Przejdź do treści Przejdź do menu
piątek, 27 grudnia 2024 napisz DONOS@
Gazeta Bezcenna nr 859

Pyszne pączki na tłusty czwartek

Słynne przysłowie staropolskie przypomina o końcu karnawału Anno Domini 2020: „Powiedział Bartek, że dziś tłusty czwartek, a Bartkowa uwierzyła, dobrych pączków nasmażyła”. Na ten ostatni przed Wielkim Postem czwartek łomżyńskie piekarnie i cukiernie smażą dziesiątki tysięcy pączków i faworków. Licząc szacunkowo, może to być ponad 60 tysięcy słodkich kul ciasta, czyli więcej niż mieszkańców Łomży. W tłusty czwartek każdy Polak, zgodnie ze staropolską tradycją, winien zjeść choć jednego pączka, żeby nie paść z dokuczliwego głodu, kiedy nadejdzie 40 dni Wielkiego Postu. Tłustoczwartkowe pączki dobre są: z pudrem, lukrem i posypką, makiem, owocami i marmoladami.

Jak twierdzi religioznawca prof. Zbigniew Mikołejko, tradycja tłustego czwartku współcześnie jest wyrazem tęsknoty za szaleństwami karnawału, za zabawami, balami i kuligami po śniegu, o którym tej zimy tylko się słyszało, że... może spadnie. Tradycja hucznych zapustów wśród Polaków w XIX i XX w. była żywa, jednak do roku 2020, w zdominowanej przez media cyfrowe kulturze – zanikła.

Pączki z tradycjami
Jak co roku, Marek Sasinowski ze Swojskiego Jadła przy Nowogrodzkiej jest pewien, że wszystkie z 4 tysięcy pączków bez trudu się sprzedadzą. - I pewnie jeszcze zabraknie, bo większość smażymy na zamówienie – przewiduje uśmiechnięty mąż Szefowej. Swojskie Jadło zobowiązuje, to i swojska receptura, domowa: pączki od początku do końca robione są ręcznie, mają mak, wiśnie i marmoladę wieloowocową i zawierają wspomnienie słodkiego i beztroskiego dzieciństwa. - Przygotowujemy je według przepisu babci Heni, mamy Szefowej Krystyny Sasinowskiej – uchyla rąbka tajemnicy mąż.

Stołeczna od 1596 r. Warszawa ma pączki od Bliklego, królewski Kraków ma pączki od Michałka, ale również królewska Łomża ma pączki u Cendrowskich. Cukiernia przy alei Legionów szczyci się 56-letnią tradycją smakowitych pączków z połowy lat 60., gdy powstała w Warszawie. Kule ciasta z pszenicy, margaryny, mleka, drożdży i cukru kryją w sobie świeży smak wiśniowej marmolady. Po kilku minutach smażenia na gorącym smalcu są pokryte cukrem pudrem albo polane lukrem. - Dla nikogo z klientów w tłusty czwartek nie zabraknie kilku tysięcy smacznych pączków w cukierniach przy alei Legionów i ul. Sybiraków od godziny 9. do 18. - zapewnia szef CC Andrzej Cendrowski.   

Dla Elżbiety Gadomskiej, która prowadzi założoną przez siebie w początkach transformacji ustroju Piekarnię i Cukiernię Okruszek od 1991 r. w Łomży, te 40 czy 50 tysięcy pączków to żadna nowina, gdyż tyle smaży się każdego roku, a firma tradycyjnie dostaje i dodatkowe zamówienia. Przy takich ilościach na wyjątkowy czwartek rąk byłoby za mało, dlatego w głównej siedzibie przy Poznańskiej maszyny automatycznie pobierają surowe, wyrośnięte ciasto, pieką i przewracają kule pączków, po czym nadziewają marmoladą i lukrują. Ludzkie ręce niezbędne są jednak przy przygotowaniu ciasta pączkowego i posypaniu usmażonych smakołyków skórką pomarańczową i okruszkami  orzeszków.

Tradycja w działaniu
Zdaniem prof. Mikołejki, Polacy w tłusty czwartek „wariują na punkcie pączka, bo to jedyny żywy akcent po karnawale, którego mało faktycznie w naszym kraju doświadczyliśmy”. Znawca tradycji i krytyczny religioznawca przypomina: - To zapowiedź chrześcijańskiego postu, którego Polacy i tak nie przestrzegają... Można by dodać tonem komentarza do opinii Szacownego Profesora, że pewnie dużo jeszcze zależy od tego, „którzy Polacy”, ale jedni i drudzy najpewniej skosztują  co najmniej 1 pączka, bo przecież w Łomży tradycyjnie robi się ciasto drożdżowe i smaży nadal w wielu domach. - Czy pamiętamy nad patelnią i rondlem zapusty XIX-wieczne, romantyczne, w kraju zniewolonym przez zaborców? - zastanawia się prof. Mikołejko, cytując radosną „Zimę miejską” A. Mickiewicza, gorzkie fragmenty o karnawale weneckim z „Marii” Malczewskiego i tragiczne zapusty z „Wesela” St. Wyspiańskiego, przypominające rabację chłopską 1846. Jego zdaniem, międzywojenna tradycja karnawałowa nie znikła od razu: wykańczał ją rok po roku komunizm zgrzebny, a obecnie - kultura masowa. - Wszelkie świętowanie urządzają nam telewizje, uniwersalizujące, ale tradycja, żeby była żywa, musi być zakorzeniona w lokalnej egzystencji, wspólnym działaniu i przeżywaniu – tłumaczy filozof. - Nie ma dziś „wielkiej wspólnoty”: zostało media cool, zimne szklane oko telewizji, tak jak opisał to w latach 60. Marshall Mc Luhan. Nie wiedział, jaką pustkę przyniesie komputer i Internet.


 
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę