Maturzyści z „Mechaniaka” po matematyce w dobrych humorach
Schody wejściowe do zespołu szkół w Łomży, kształcących w ośmiu specjalnościach, obstawione gęsto jak starożytny areopag w Atenach. Jednak kolejni 20-letni technicy nie dyskutują o filozofii, lecz o ponad 30 zadaniach od królowej nauk na obowiązkowej maturze pisemnej. Dwaj absolwenci „Mechaniaka” mają szczególnie radosne miny: Rafał Przestrzelski z Technikum Mechanicznego i Daniel Szymański z Technikum Mechatronicznego rozwiązali zadania, choć nie wszystkich liczb na koniec pewni. Rafał z nadzieją na połowę poprawnych rozwiązań, Daniel na wszystkie bez jednego.
Zadaszenie nad schodami daje przyjemny cień, chroni od ostrego słońca, zatem można uzgadniać z kolegami – ok. 170 absolwentów przystąpiło w tym roku do matury w „Mechaniaku” - jakie średnie arytmetyczne i błędy względne obliczyli w arkuszach egzaminacyjnych i przenieśli wyniki do kart odpowiedzi. Przedmiotem ożywionych dysput są również równania i nierówności 2. i 3. stopnia, logarytmy (zdaniem większości zdających – łatwe), ciągi oraz jedno z najtrudniejszych – obliczanie pola bocznego ostrosłupa prawidłowego (trójkąt równoboczny w podstawie), gdy wysokość bryły jest równa wysokości w podstawie. Rafał i Daniel są optymistami, rozpiera ich pozytywna energia i liczą zasadnie, że wymagane na progu zdawalności 30 procent punktów zdobędą, i to z naddatkiem.
Poukładać liczby, poukładać życie
Chłopcy mają całkowicie odmienne podejście do nauki i swoich losów w przyszłości. Rafał poszedł na maturę z polskiego rozszerzonego – co określa ciut zawadiacko - „na spontana”, żeby sprawdzić, jak sobie poradzi z postawionym sobie wyzwaniem. I warto było, niezależnie od osiągniętej oceny, bowiem dowiedział się o istnieniu wybitnego autora mitologii greckiej Jana Parandowskiego, czego bez aktu maturalnej odwagi nawet by się nie domyślał. Ma brata magistra gospodarki przestrzennej i wkrótce z budownictwa, jednak sam od mechaniki, przynajmniej na razie – odległy jak Łomża od Aten. - Były zajęcia dodatkowe, przygotowawcze, ale nie chodziłem, przypomniałem sobie o tych zadaniach dwa tygodnie temu, dziś rano wzory na komórce powtórzyłem – opowiada z pogodnym uśmiechem, zapowiedzią przychylności niebios optymiście z Nieławic na studiach w Warszawie. - Mam wszystkie egzaminy zawodowe pozdawane, tylko że w ogóle nie interesuje mnie mechanika... Byłem do niedawna bardzo niepoukładany: grzeszyłem, życzyłem źle ludziom, zazdrościłem, piłem i paliłem przed 18-tką... Dopiero teraz widzę, że Pan Bóg mnie nawrócił, to Pan Bóg zmienia ludzi.
Daniel zamierza studiować automatykę i robotykę w Politechnice Białostockiej i także jest dobrej myśli. Raz, że miał znakomitego matematyka – pana Domańskiego, dwa, że matura nie była trudna.
- Dzieci nie zmieniają się, zawsze są takie same silne emocje, zmieniają się tylko zadania – dodaje filozoficznie dyrektor „Mechaniaka” Jacek Kocoń, dla którego jako nauczyciela to 25 matura, jako dyrektora – dopiero dziesiąta. - Dla każdego z moich uczniów to emocje niepowtarzalne: pierwsze.
„Matura to przepustka do edukacji wyżej”
Fajna, swobodna i koleżeńska atmosfera panuje na schodach, kiedy jedni dyskutują, a inni spieszą do swoich aut, ażeby powrócić do Krzewa, Wizny czy Rogienic, opowiedzieć rodzicom, siostrom i braciom o potyczkach maturalnych z zadaniami, wiedzą, umiejętnościami, pamięcią, stresem... - Po to jest ten egzamin, żeby się sprawdzić, więc nie było po co ściągać, tym bardziej, że tyle par oczu nas obserwowało – dzieli się rozsądną refleksją Kamil Nitkiewicz z Technikum Informatycznego w rozmowie z kolegą z klasy Karolem Wądołowskim. Kamil wybierze się na mechatronikę UWM w Olsztynie lub informatykę w Białymstoku; Karol – na informatykę WAT w Warszawie lub SGGW. Czują się super przygotowani i obdarzają jeden przez drugiego pochwałami matematyczkę Annę Sacharczuk, niesłyszącą na co dzień serii tylu szczerych komplementów: że świetna nauczycielka, najlepsza w „Mechaniaku”, że ma głowę na karku, że nie trzeba było chodzić na korepetycje, tylko do niej na zajęcia nieodpłatne w sobotę. Cieszą te pochwały także dyrektora ZSMiO Jacka Koconia, zdaniem którego, matura w obecnej formie jest potrzebna, stanowiąc „sito” ze standaryzowanymi wymaganiami, niezbyt wygórowanymi. - Nie każdy musi mieć maturę – twierdzi dyrektor. - Matura to przepustka do edukacji wyżej, a potrzeba techników i wykwalifikowanych fachowców do pracy.
Dla niego i zespołu nauczycieli maraton egzaminacyjny będzie ciągnąć się aż do lipca: 80 komisji sprawdzi umiejętności ok. 400 uczniów, przez trzy, cztery godziny przy maszynie rozwiązujących zadania praktyczne nie na 30 procent zdawalności, a przynajmniej na 75 %. - Elektryk nie może być profesjonalny przy co trzecim kabelku – puentuje. - Mechanik nie może dokręcać co trzeciego koła.
Mirosław R. Derewońko