Przejdź do treści Przejdź do menu
poniedziałek, 23 grudnia 2024 napisz DONOS@
Gazeta Bezcenna nr 873

Spróbujmy pozbyć się tego wirusa z Łomży

Ponad 20 przypadków zakażenia koronawirusem potwierdzono w Łomży w ciągu ostatniego tygodnia. Ciągle jeszcze aktywne są „stare” źródła zakażeń w MPWiK i w Zgromadzeniu Sióstr Służek NMP Niepokalanej, ale pojawiło się także kolejne nowe ognisko, po weselu. Impreza rodzina odbywała się w jednym z lokali na terenie powiatu łomżyńskiego, ale zakażenie rozprzestrzenia się wśród gości z Łomży. W środę pojawiły się duże rozbieżności w danych dotyczących nowych zakażeń prezentowanych przez Powiatową Stację Sanitrano-Epidemiologiczną w Łomży i Podlaski Urząd Wojewódzki w Białymstoku. Według łomżyńskiego Sanepidu we wtorek uzyskano potwierdzenie zakażenia 9 mieszkańców, a PUW poinformował jedynie o 5 z nich. - Wirus w Łomży jest. Nie jest to ściema, czy wymysł wielkich korporacji, medialne kłamstwo – mówi Maciej Borysewicz, wiceprzewodniczący Rady Miejskiej, u którego zakażenia SARS-CoV-2 potwierdzono w połowie czerwca. To był pierwszy przypadek z „drugiej” fali zakażeń, która w trzy tygodnie dosięgnęła już 70 mieszkańców Łomży. Borysewicz jest już ozdrowieńcem i apeluje o przestrzeganie reżimów sanitarnych. - Te rygory nie są takie ciężkie. To maseczki w miejscach publicznych, zachowanie odległości międzyludzkich i częste mycie rąk - wylicza.

Maciej Borysewicz jest pierwszą i jak dotąd jedyną publiczną osobą z Łomży, która otwarcie przyznaje, że była zakażona koronawirusem i przeszła tę chorobę. Ogniskiem zakażenia wirusem SARS-CoV-2 było miejsce jego pracy, czyli miejska spółka MPWiK. Według nieoficjalnych informacji zakażonych wirusem zostało tu kilkanaście osób, ale władze spółki nie chcą ujawnić informacji na ten temat.  
- Nie jestem w stanie określić, w którym monecie i od jakiej osoby się zaraziłem – mówi Borysewicz, który od dwóch tygodniu oficjalnie uznawany jest za ozdrowieńca. - „Cieszę się” - w cudzysłowie - bo jako ozdrowieniec posiadam przeciwciała, ale to nie jest jakaś nagroda. Lekarze mówią, że też to zależy od organizmu. Może to być miesiąc, mogą to być trzy miesiące, teoretycznie nawet do roku mogę być spokojny, że przeciwciała mam. Chociaż zdarzały się przypadki na świecie, że osoby, które były ozdrowieńcami, a za chwilę ponownie miały koronawirusa, dlatego cały czas apeluję o przestrzeganie tych minimalnych zasad reżimu sanitarnego. W skali kraju informacje są takie, że wirus wygasa. Natomiast w Łomży pojawiają się coraz to nowe ogniska, więc ten wirus w mieście jest i jest on roznoszony. Bo gdyby tak nie było, to tych nowych ognisk też by nie było – podkreśla Maciej Borysewicz powtarzając, że to nie jest żadna ściema. - Jestem przykładem człowieka, który przeszedł tę chorobę. Miałem okazję oglądać wyniki tomografii komputerowej i ja widziałem tego wirusa – dodaje.

Miało być zwykłe przeziębienie, a wyszła obawa o życie  
Jak opowiada Borysewicz, wszystko zaczęło się niewinnie i wyglądało jak zwykłe przeziębienie. Przez tydzień leżał w domu z gorączką mniej więcej 37 i pół stopnia Celsjusza i bez żadnych innych objawów. Leczył się sam „posiłkując się zwykłymi dostępnymi w aptece lekami na przeziębienie”. Po tygodniu skontaktował się z lekarzem rodzinnym, ale nie dlatego, że mu się pogorszyło, ale po zwolnienie z pracy. Lekarz, po krótkiej rozmowie zalecił kontakt z oddziałem zakaźnym szpitala, a tam po „wywiadzie” uznano, że są to symptomy wskazujące na zakażenie koronawirusem i zdecydowano o przeprowadzeniu testu. 
- Bałeś się? To jest pierwsze pytanie jakie wszyscy mi zadają – mówi Borysewicz. - Wyobraźcie sobie, że wydaje się wam, że jesteście tylko przeziębieni, że przecież nie macie żadnych objawów (...). Siedzicie w szpitalu, sami nie wiecie czy w tego koronawirusa wierzyć, czy nie wierzyć. Nie wiecie czy sugerować się tym, że nie było ofiar śmiertelnych w Łomży, czy sugerować się tym, że na świecie kilkaset tysięcy ludzi już umarło. Czekacie jak na wyrok, licząc, że będziecie negatywni, że nie mieliście nawet gdzie złapać tego wirusa i nagle przychodzi informacja, że to jest jednak koronawirus. W moim przypadku był to pierwsze zakażenie w Łomży od ponad miesiąca.  Więc był strach pomieszany z niepewnością czy przeżyję? Zastanawianie się gdzie się zaraziłem, obawa czy może ja zarażałem? Obawa o najbliższych, o znajomych, o przyjaciół, o współpracowników. Obawa o odbiór społeczny zakażonego... Lekarze mnie uspokajali. Powiedzieli że przeżyję, że przecież nie ma chorób współistniejących. Tłumaczyli, że ponieważ już tydzień miałem tego koronawirusa, i jeśli nie ma zapaści, utraty oddechu, no to będzie wszystko dobrze... Mimo to Borysewicz został położony na oddziale zakaźnym szpitala i wdrożono procedurę leczenia koronawirusa. Mówi, że objawy momentami nasilały się. Gorączka wzrastała do 38 stopni, pojawiły się drobne problemy z oddychaniem, kaszel...
- Jak było pogorszenie to ten lęk wracał, ale będąc w szpitalu ten strach z każdym dniem był coraz mniejszy. Dwa tygodnie kuracji z antybiotykami, pod kroplówkami, ponowne dwa badania tomografii, ponowne dwa testy w odstępie 6 dni na koronawirusa i po drugim teście negatywnym stałem się tzw. ozdrowieńcem. U mnie skończyło się tylko na zapaleniu płuc, które zostało wyleczone antybiotykami - mówi. 

Ludzkie reakcje 
Borysewicz opowiada, że w trakcie pobyty w szpitalu zdarzały się kuriozalne sytuacje, wpisy, komentarze internetowe. 
- Padały pytania, sugestie, że zostałem wywieziony samolotem do Warszawy, że nie żyję, że jestem w ciężkim stanie, albo że to jest ściema, że nie mam żadnego koronawirusa, że nie leżę w szpitalu, że to polityczna zagrywka. Poziom absurdu i głupot był od A do Z. Rozumiem, że ludzie mogą mieć wątpliwości, ale ja mówię do tych, którzy wątpliwości nie mają – jeżeli państwo chcecie uniknąć zakażenia, ciężkich powikłań, chcecie ochronić siebie i swoich najbliższych, stosujcie się tylko do tych zaleceń, które są zaleceniami rządowymi. Ja jestem gotów przyznać, że Sanepid łomżyński działa na bardzo wysokim poziomie i procedura, która była wdrożona w związku z moją chorobą była znakomita. Doszliśmy po kolei do tego gdzie jest ognisko, kto kogo mógł zarazić, kto miał ze mną kontakt. Wszystkie osoby zostały poddane kwarantannie. Także w szpitalu mamy doskonałą obsługę w oddziale zakaźnym. Tam są wspaniali lekarze, pielęgniarki, personel pomocnicy pracuje. Oni opiekowali się nami wszystkimi. W poniedziałek ja byłem sam w szpitalu, jako ten pierwszy pacjent, we wtorek pojawiła się druga osoba, a od środy zaczęli zwozić osoby i cały oddział był zapełniony. W tym szczycie było nas chyba 16 osób na oddziale, wszystkie łóżka były zajęte. Więc tam była obawa, był ten strach. Na szczęście okazało się, że część z tych osób nie miała koronawirusa, tylko była w szpitalu jako osoby podejrzane i one później wychodziły. W międzyczasie spływały sygnały z Sanepidu, że osoby, które są na kwarantannie mają negatywne wyniki. Na szczęście wszystkie osoby okazały się zdrowe więc ja nie byłem źródłem, które mogło kogoś zakazić. 
To jak mówi Borysewicz, obok coraz lepszego samopoczucia w drugim tygodniu pobytu w szpitalu, przyniosło największą ulgę. Teraz jako ozdrowieniec apeluje do mieszkańców „spróbujmy pozbyć się tego wirusa z Łomży poprzez przestrzeganie tych najprostszych zasad”. 
- To nie jest tak dużo, bo te najcięższe obostrzenia zostały przecież zdjęte. To są maseczki w miejscach publicznych, dezynfekcja rąk, unikanie dużych spotkań w miejscach zamkniętych – wylicza Borysewicz przypinając, że są w Łomży także ogniska zakażeń koronawirusem na komuniach i weselach. - Jest taka zasada, która mówi, że wirus zaczyna przenosić się szybko w momencie gdy osoba zakażona przebywa z innymi osobami w odległości do pół metra przez 15 minut. Wtedy następuje przeniesienie tego wirusa. Nawet na tych imprezach rodzinnych przestrzegajmy zatem tych zasad. Starajmy się dbać o siebie i o otocznie, w którym jesteśmy. Dbajmy o seniorów, o osoby chore, dla nich ten wirus może być znacznie groźniejszy. Teraz z przykrością odnotowuję, że te rygory, nie takie ciężkie przecież, nie są przestrzegane. Mogę tylko apelować, prosić o to, żeby ludzie przestrzegali tych zasad. Nie siejmy paniki. Nie każdy się zarazi, tylko proszę przestrzegajmy tych najprostszych zasad, wygaśmy te ogniska w Łomży – dodaje.


 
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę