to nic nie stoi na przeszkodzie, aby za miesiąc podnieść jego wynagrodzenie.
Przewodniczący zarzucił Krzysztofowi Moenke, że nie ma doświadczenia w pracy samorządowej, a prowadzenie przez kilka lat szkoły nie wystarczy, aby dobrze kierować gminą i miastem. W obronie burmistrza stanął Czesław Jakubowicz.
– Nie ma czegoś takiego, jak burmistrz stażysta – ripostował Cz. Jakubowicz, p.o. obowiązki burmistrza. – Proszę wcześniej przegłosować projekt uchwały o najwyższym wynagrodzeniu złożony przeze mnie.
Jak przegrać z honorem
Kłótniom o pieniądze przysłuchiwali się licznie zgromadzeni mieszkańcy Jedwabnego, niektórzy nie potrafili powstrzymać się od komentarzy. Kilka razy zagłuszyli przewodniczącego.
– Trzeba umieć przegrywać z honorem. Pogódźcie się z porażką i dajcie szansę nowemu burmistrzowi – krzyczał mieszkaniec Jedwabnego. – Przewodniczący może sobie rządzić u siebie w pracy, a nie w naszej gminie!
więcej: Gazeta Współczesna - Burmistrz na stażu

 
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę