Galeria Pod Arkadami
Pan prezydent zamierza sprzedać budynek na rogu Farnej i Starego Rynku. Jaka jest przyczyna tej decyzji? Tak naprawdę nie wiadomo. Miasto nie ma pieniędzy na remont obiektu. Więc najlepiej sprzedać. Szczególnie, że jest kilka obiektów we władaniu prezydenta od lat niszczejących, na które nie ma żadnego rozsądnego pomysłu. Zresztą prezydent nie ma żadnego pomysłu, żadnej wizji miasta.
Ale ad rem. Galeria Pod Arkadami jest częścią MDK-DŚT – instytucji kultury utworzonej w roku 1979 staraniem wspaniałego człowieka, artysty, społecznika Wiesława Sielskiego. Wiesław jest w Łomży całkowicie zapomniany, a to jego działania doprowadziły do powstania nie tylko MDK-DŚT, ale także pierwszych murali, placów zabaw, podwórek z rzeźbami na osiedlach mieszkaniowych, Biura Wystaw Artystycznych, plenerów malarskich i rzeźbiarskich i co szalenie ważne zmiany przeznaczenia budynku Komitetu Wojewódzkiego PZPR na przychodnię lekarską (dziś mieści się tu Starostwo Powiatowe i prokuratura). Miał wizję powstania w Łomży Światowego Centrum Kultury… Więcej o Wiesławie Sielskim: https://www.narew.info/artykul/3705,wspomnienia-o-wieslawie-sielskim-wojewodzkim-plastyku.
W latach 70-tych w lokalu dzisiejszej Galerii Pod Arkadami mieścił się salonik prasowy RUCH-u. Wiesław Sielski wynegocjował z kierownictwem RUCH-u przeznaczenie części pomieszczenia na galerię sztuki oraz piwnicy na barek – miejsce spotkań środowiska kulturotwórczego Łomży i województwa.
Wiesław wraz z przyjaciółmi, znajomymi i nieznajomymi (miał szczególny dar zjednywania sobie ludzi) odgruzował piwnicę, pogłębili ją, wykopali studnię zbiorczą na wody gruntowe, które były na poziomie posadzki, wyleli posadzkę, zainstalowali schody, bufet, siedziska. Wiesław ozdobił pomieszczenie swoimi tekstami własnoręcznie wypisanymi na ścianach i suficie. Miejsce spotkań stało się faktem. Był jednak spory problem – w czasie deszczu i roztopów piwnicę zalewała woda.
Zabawnie wyglądało kiedy odbywało się spotkanie w piwnicy, w której była po kostki woda i pływały w niej szczurki (oswojone i dokarmiane przez uczestników). Trzeba było z tym coś zrobić. W piwnicach w sąsiednich budynkach sytuacja była podobna. Piszący te słowa znalazł sposób. Otóż na posadzką położono lepik, na lepik tafle szklane (zwykłe szyby okienne) uszczelnione lepikiem. Na to ułożono posadzkę lastrykową (nie pamiętam czy była jeszcze gruba papa do tzw. izolacji ciężkich – chyba tak). Od tej pory woda przestała być problemem.
Na górze w galerii zlikwidowano salonik prasowy RUCH-u. Teraz galeria i piwnica artystyczna stały się „własnością” środowisk twórczych. Mniej więcej co miesiąc była zmiana wystawy, odbywały się wernisaże z udziałem autorów wystawianych dzieł. Odbywały się spotkania autorskie, dyskusje o sztuce, kulturze i szczególne, tajne (lata 80-81) spotkania z działaczami opozycyjnymi.
Jednym z ważniejszych zdarzeń było sprowadzenie wystawy „Wydarzenia dokumenty” obrazującej strajki, manifestacje, reakcje władz PRL-u z lat 1956-1971 – 81 XX wieku. Zdjęcia i wzorce metalowe dotarły 11 lub 12 grudnia 1981 roku. Zaczęto je rozpakowywać do udostępnienia przed świętami… Ale nastał 13 grudnia… Imprezka w dołku związana z przekazaniem do MDK-DŚT wystawy Wydarzenia Dokumenty 1956-1971 - 81. Wracamy po północy, kupa śniegu i jacyś uzbrojeni milicjanci i ormowcy. Pozdrawiamy się, trochę śmiechu, idziemy Zaułkiem Cmentarnym na osiedle południe…
13 grudnia. Włączam telewizor, coś śnieży, szukam programu, dalej śnieży, nie ma teleranka. Ania prawie płacze… i nagle generał Jaruzelski, w okularach ogłasza stan wojenny…
Osłupiałem, ale pamiętam wystawa „Wydarzenia Dokumenty” … Biorę Anię na sanki i jedziemy do Bonara, mijam park Małpi Gaj – po drugiej stronie Świerczewskiego Łucja konspiracyjnym szepto-krzykiem informuje, że wszystko jest zabezpieczone, nie idź tam…
W stanie wojennym galeria (jak wszystkie instytucje kultury) została zamknięta. Jednak od czego pomysłowość Polaków. Wejście od Starego Rynku jest zamknięte i zaklejone taśmami, ale od strony Farnej (wówczas ks. Ściegiennego) są drzwi prowadzące do mieszczących się na piętrach urzędów oraz do piwnic. A piwnice są połączone, więc galeria zaczyna działać. Właściwie nie galeria, ale Dołek, taką nazwę zyskała piwnica z barkiem.
DOŁEK
Był ściśle powiązany z galerią. Na górze odbywały się różne wydarzenia artystyczne, wystawy, prelekcje, koncerty, recitale, spotkania autorskie. Po ich zakończeniu twórcy i część publiczności schodziła do barku i tu następowała część nieoficjalna, towarzyska. Tu w luźnej, niekrępującej atmosferze można było bliżej zapoznać się z osobą autora. Większość z nich bardzo ceniła sobie tę atmosferę, ten niejako intymny świat.
Nadmieniam, że w okresie od roku 1980 do 1990 przestrzegano zasady, że do Dołka schodzą łomżyńscy i poza łomżyńscy twórcy i osoby zaproszone oraz rekomendowane przez środowisko.
Wracam do stanu wojennego. 5 stycznia 1982 roku powołany zostałem do wojska w Szkole Podchorążych Rezerwy Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Rakietowych i Artylerii w Toruniu. Po odbyciu przeszkolenia w SPR służbę odbywałem w Dywizjonie Artylerii Przeciwpancernej w Suwałkach. 15 maja 92 dotarła tragiczna wiadomość – w wypadku samochodowym zginął Wiesław Sielski. Nasz świat i tak już zgruzowany przez stan wojenny teraz się zawalił.
Mimo wszystko praca postępowała dalej. Łucja powołała, chyba z Henrykiem Gałą, Klub Młodego Literata. Spotkania odbywały się w Galerii. Wydano pierwsze tomiki wierszy, odbywały się spotkania autorskie. Wróciły wystawy plastyczne i fotograficzne, odbywały się kameralne koncerty.
Zaistniała potrzeba wymiany podłogi - w wielu miejscach zaczęła próchnieć i po prostu śmierdziała. Pojechałem do Pińczowa i „załatwiłem” kilka tirów marmuru, zapłaciliśmy tylko za transport. Andrzej Wszeborowski wykonał posadzkę, która do tej pory doskonale służy. Napisałem kilka tirów, a do Galerii potrzebowaliśmy ok. 50 m2 – reszta (miała być zużyta na remont piwnic hali targowej, ale to zupełnie inna historia) została złożona na placu któregoś z miejskich przedsiębiorstw przy ul. Kard. Wyszyńskiego i powoli „wyparowała” – jak wiele materiałów w tamtych czasach.
7 maja 1986 roku. Około 5.30 rano budzi mnie telefon – „Pali się Bonar!” Biegiem z Konstytucji 3-go Maja na Wojska Polskiego…
…poprzedniego dnia zostałem powołany na p.o. dyrektora MDK-DŚT, parę dni wcześniej został dostarczony nowoczesny sprzęt nagłaśniający i rozstawiony w klubie, są drogie wzmacniacze do instrumentów klawiszowych i gitar, mikrofony wysokiej jakości…paranoja!!!
…chyba pobiłem jakiś rekord!…, kiedy dotarłem straż pożarna już dogaszała zgliszcza.
Szczęście w nieszczęściu, że spaliła się jedynie góra, czyli piętro. Parter został zalany środkami gaśniczymi. Cóż było robić – ewakuacja, a tu jeszcze milicja chce mnie przesłuchiwać i nie trafiają argumenty, że trzeba zabezpieczyć sprzęt, dokumenty. Przesłuchanie w oddziale Przestępstw Gospodarczych (wtedy nie miałem pojęcia, że to komórka Służby Bezpieczeństwa). Podpisywanie zeznań, zobowiązania, że jeśli powezmę jakieś wiadomości natychmiast powiadomię milicję, jeszcze chce mnie widzieć dyrektor Wydziału Kultury UW i Prezydent Miasta. Dokładnie nie pamiętam jak sobie z tym wszystkim poradziłem, w przerwach rozmawiałem ze współpracownikami i ustalaliśmy co robić. Większość sprzętu elektronicznego złożyliśmy w Galerii, wielkogabarytowe głośniki, dzięki prezesowi ŁSM panu Franciszkowi E. Poredzie udało się umieścić w świetlicy spółdzielni przy ul. Wiejskiej.
I co dalej? Znowu pozostała nam jedynie Galeria pod Arkadami…
Wyszliśmy na ulice. Zaczęło się od Dnia Dziecka i wymyślonej przez Henryka Gałę zabawy „Dzieci dzieciom – raz, dwa, trzy teraz TY”.
Po raz pierwszy zorganizowaliśmy na Starym Rynku, przed galerią Sylwestra pod gołym niebem (1986 lub 87?), tak było przez kilka lat, do czasu kiedy grupie radnych nie spodobała się radosna atmosfera i prezydent zakazał organizacji imprezy (wróciła po latach, chyba w roku 2014).
W dniu Wszystkich Świętych Galeria była otwarta – wspominano zmarłych artystów, znajomych, czytano poezje, były też wystawy fotograficzne m.in. łomżyńskiego cmentarza, nieodżałowany Janek Suchodoła grał na pianinie towarzysząc wierszom i wspominkom. Janek grał często w Galerii nie tylko z okazji świąt i imprez, ale tak na co dzień. Zasiadał do pianina ze szklanką piwa na wierzchu rezonansowej obudowy i wybrzmiewały jego ragtime’y, które przeszły do legendy tego miejsca.
Galeria stała się domem łomżyńskich fotografików. Tu były wystawy indywidualne wielu z nich oraz zbiorowe i środowiskowe.
Targi Jazzowe.
Koncerty odbywały się w różnych miejscach, ale jam sessions w Galerii. Ponadto muzycy w Dołku odpoczywali po koncertach, a nabierali energii przed występami. Przypomnę nazwiska mistrzów Jan Ptaszyn Wróblewski, Henryk Majewski, Robert Majewski, Jarosław Śmietana, Antoni Dębski, Ewa Bem, Lora Szafran, Wojciech Karolak, Janusz Muniak, Zbigniew Wegehaupt, Tomasz Szukalski, Stanisław sojka, i wiele gwiazd, których nazwisk już nie pomnę.
Gościli tu literaci Czesław Miłosz, Krzysztof Karasek, Bogdan Loebl, współprowadził Klub Młodego Literata poeta i prozaik, pochodzący z pobliskiego Janczewa, Tadeusz Mocarski, gościliśmy także literatów zza granicy.
Nie mówiąc o plastykach z łomżyniakiem Janem Dobkowskim „Dobsonem” na czele, którzy chętnie odwiedzali Galerię i jej piwniczkę – Dołek.
Nie zabrakło w Galerii prezydentów miasta, ich zastępców, radnych, a także wojewodów, marszałka, wójtów, burmistrzów sąsiednich gmin i miast. Więcej zapraszali oni swoich gości, którzy byli zdziwieni i zafascynowani tym niecodziennym obiektem kultury.
Większość gości bardzo chwaliła zarówno galerię jak również Dołek, niektórzy mówili, że jest to miejsce nastrojowe, wręcz magiczne, atmosfera jedyna w swoim rodzaju, przypominająca krakowskie, lwowski piwnice artystyczne.
Przełom 89-90. Pani minister Kultury i Sztuki Izabela Cywińska zlikwidowała centralne finansowanie instytucji kultury (z wyjątkiem wojewódzkich domów kultury). MDK-DŚT został bez środków do funkcjonowania. Trzeba było coś zrobić i… Galeria zaczęła pełnić funkcję sklepu z różnymi towarami, przeważały sprowadzane z NRD telewizory, potem magnetowidy i małe monitory do odtwarzania kaset video, następnie wypożyczalnia kaset video, w Dołku pojawiło się piwo z różnych browarów i większy wybór alkoholi, sprzedawano jednak tylko drinki, zaczęliśmy wpuszczać osoby bez rekomendacji…, taki wymuszony „mechanizm rynkowy”.
Mimo tych przeszkód Galeria nadal działała……………….
Niestety, zlikwidowano Dołek.
Przemek Karwowski, nieżyjący niestety już, świetny plastyk, scenograf teatralny tchnął w galerię nowego ducha. Dyrektor Krzysztof Zemło z młodą ekipą zorganizowali wspaniałe Cafe Kultura. Pod kierownictwem Kai Kozon prezentowane są interesujące ekspozycje twórców polskich i zagranicznych i jest ta specyficzna atmosfera, atmosfera której nie będzie w żadnym innym miejscu.
Andrzej Cholewicki