Bp Stefanek: „złe urodzenie” to barbarzyńska metoda kalkulacji.
“Doszło do złamania fundamentalnej zasady wolności wyboru i to przy zastosowaniu barbarzyńskiej metody płacenia za życie dziecka” – tak bp łomżyński Stanisław Stefanek skomentował w piątek (14 października) powrót sprawy o tzw. “złe urodzenie”. W czwartek Sąd Najwyższy w Warszawie uznał, że sprawa małżeństwa z Łomży, którym łomżyński szpital odmówił badań prenatalnych, wróci do Sądu Apelacyjnego. “To prymitywna, barbarzyńska metoda, którą w ładnym opakowaniu próbuje się wcisnąć w naszą świadomość' – powiedział w audycji na antenie Radia Nadzieja bp Stanisław Stefanek. Przewodniczący Rady Episkopatu Polski ds Rodziny podkreślał, że głośno mówi się o finansowej pomocy małżeństwu niepełnosprawnych dzieci, ale w tle pojawia się pytanie – czy lekarze odmówili leczenia czy zabicia?
Pasterz łomżyński podkreślił jednocześnie, że rodzice cierpiącej na chorobę genetyczną dziewczynki mają prawo domagać się wsparcia, ale – jak powiedział – “nie ze względu na lekarza, który nie zamordował dziecka”. Rodzice zostali poddani pokusie łatwego pozbycia się trudności, bo pomocy odmówił im system prawno-ekonomiczny – podkreślił hierarcha. System jest chory – bo wysokie wsparcie społeczne zapewnia zbrodniarzowi, a rodzinę zostawia samej sobie – mówi bp Stefanek.
Na koniec bp łomżyński powiedział, że niepełnosprawną, 6-cioletnią już dziewczynkę zna osobiście, gdyż odwiedzał jej przedszkole. “To nasza córeczka - dziecko niezwykle rozradowane” - wspominał bp Stefanek. Ze smutkiem zaznaczył jednak, że dziewczynka za sprawą “medialnego szumu” dowie się, że rodzice chcieli ją zabić. “Czeka ją syndrom ocaleńca” - mówił pasterz łomżyński i podkreślił, że rodzice wpadli w pułapkę w stosunku do własnego dziecka. Stwierdził, że sprawa o “złe urodzenie” należy do fundamentalnie groźnych tematów, bo “jesteśmy gotowi zdziczeć, że zaczniemy za parę gorszy nawzajem się zabijać”.
Wczoraj (13 października) Sąd Najwyższy zdecydował, że sprawa małżeństwa Wojnarowskich przeciwko Szpitalowi Wojewódzkiemu w Łomży zostanie ponownie rozpatrzona przez Sąd Apelacyjny. Małżeństwo miało już jedno dziecko z rzadką chorobą genetyczną, która objawia się niedorozwojem kończyn. Gdy matka znów zaszła w ciążę, domagała się od lekarzy skierowania na badania genetyczne. Od ich wyniku uzależniała decyzję o aborcji. Sąd drugiej instancji będzie musiał zbadać, czy lekarze celowo nie zlecieli badań prenatalnych, bo nie chcieli doprowadzić do aborcji. A to oznaczałoby naruszenie ustawy o planowaniu rodziny i należnego – wg prawa – wyboru, czy chcą wychowywać chore dziecko. Rodzice domagają się zadośćuczynienia w wysokości 1,5 mln zł.