Komeda na nowo odkryty
Adam Pierończyk, jeden z najbardziej znanych polskich saksofonistów jazzowych po raz kolejny wystąpił w Łomży. Wykonał program złożony z utworów Krzysztofa Komedy – „Komeda – The Innocent Sorcerer”. Towarzyszyły mu gwiazdy polskiego i światowego jazzu: saksofonista Greg Osby, gitarzysta Nelson Veras, kontrabasista Sławomir Kurkiewicz i perkusista Łukasz Żyta. Koncert został zorganizowany przez Regionalny Ośrodek Kultury w Łomży.
Quintet Pierończyka zabrał licznie zgromadzoną publiczność w trwającą niemal 90 minut magiczną podróż. Okazało się bowiem, że kompozycje Krzysztofa Komedy stały się dla Adama Pierończyka punktem wyjścia do przedstawienia jego własnych, często nowatorskich ich interpretacji. Twórcze podejście do wybranego materiału zaowocowało nie tylko doskonałymi koncertami, ale także płytą, która cieszy się coraz większą popularnością, również za granicą.
- Inicjatywa nagrania płyty„Komeda – The Innocent Sorcerer” wyszła ze strony Muzeum Powstania Warszawskiego - mówi Adam Pierończyk. - Przystałem na ten pomysł, ponieważ stwierdziłem, że mogę sobie pozwolić na coś takiego – dotychczas nagrywałem tylko swoje kompozycje. Tym bardziej, że muzyka Komedy jest w dalszym ciągu aktualna i uniwersalna.
Tylko taki eksperymentator jak Adam Pierończyk mógł sobie pozwolić na krok tak śmiały, jak rezygnacja z instrumentu, stanowiącego o sile i niepowtarzalności brzmienia utworów Krzysztofa Komedy – fortepianu. Pierończyk zastąpił w aranżacjach partie fortepianu gitarą klasyczną, na której zagrał pochodzący z Brazylii wirtuoz - Nelson Veras. Jednak o tym, że wziął udział w nagraniu płyty i trasie koncertowej zdecydował przypadek.
- Pierwszym gitarzystą, który był brany pod uwagę był Tim Miller, nowojorczyk, polecony przez Gary’ego Thomasa - wyjaśnia Adam Pierończyk. Tim niestety nie mógł wziąć w tym udziału i polecił Nelsona. Fajnie, że tak się stało, bo to jest oryginalny, bardzo ciekawy muzyk. W dodatku gra na gitarze klasycznej, co jest rzadko spotykane i pomogło tej płycie inaczej zabrzmieć.
Drugą niespodzianką dla wiernych fanów Pierończyka była nieobecność grającego na płycie Gary’ego Thomasa. Zastąpił go inny, równie utytułowany amerykański saksofonista – Greg Osby. Można go było usłyszeć tylko w czasie pierwszej części trasy koncertowej, której ostatnim przystankiem była Łomża.
- Gary jest szefem wydziału jazzowego na uniwersytecie w Baltimore, miał teraz sporo egzaminów, których nie mógł opuścić - mówi Pierończyk. - Ale uważam, że Greg Osby, który pochodzi z tej samej szkoły muzycznej jest tutaj bardzo dobrym i uzasadnionym zastępstwem.
Repertuar koncertu, oparty na programie płyty, był bardzo urozmaicony. Oprócz doskonale znanych standardów autorstwa Komedy, czy wielkich przebojów, jak osławiona „Kołysanka ( Sleep Safe And Warm)” z filmu Romana Polańskiego, zespół zagrał utwory mniej popularne, ale równie interesujące.
- Przede wszystkim chodziło mi o to, żeby nie były to tylko ograne utwory - wyjaśnia Pierończyk. - Dlatego pojawił się tu „Wicker Basket”, „After The Catastrophe” czy „Roman II”. Z drugiej strony nie chciałem w sztuczny, wymuszony sposób omijać komedowskich perełek, takich jak „Kołysanka” z „Rosemery’s Baby”, „Crazy Girl” czy „Kattorna”. Wydaje mi się, że w ten sposób udało mi się dojść do łagodnego kompromisu.
Zespół czuł się na scenie niczym przysłowiowa ryba w wodzie. Wszyscy muzycy grali imponujące polotem i brzmieniem partie solowe. Czasem nawet nie na klasycznych instrumentach – w czasie „Sleep Safe And Warm” perkusista, Łukasz Żyta przesiadł się zza bębnów do… maszyny do pisania, traktując jej stukanie jako podkład rytmiczny.
- Chcę się dobrze bawić grając, podkreśla saksofonista. Bez względu na to, czy jest to muzyka moja, czy obca. Było to jednym z głównych kryteriów, kiedy zabierałem się za ten projekt. Chodziło też o to, żeby ta muzyka docierała do nas – do zespołu i żeby inspirowała.
Wojciech Chamryk